Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2011

Dystans całkowity:857.72 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:60:51
Średnia prędkość:14.10 km/h
Maksymalna prędkość:34.00 km/h
Liczba aktywności:36
Średnio na aktywność:23.83 km i 1h 41m
Więcej statystyk

Jutro jadę na koncert M.Maleńczuka

Wtorek, 21 czerwca 2011 · Komentarze(0)
Tyle mogę powiedzieć na temat dzisiejszego dnia. W pracy dostałam od koleżanki maila n/t gliwickiej Nocy Świętojańskiej z Gwiazdami. Festyn pod gołym niebem, na Placu Krakowskim, wstęp WOLNY i chyba na początku o 20:00 koncert Maćka Maleńczuka z grupą Psychodancing.

Mam wielki sentyment do tych barowych ballad - koją moje łajdackie serce :)

A pojutrze jadę na 12:00 prezentację Harley'i do Chudowa (Harley-Davidson Demo Track Tour) - porobić zdjęcia i po ludzku sie pozachywać :D - to będą naprawdę piękne 2 dni...

Z Miszką wieczorkiem

Poniedziałek, 20 czerwca 2011 · Komentarze(0)
I już nie tylko z córką koleżanki ale i kuzynką córki koleżanki :)
A po drodze mnóstwo przebojów z psami. Córka koleżanki rzekła z podziwem że ustawiam wszystkie psy w okolicy ale ja niestety od tego ustawiania chrypkę będę miała chyba do końca tygodnia...

Poza tym Miszka (tempo było, ze względu na dziewczyny, wolniejsze) odkryła w sobie duszę psa pociągowego i można powiedzieć że dziś uprawiałyśmy rasowy bikejoring ;) Tylko nie wiem czy nie muszę jej kupić specjalne uprzęży (ma teraz zwykłe szelki)

Nocna randka z miastem

Niedziela, 19 czerwca 2011 · Komentarze(1)
Kategoria Przyjemności
A dokładnie z Mikulczycami. Mieszkam tu już 2 lata i wogóle tej dzielnicy nie znam :( Więc wybrałam się nocną porą do "centrum", na Tarnopolską. Nocą, z minimalną ilością aut, powiększoną ilością zataczających się chłopców i oświetlonymi budynkami i drzewami wygląda naprawdę ślicznie.

Egzamin żeglarski

Sobota, 18 czerwca 2011 · Komentarze(0)
Moja przyjaciółka zdawała dziś egzamin na patent żeglarski na Pławniowicach. Jakżebym mogła nie wybrać się, nie popodziwiać i nie potrzymać kciuków :)

W drodze DO Pławniowic fantazja poniosła mnie niemożebnie - gdzie ja nie zajechałam ;)
Przejechałam koło kanału gliwickiego - gdzie niesamowicie podobał mi się zamiennik znaku "Uwaga roboty drogowe" - pomysł super i na 100% dużo bardziej skuteczny
Zamiennik "Uwaga roboty drogowe" © yoasia

Byłam w Krainie hal i TIR-ów (Gliwickiej Strefie Ekonomicznej)
Gliwicka Strefa Ekonomiczna © yoasia

(i tam, przy wyjeździe, o dziwo spotkałam przepiękny akcent rowerowy)
Rowerzyści w Strefie © yoasia


Potem jechałam po polnej ścieżce po same siodło w zbożu - super uczucie :)
Rower buszujący w zbożu © yoasia

Przejechałam też przez CAŁE Rzeczyce - miasto kontrastów - na jednym krańcu wyglądają tak...
Rzeczyce - miasto kontrastów © yoasia

a na drugim tak...
Rzeczyce - miasto kontrastów © yoasia

Pokluczyłam po polach ile wlezie - ale niestety - nie udało mi się ominąć legendarnej "drogi" z sześciokątnych, wybrakowanych płyt chodnikowych. Tym razem przejazd był podwójnie ciężki - nie dość że nawierzchnia, to jeszcze potężny zapach gnojówki z pól który na równi z tymi kostkami zwalał z roweru ;)

W Taciszowie - spotkała mnie nagroda - 7-dmym chyba zmysłem udało mi się wskoczyć na polną drogę, którą dojechałam do samych Pławniowic. A po drodze - PIĘKNIE, pola, pola, pola na horyzoncie lasy - przestrzeń do potęgi n-tej.
Bezkresny dywan © yoasia


Zdążyłam prawie akurat na moment kiedy Agnieszka wypływała na egzamin. Porobiłam zdjęcia moim super zoomem (który normalnie służy mi do podglądania chłopców ;) ),
Rozwijanie żagli © yoasia

Egzamin na patent żeglarski © yoasia

Egzamin na patent żeglarski © yoasia

chłopców też troszkę popodglądałam - ale JAKICH...
Policjanci na jeziorze © yoasia

Podjechałam na chwilkę do ośrodka, pogadałyśmy chwilkę (miała jeszcze do zaliczenia plątanie węzłów żeglarskich oraz test teoretyczny) i zawróciłam do domu.
W drodze powrotnej udało mi się wreszcie znaleźć tą knajpę w Taciszowe. Jezu, gdyby nie ten żurek z chlebkiem i piwo, to nie udałoby mi się przejechać tej 80-tki. Zanim odebrałam żurek - zobaczyłam zostałam świadkiem PIĘKNEJ knajpianej sceny

Przy stolikach, po przeciwnych stronach sali, siedzieli mężczyzna choć wstawiony ale w sile wieku i pani także pod wpływem, ale już zniszczona życiem:
- Jurek, Jurek! Jurek.... złoty pięćdziesiąt... (ileż było w tym głosie błagania)
- Nie mam! Wcześniej miałem, ale za ostatnie pieniądze kupiłem sobie Fajranty... (i otwiera paczkę)
- Jurek... złoty pięćdziesiąt...
- Nie mam. Miałem, ale już nie mam.
- Jurek! Poniedziałek, wtorek, no - środa, będziesz miał z powrotem!
- A co chcesz (ileż było w tym zdaniu rezygnacji... ;) )
- Małe piwo...

Po czym Jurek wstał i jej to piwo kupił :)

Ostatnie 10 km umierałam na rowerze - ale ogólnie będę tą wycieczkę wspominać naprawdę SUPER.

Z Miszką i koleżanka

Czwartek, 16 czerwca 2011 · Komentarze(0)
Miałam się nigdzie nie wybierać tylko schować się w przysłowiowym ciemnym kącie. Zadzwoniła jednak córka koleżanki czy się wybieram znów na rower z psem. No i jakoś się tak wybrałam. Nie poprawił mi się nastrój od tego, ale córce koleżanki i psu pewnie troszkę tak więc pewnie było warto ;)

Do pracy - z pracy

Czwartek, 16 czerwca 2011 · Komentarze(0)
Chromoląc nadgarstek - jakimkolwiek rowerem nie jeżdżę, to i tak mnie pobolewa. Więc wzięłam Peugeota i pięknie zasunęłam do pracy.
I dzisiaj w tej pracy życie postawiło mnie przed ścianą - w mojej pracy porobiło się już tak, że osiągnęłam punkt krytyczny, taki, po którym człowiek już wie, że po prostu szuka innej pracy.

Jest mi przykro, przepracowałam tam 6,5 roku - była to moja pierwsza pełnoetatowa praca, przyzwyczaiłam się bardzo, zżyłam się, włożyłam sporo serca. Nie wiem co teraz będzie, gdzie w końcu wyląduję, przeraża mnie to jak wszyscy diabli.

I dlatego dedykuję wszystkim pracującym kobietom tą piosenkę.
Lada moment sama będę taką Natalią w Bruklinie...

.

Wieczorkiem z Miszką

Poniedziałek, 13 czerwca 2011 · Komentarze(2)
Dość późnym wieczorkiem. Gdy wracałam, nad polami świecił już księżyc - śliczny był i na dodatek w pełni więc rąbnęłam się z Pepe w trawie, zakapturzyłam (antykomarowo) i zacięłam się przed tym księżycem na dobre pół godziny...

Księżyc wzdłuż mojej trasy rowerowej © yoasia

I obiecuję niniejszym NIGDY więcej nie wyjechać bez normalnego aparatu...