Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2012

Dystans całkowity:187.20 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:32:40
Średnia prędkość:5.73 km/h
Liczba aktywności:9
Średnio na aktywność:20.80 km i 3h 37m
Więcej statystyk

Duuże kółko sentymentalne

Niedziela, 21 października 2012 · Komentarze(2)
Zrobiłam sobie koło po okolicach po których jeździłam gdy mieszkałam tu parę lat temu. Najpierw hałdy i jezioro solne w lesie za ul. Matejki (psia krew, ciągle nie wiem jako go nazywać....) a potem na Makoszowy pomiędzy jeziorami wędkarskimi i wzdłuż autostrady. Cudnie tak wrócić.

Moim wielkim zaskoczeniem był napotkany koło jeziora w lesie autentyczny tor do dirt-jumpingu. Od strony hałdy jest tam naprawdę konkretna seria górek i mam nadzieję w przyszłym roku w lecie zobaczyć tam chłopców w akcji... Podziwiam ich za to strasznie. I chyba nie tylko ja, bo zdjęcie jednego z nich zdobyło wyróżnienie w konkursie fotograficznym samego National Geographic


źródło: wkf-galerie.national-geographic.pl

A to rzeczony tor...

Tor do dirt-jumpingu w lesie w Zabrzu 1 © yoasia


Tor do dirt-jumpingu w lesie w Zabrzu 2 © yoasia


Tor do dirt-jumpingu w lesie w Zabrzu © yoasia

I znów na Mikulczyce

Sobota, 20 października 2012 · Komentarze(0)
I znów sprzątanko. Tym razem już ostateczne, przyszła koleżanka, nawzdychała się że to się zniszczyło, tam się zniszczyła. Ja stałam niewzruszenie, bo co mam jej powiedzieć, że jak na to co tam się działo to i tak całkiem fajnie się mieszkanie ostało ?

3 lata:
- wtaczania się po pijaku po nocach,
- wtargiwania ubłoconych rowerów,
- ubłoconego psa, kota,
- o tych chłopach co się tam przewinęli nie wspomnę...
Naprawdę fajnie się ostało....

Makoszowy - Mikulczyce

Wtorek, 16 października 2012 · Komentarze(0)
Najpierw do przychodni specjalistycznej na Makoszowy, poznać swojego nowego ortopedę - traumatologa. Kapitalny facet. A zapoznanie przy okazji wykrytego zupełnie przy okazji pęknięcia pierwszej kości śródręcza. Ale okazało się już być zrośniętym pęknięciem :)

A potem na Mikulczyce i definitywne przeprowadzka.

A wszystko niestety w totalnym deszczu.

W Nowym Miejscu

Poniedziałek, 15 października 2012 · Komentarze(7)
No i wyjeździłam sobie nowe mieszkanie. Chciałam zmienić bardzo i udało mi się. Piszę sobie już z pięknej kawalerki z kominkiem i niebieskimi ścianami (no się okazało, że nie tylko połowa niebieskie, ale się reszta zrobi wałeczkiem i farbą).

Przywiozłam tylko żelazną porcję rzeczy, więc nie mam ani talerza, nie miałam czym otworzyć butelki wina, aby zabić tęsknotę za moimi Artystami (znaczy się moimi żulikami z ulicy, bo zaprzyjaźniłam się z nimi koniec końców bardzo....) Całe szczęście wśród żelaznej porcji rzeczy znalazła się skrzynka z częściami rowerowymi i ..... ZACISK :) :) :)
Wino rowerowe © yoasia

No zresztą, czy innym można by otwierać takie wino........

Poza tym musiałam przejść lata świetlne, żeby zdobyć herbatę, jeść serek prosto z folii a na pierwszym spacerze o mało nie zgubiłam kota...