Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2013

Dystans całkowity:94.58 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:05:23
Średnia prędkość:13.67 km/h
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:18.92 km i 1h 20m
Więcej statystyk

Praca i lekarz

Poniedziałek, 30 września 2013 · Komentarze(3)
Szlag mnie jasny trafił, bo siedziałam w zeszłym tygodniu w domu, na zwolnieniu chorobowym, 5 dni. PIĘĆ DNI. Murem. A potem co? Raz wyszłam na festyn i znów głowa jak wyjęta z rozżarzonych węgielków, bolące gardło które mnie trzyma aż do dzisiaj.
A ja tylko chcę żyć jak człowiek. Cieszyć się jesienią, pobiegać z psem, pojeździć na rowerze, pojechać na basen.

A więc wpadłam do mojej doktor 1-go kontaktu pani Ewy (obłędna kobitka) i wyłuszczyłam swoje wszystkie frustracje.

Ona przepisała mi oprócz badań na odporność zestaw leków doraźnych. Wróciłam do domu, nałykałam się jak mi kazała Rutinoscorbinu, wzięłam psa ze spokojnym sumieniem - że teraz mogę wszystko - poszłam pobiegać. Pełne 30 minut. Około 4 km.

I wiecie że gardło mnie już nie boli ? :D

A taką okładkę zobaczyłam rano przy kupowaniu bułek. Ostra jak cholera, ale kurcze - nie da się odmówić jej racji bytu....

Urodziny mojego Miasta

Sobota, 28 września 2013 · Komentarze(5)
Kategoria Przyjemności
91. Skarbnikowe Gody - czyli urodziny Zabrza

Mieszka 8 lat - a byłam po raz pierwszy. Jak w tym dowcipie - Lepiej późno niż wcale, powiedziała babcia spóźniając się na pociąg.
Ale podobało mi się jak małemu dziecku. Miałam tylko wpaść przelotem na plac Wolności po drodze do Go Sportu (poluję na kostium do pływania), zrobić kilka zdjęć.
A zostałam na caaaałą paradę i jeszcze na dodatek spotkałam baardzo dawno nie widzianą znajomą która baardzo lubię.
A teraz będzie duuużo zdjęć.... Nie mam żyłki dziennikarskiej żeby to ładnie opisać, więc po prostu króciótko..

Przygotowania:
Zabrze - Skarbnikowe Gody 2013 © yoasia


Zabrze - Skarbnikowe Gody 2013 © yoasia


Zabrze - Skarbnikowe Gody 2013 © yoasia


Nie mogłam nie przeoczyć tego... Głupio mi było podejść, ale królestwo bym oddała za sposób w jakim on tą kolarzówkę tak pomalował....
Piękna kolarzówka © yoasia


A to parada:
Czoło:

Zabrze - Skarbnikowe Gody 2013 - parada © yoasia


Piękna auta:

Zabrze - Skarbnikowe Gody 2013 - zabytkowe auta © yoasia


Zabrze - Skarbnikowe Gody 2013 - zabytkowe BMW © yoasia


Nasze Leśne Dziadki (czyli władze miasta ;) )
Zabrze - Skarbnikowe Gody 2013 - Leśne Dziadki © yoasia


Potem przeszedł kwiat naszej młodzieży.

Od przedszkolaków
Zabrze - Skarbnikowe Gody 2013 - przedszkolaki © yoasia


Przez przeróżne szkoły podstawowe - w tym nadzieja naszego "narodowego" sportu w Zabrzu :)

Zabrze - Skarbnikowe Gody 2013 - klasa sportowa © yoasia


Przez gimnazja i szkoły średnie

Zabrze - Skarbnikowe Gody 2013 - gimnazja © yoasia


Zabrze - Skarbnikowe Gody 2013 - szkoła mechaniczna © yoasia


Nasze NDżiŁołsy (czyli stowarzyszenia i organizacje pozarządowe ;))

Zabrze - Skarbnikowe Gody 2013 - Galeria Zabrzańska © yoasia


Zabrze - Skarbnikowe Gody 2013 - płetwonurkowie © yoasia


Po nasz Zabrzański Klub Motocyklowy

Zabrze - Skarbnikowe Gody 2013 - motocykliści © yoasia


Zabrze - Skarbnikowe Gody 2013 - trojki © yoasia


Kiedy wydawało mi się, że to już koniec, nagle pojawiły się piękne, dostojne Lincolny...
Zabrze - Skarbnikowe Gody 2013 - Lincolny © yoasia


A potem - na horyzoncie pojawiły się....

Zabrze - Skarbnikowe Gody 2013 - wojsko :) © yoasia


Zabrze - Skarbnikowe Gody 2013 - 4 pancerni i pies © yoasia


Rolę straży tylniej pełniły tramwaje :)

Tramwaje :) © yoasia


Oczywiście dało się słyszeć głosy - oooch to już nie to co kiedyś..., z roku na rok... itd. Ja uważam, że nie o to chodzi żeby mieć nie wiadomo ile, ale żeby umieć cieszyć się z tego co się ma :)
Dla mnie to ta parady nie powstydziłby się sam Plac Czerwony :)

Zabrze - Skarbnikowe Gody 2013 - parada © yoasia


Ale że nas - Zabrzańskiej Masy Krytycznej z przyjaciółmi Bibliotekarzami tam nie było... Coś z tym trzeba będzie zrobić w przyszłym roku......

Potem dotarłam do Platana - stroju nie kupiłam, ale za to kupiłam zarąbistą czapeczkę jesienną (jestem świeżo po chorobowym, poszłam po rozum do głowy). Potem kopsnęłam się do Parku Dubiela, gdzie wieczorem miałam przyjechać na finał, czyli koncert Ani Dąbrowskiej i sztuczne ognie.
Połaziłam, jak dziecko nie oparłam się słodyczom...

Żelki, żelki, żelki © yoasia


...i zawinęłam do moich starych dobrych znajomych płetwonurków. Ze sceny leciała muzyka do kolejnych występów dzieci. Gdy rozległo się... .

...nagle nurkowy manekin NAPRAWDĘ OŻYŁ...

Jożin z Barzin © yoasia


Jożin z Barzin © yoasia


Jożin z Barzin © yoasia


_________________________________________________________________

A wieczorem....

Zabrze - Skarbnikowe Gody 2013 - Ania Dąbrowska © yoasia


Może Ania Dąbrowska nie jest jakąś super "towarzyską" i entuzjastyczną wokalistką, ale śpiewać na żywo naprawdę potrafi i chce i dowcipnie odpowiadać na okrzyki z tłumu też :)
A bisowe "Bawię się świetnie" (moja ulubiona) to już naprawdę było coś..

I na koniec....
Zabrze - Skarbnikowe Gody 2013 - finał © yoasia


Ale przyznaję, mam jedną pretensję.
Do ludzi, którzy 91 latemu organizowali nadanie praw miejskich. Na Boga, czy nie dało się wcześniej niż pod koniec września, kiedy wieczorami temperatura spada do kilku stopni ?..........

Pożegnanie lata

Piątek, 20 września 2013 · Komentarze(2)
Jako że miałam dziś wolne (pracuję czasem w niedziele... tak się porobiło ;) ) wybrałam się do przyjaciółki w odwiedziny do Świętochłowic. Jako że dziś prawie ostatni dzień lata - postanowiłam wybrać się tam TYLKO na rowerze. Przez lasy.
Jechałam kiedyś tamtędy - z Chorzowa Batorego od Zabrza przez Dolinę Jamny i podobało mi się niesamowicie ( WPIS )
Nie miałam niestety już tamtych wycinków z mapy no - ale co mi tam... W górach nie zginęłam to nie przejadę ???

Zaczęłam pożegnanie z latem od mojego ulubionego parku na pograniczu Zabrza i Rudy Śląskiej
Las na pograniczy Zabrza i Rudy Śląskiej © yoasia


Za parę miesięcy to miejsce będzie wyglądało tak...
Park z Lwami - zimą © yoasia


Potem próbowałam przejechać przez działki... bardzo wymagający teren....
Potem trafiłam znów w jakieś leśne ostępy i wyjechałam... Autentycznie wyjechałam na śląskie Borne Sulinowo.
Totalnie w lesie - bez doprowadzonej wyraźnej drogi wyrósł mi płot z małymi daczami...
Śląskie Borne Sulinowo © yoasia


Potem już były normalne domy, czasem nawet konkretne wille na bardzo konkretnych działkach.
I jezioro wędkarskie...
Śląskie Borne Sulinowo - jezioro wędkarskie © yoasia

z najprawdziwszą knajpą...
Śląskie Borne Sulinowo - knajpa nad jeziorem © yoasia


Z narażeniem życia ;) umieszczę link do tego miejsca
W międzyczasie zmieniłam dętkę (zapewne przez ukryte w asfalcie kolce mające utrudnić obcym wjazd...) i pojechałam dalej. Ogólnie - nie udało mi się powtórzyć tamtej wycieczki WCALE. Jechałam totalnie na "uda się nie uda", co 10 minut wyciągając telefon z mapką i GPSem. Ale ładne momenty też były :)

Lasy rudzko-śląskie © yoasia


Jedyne co wyszło tak jak chciałam to to, że wyjechałam w Chorzowie Batorym ;)

Potem był Park Chorzowski, już troszkę w deszczu...
Park Chorzowski © yoasia


Jeśli ktoś może się zastanawia czy zakończono już budowę Stadionu Śląskiego.... No nie zakończono.... Ja osobiście już podejrzewam, że prędzej go rozbiorą niż skończą...
Stadion Śląski w budowie - ciągle © yoasia


Ale za to ta nowa Elka... Dwa rodzaje wagoników - ławeczki i zamknięte gondolki... Nie jechałam jeszcze, ale robi fajne wrażenie.
Elka w Parku Chorzowskim © yoasia


No i dotarłam na Bytków. Ogrzałam się, przyjaciółka mnie potężnie nakarmiła - zawsze to robi jak do niej przyjadę - uwielbiam ją za to :D. Zaprzyjaźniłam się z jej już prawie 2-letnim dziecięciem.

Potem był nocny powrót przez park na stację kolejową i nocne Zabrze.
gdzie sobie i fontannie na placu Pstrowskiego ostatnią letnią fotkę ;)
Fontanna na placu Pstrowskiego nocą © yoasia


Ja pod koniec lata 2013 © yoasia

Najważniejsza jest szarlotka

Niedziela, 15 września 2013 · Komentarze(13)
Obiecałam swojej rodzinie że wpadnę do nich, ugotuję fajny obiad z króliczkiem w roli głównej.

Ja nawet nie wyjechałam jakoś specjalnie późno z tym moim psiakiem z domu. Nawet miałam parę minut żeby kupić ten bilet (dla psiaka). Ale złożyły się 3 rzeczy: przy kasie jakiś Pan przyspawał się z mega trudną sprawą, ja nie miałam w portfelu ani złotówki a konduktorzy terminali (jeszcze) nie mają. Ja nawet kupiłam ten bilet dla psiaka w ostatniej chwili. Ale jak wpadłam na peron....

... to już go mogłam tylko wyrzucić do kosza.

Śląscy bikerzy doskonale wiedzą jak zakończyło się marzenie o nowoczesnym systemie kolei pasażerskiej Aglomeracji Śląskiej. Nie-śląskim bikerom - wyjaśnię - skończyło się pieprzoną wielką katastrofą.

Następnym pociąg miałam za 2 godziny.... A przecież nie przyjadę robić obiadu po południu. Wiecie ile kosztowała mnie ta podróż z Zabrza do Katowic? Prawie 40 zł. To była moja najdroższa podróż w do Katowic, w życiu. Ale też i najbardziej luksusowa - nawet pies miał pod łapkami piękny dywanik :) Potem Miszka miała okazję zobaczyć Katowice, centra handlowe między Katowicami i Sosnowcem, pobiegać po boisku piłkarskim i po parku w Sosnowcu... Jej się pewnie ta podróż bardzo podobała....

Przyjechałam do domu o przyzwoitej porze, i zrobiłam tego króliczka.

A potem siedliśmy z tatą przed telewizorem. Tata mój twierdzi że ogląda tylko westerny, ale w praktyce można z nim obejrzeć wszystko. Nooooo prawie... bo ja na Chucka Norrisa nie potrafię patrzeć, jak Boga kocham. Tym razem też miał być western, ale skończyło się na filmie "Jabłka Adama".

Jabłka Adama © www.filmweb.pl


I o tym filmie właśnie.
Film opowiada historię młodocianego neonazisty Adam który w ramach kary trafia do nietypowego miejsce resocjalizacji - małego, protestanckiego klasztoru w którym zresztą ma już podobne towarzystwo - w tym araba (!) Khalida który siedzi tam po napadach na stacje benzynowe (Khalid kara w ten sposób koncerny naftowe za bałagan na Bliskim Wschodzie ;) ).
Adam od niechcenia obiecuje że upiecze szarlotkę (ma przy okazji dbać o jabłonkę na dziedzińcu z których to jabłek będzie to ciasto).
I potem następuje seria katastrofalnych wydarzeń. W finale Adam zbiera z drzewa 8 jabłek. Jedno od razu kradnie po cichu kolega, pozostałe 7 zjada towarzyszka "w niedoli". Gdy Adam wraca ze szpitala do którego zawiózł ciężko rannego, ale też śmiertelnie chorego pastora, zastaje pustą miskę. Szarlotka przepadła, dramat podobny do tego który przeżywałam na dworcu ;) i wtedy po cichu podchodzi do niego kolega i oddaje mi to jedno jabłko.

I Adam piecze z tego malusieńką szarloteczkę. Jedzie z nią do szpitala i zjada z cudownie ocalałym pastorem (kula odstrzeliła nieoperacyjnego raka - nie napisałam, film jest czarną komedią ;) ), w blasku słoneczka...

Dlatego właśnie, choćby wszystko się waliło na łeb - najważniejsze to upiec tą szarlotkę :D

W kinie

Wtorek, 10 września 2013 · Komentarze(5)
Kategoria Przyjemności
Gdzie: Gliwice Kino Amok
Co: W kręgu miłości

(z obłędną muzyką...) .

W sumie myślałam troszkę że mnie ten film nie do końca dotyczy - jest to w końcu historia małżeństwa (1-wsze "nie dotyczy"), któremu ciężko choruje i umiera ich dziecko (2-gie "nie dotyczy").
Ale miałam wrażenie oglądając, że ten film jest też o czymś innym. O tym, że życie to cholernie trudna i wymagająca sprawa. I jeśli człowiek się do niego nie przyłoży, nie przyłoży się żeby przetrwać te ciężkie chwilę, to żadna nawet największa miłość mu nie pomoże...
I że jednak warto się przyłożyć - warto i z powodu tego życia, i tej miłości...

W kręgu miłości © www.filmweb.pl