Wpisy archiwalne w kategorii

Śnieżne szaleństwa

Dystans całkowity:596.78 km (w terenie 3.00 km; 0.50%)
Czas w ruchu:54:26
Średnia prędkość:10.84 km/h
Maksymalna prędkość:30.04 km/h
Suma kalorii:666 kcal
Liczba aktywności:53
Średnio na aktywność:11.26 km i 1h 02m
Więcej statystyk

Cholernie dobre popołudnie

Środa, 20 stycznia 2016 · Komentarze(3)
Miałam dzisiaj naprawdę cholernie dobre popołudnie. Wyjątkowo.

Dzień zaczął się jak zwykle od ponurej, przemarzniętej pogody, wyjątkowo upierdliwej pracy ale po południu... Po południu spadł śnieg.
I nagle zrobiło się pięknie.

Pierwszy prawdziwy zimowy wieczór w Zabrzu
Pierwszy prawdziwy zimowy wieczór w Zabrzu © yoasia

Zimowe ognie
Zimowe ognie © yoasia

A ja akurat miałam to i owo do załatwienia na mieście - przede wszystkim odebrać bilety na niedzielne przedstawienie teatralne w pubie Oficyna. No i nie mogłam w tej Oficynie nie napić się grzanego wina.... Przy kominku.....
Przystanek Oficyna
Przystanek Oficyna © yoasia

Ulica Reymonta zimową porą
Ulica Reymonta zimową porą © yoasia

A potem jeszcze zawinęłam się z psem do lasu. Dawno nie przesiedziałam tak całego popołudnia na rowerze. Myślę, że grunt to dobre paliwo :D
Opowieści z Narni nocą
Opowieści z Narni nocą © yoasia




Zimowo

Niedziela, 12 lutego 2012 · Komentarze(2)
Cytując pewnego bikera...
Dzień zwyczajny dzień zimowy... wokół biało, mrozek zdrowy...

Słońce dziś było piękne, to ostatni z tych mroźnych dni, ja miałam coś do załatwienia w M1 więc zrobiłam sobie trip po lesie.

Ślicznie było i tyle.
Przekonałam się iż pola koło PGR Nowy Dwór zimą zamieniły się w trasę treningową dla narciarzy biegowych. Wreszcie, po 2 latach kibicowania narciarce biegowej pani Kowalczyk mogłam na żywo usłyszeć te charakterystyczne biegowe "szurnięcia"
Zabrzańscy narciarze biegowi © yoasia


Zimowy Maciejów zalany słońcem prezentował się BOSKO
Las na Maciejowie w zimowym słońcu © yoasia


A tak prezentowałam się ja :)
(umieszczam na pamiątkę, żeby było wiadomo kto się tak na tym rowerze eksploatuje ;) )
Po prostu Ja © yoasia


Nie dość że było ślicznie, to jeszcze jechało się idealnie - śnieg był ubity, zmrożony, rewelacja. Gdy wyjechałam z lasu na ulicę miałam piękny widok na chłopaka-kierowcę siusiającego na środku chodnika. Normalnie zawsze się wkurzałam nieziemsko na coś takiego,
ale po obejrzeniu wczoraj wieczorem filmu "Gang dzikich wieprzy" już wiem, że to nie jest nonszalancja tylko prawdziwy problem, który dotyka mężczyzn w coraz młodszym wieku..................

Więc tylko cmoknęłam parę razy, uśmiechnęłam się i pojechałam dalej :D

Gdzieś pomiędzy Mikulczycami a Biskupicami

Niedziela, 22 stycznia 2012 · Komentarze(3)
Pojechałam sobie drogą przez Mikulczyce i w bezdroża która kiedyś jechałam ciemną nocą i wogóle nie wiedziałam dokąd prowadzi. Studiując mapkę miałam nadzieję że dojadę do samego Bytomia - a znalazłam się ledwie w Biskupicach.

Zjechałam je troszkę podziwiając budynki zabytkowe bardziej
Zabytkowe Mikulczyce © yoasia

lub mniej ;)
Niezabytkowe Biskupice © yoasia


Zrobiłam Pepe pamiątkową fotką na(d) DK 88
Pepe nad(d) DK88 © yoasia

Z wiaduktu prawie wypatrzyłam pod błotem i śniegiem chodnik wzdłuż DK 88. Taki prawie-chodnik ;)

Z wiaduktu prowadził śliczny zjazd w dół - próbowałam puścić się z niego jak mustang z radością w sercu że wreszcie tej zimy sobie śmignę, ale szybko i gwałtownie (na szczęście bez upadku) zwały śniegu zakończyły moje śmiganie.
WOW-górka © yoasia


Wracając puściłam się w pola - o dziwo jechało się całkiem przyjemnie, poza momentami gdzie klęłam "że mnie tu kuźwa musiało ponieść" ale nie było ich dużo.
Pola za Mikulczycami © yoasia


Przyjechałam przemoczona, ubłocona, ale fajnie było się tak po prostu ruszyć bez celu :)

Pierwsza zimowa przejażdżka

Niedziela, 15 stycznia 2012 · Komentarze(0)
Przejażdżka to tak łagodnie powiedziane, bo umordowałam się okrutnie w tym lesie ;)

Wreszcie spadła właściwa ilość właściwego śniegu - mamy co prawda już 15 stycznia, ale lepiej późno niż wcale ("powiedziała babcia spóźniając się na pociąg").

Las na Maciejowie - piękny, Miszka - zachwycona, ja - z ozorem do ziemi. Ale fajnie było :)

Pierwsze zimowe wdzianko Lasu na Maciejowie © yoasia


Jak widać - obśnieżone drzewa © yoasia


Spotkałam dziewczyny na koniach, pogadałyśmy chwilkę, spotkałam ślady innego bikera (tylko ślady, ciekawe czy to ten sam chłopak który mnie kiedyś uratował przed wiecznym błądzeniem, gdy się pogubiłam w tymże lesie )

Ślady zimowego bikera © yoasia


A to ślady moich Continentali :)

Ślady moich zimowych oponek na zimowym śniegu © yoasia


I na koniec moja ulubiona, zaśnieżona ulica Leśna

Zaśnieżona ulica Leśna i zaśnieżona stadnina w tle © yoasia

Trening nurkowy

Czwartek, 18 lutego 2010 · Komentarze(0)
Niestety fatalna dieta ostatnich dni (kluski i chleb z miodem) dala o sobie znać i w połowie treningu nagle doznałam gwałtownego uczucia głodu, 200m później jakby mi nóżki ugięło i musiałam wyskoczyć z wody, zakończyć trening i co sił pognać do McDonalda - żeby się NAJEŚĆ.

Do pracy - z pracy

Środa, 17 lutego 2010 · Komentarze(0)
Dzień trudny bardzo, bo kończyłam wniosek na konkurs projektów rozwojowych - wyjechałam z pracy przed 18-stą, potem jeszcze wieczorem musiałam podjechać do kolegi (który jest na urlopie) po podpis. Ale za to jaka wiosnę czuć w powietrzu - coś pięknego. I jak ciepło....

Walentynki na rowerze

Niedziela, 14 lutego 2010 · Komentarze(17)
Takie życie, w jednym roku spędza się ten dzień z tulipanem w jednej ręce i przystojnym mężczyzną w drugiej, a w innym - na rowerze... 2010 to u mnie ten drugi rok.
Ale życzenia walentynkowe złożyłam - a jak! Podpinam rower pod Platanem, klepię w siodełko żeby na mnie czekał i słyszę gromkie zapewnienie "Będzie na oku!". Patrzę a na ławeczce pod obok szklanego wejścia siedzi 3 Artystów popijających walentynkowe piwo. Podziękowałam a potem oprócz czekoladek dla koleżanki, kupiłam tabliczkę Wedlowskiej czekolady, wręczyłam im, podziękowałam z rower i złożyłam życzenia Walentynkowe - a jak! :)

Potem powłóczyłam się z mym jedynym aktualnie "prawdziwym mężczyzną" po takim o to cudnym parku
Park Dubiela zimową porą © yoasia


I pojechałam z wisienkami w spirytusie do koleżanki dalej składać życzenia.

Zimowy rajd po lesie na Maciejowie

Sobota, 13 lutego 2010 · Komentarze(4)
[b]Z zaciśniętymi zębami przejechałam podły i rozjeżdżony łącznik m. moją ulicą a drogą prowadzącą na Maciejów, potem z duszą na ramieniu pokrytą śniegiem, na szczęście rzadko uczęszczaną drogę i wjechałam do lasu. I od razu spotkała mnie nagroda - 2 sarny i to zaraz przy wjeździe. Niestety jak to sarny - uciekły zanim zdążyłam wyciągnąć aparat. Z nadzieją na ramieniu pojechałam w boczną ścieżkę, niestety ścieżka była paskudna, saren nie było, więc wróciłam na główną drogę.

I za kilka zakrętów spotkała mnie następna nagroda - taki oto widok - żywcem jak z legendarnej Narnii:
Las na Maciejowie © yoasia


I pognałam sobie w tą moją Narnię. Jak tylko zobaczyłam jakąś w miarę przejezdną boczną - pierwszy odpoczynek zrobiłam przy tej oto polanie:
Polana - las na Maciejowie © yoasia


Zapatrzyłam się, poprzypominałam sobie z sentymentem co w takiej ambonce kiedyś mi się zdarzyło robić.... żywiąc głęboką nadzieję że mi się jeszcze zdarzy :) I skręciłam w drogę która okazała się naprawdziwszy treningiem "Jedziemy koleinką". Droga była zawalona śniegiem i na obydwu krańcach ciągneły się 2 koleiny... i tylko nimi dało się to drogę przejechać - najdrobniejsze odchylenie od kierunku oznaczało zarycie w śniegu, zrzut z roweru i od nowa....
Rowerowe agility © yoasia


Dróżka prowadziła do do miejsca budowy autostrady A1...
Autostrada A1 - Maciejów © yoasia


Zeszłam umordowana z tego roweru, stanęłam po kolana w śniegu, wyjęłam aparat zrobiłam powyższe zdjęcie a następnie wyjęłam kanapkę, wodę i dalej stojąc w tym śniegu po kolana, bo było mi już WSZYSTKO JEDNO, najadłam się i byłam w tym śniegu po kolana naprawdę szczęśliwa. Potem wsiadłam i znów trening w koleinkach. W pewnym momencie ujrzałam mężczyznę, który jak koń ciągnął przez środek lasu dwie pary sanek z dzieciorkami. "Da się tu na rowerze jeździć???" - wtedy odpaliła mi się zbawienna lampka Popisujemy się i wręcz koncertowo przejechałam ją bez jednego zarycia :)

Ogólnie sarny nie zobaczyłam już żadnej - na szczęście udało mi się aparatem upolować okaz leśnej zwierzyny - gatunek: "Mężczyzna z pieskiem"
Leśna zwierzyna © yoasia


Zagapiłam się jeszcze na koniec na tą moją Narnię....
Las na Maciejowie © yoasia


i wróciłam do domu.