99% bikerów dzisiejszego dnia na pewno spędziło na kapitalnych wyprawach, mają na swoich blogach kapitalne zdjęcia, a ja w dniu dzisiejszym mam takie.....
To zdjęcie z jakże fascynującej :-/ wyprawy na ścieżki Transact-SQLa.
Jedyne co mi się udało, to wziąć wieczorem psa a i to kosztem połowy pierwszej połowy meczu Anglia-Włochy.
Czy trzeba to nie ma wątpliwości - dojazdy do Katowic zeżarły mi czas strasznie, psisko przytyło. Czy się da, no po pierwszym razie mam wątpliwości - tylko przez 10 minut udało mi się pojeździć na przewidzianych obrotach, psa przecież nie zajadę....
Za to mój pies podobnych sentymentów wobec mnie nie ma. Ja chciałam tą "kałużę" ominąć a mój pies śmignął mi smyczą przed kołem i zdecydował się zatrzymać coby się napić. Uratowałam się, ale potem za Chiny Ludowe nie chciał mi pomóc się stamtąd wyszarpać.
Potem jeszcze się nałaziłam żeby mnie nie zeżarły komary na skraju lasu żeby mógł sobie za patyczkiem polatać. Bo mam miękkie serce.... (i za to twardą pupę....)
treningowo. Dziś przeszłam na wyższy poziom cytat. oczywiście że jestem młoda, rozpiera mnie energia. Nie było łatwo, nie chce 'pamiętać ostatnich 15 minut części intensywnej ;) ale przejechałam.
Dziś walczyli HISZPANIE. Pojechałam do starych znajomych na ich regularne spotkania, i zgodnie z Prawem Murphy'ego trafiłam do knajpy gdzie NIE było telewizora. Ale wierzyłam w HISZPANÓW bardzo i wygrałam piwo z kolegą, który upierał się, że nie strzelą aż 2 bramek. A strzelili aż 4 :) :) :)
Od poczatku tego tygodnia. We wtorek oficjalnie zatwierdzilam to, ze od lipca znow zaczynam od nowa. Ale tam juz zostane na dluzej, bo limit zmian zyciowych na tym polu uwazam za wyczerpany na jakies 10 lat...
Niesamowicie klimatyczna wycieczka po historycznych osiedlach Zabrza:
Kolonii B (zapomniane osiedle o kilka kroków od krańca świata ;) )
Zandce z przepięknym cmentarzem żydowskim i naprawdę historycznym a wciąż zamieszkałym stalowym domem
osiedlu Boersiga z ewangelicką kaplicą
osiedlu Baellstrema - naprawdę sielankowym miejscu stworzonym nie po to żeby upchnąć ludzi którzy mieli pracować w pobliskim zakładzie, ale także żeby stworzyć im naprawdę porządną życiową przestrzeń i
Byłam już na dobrych kilku rozmowach kwalifikacyjnych w swej branży, ale kilku Test programistyczn y z bardzo niskopoziomowych szczegolow i po angielsku, 10 zadan a zajely mi rowno godzine. Potem jeszcze 1.5 godziny uprzejmosciowej rozmowy. Ostatnie pytanie bylo nawet zabawne-Co Pani zrobi jesli trafi Pani do zespolu samych facetow? Szeroko sie usmiechnelam i mowie że zawsze trafiam. Moj rozmowca usmiechnal sie jeszcze szerzej i bardzo byśmy chcieli przełamać tą hegemonie. I wtedy tknelo mnie małe ale bardzo radosne przeczucie, że jeśli tylko udźwigne wieczorna rozmowę z managerem z amerykańskiej bliźniaczej firmy, to będę miała tą robotę... Rozmowę udźwignelam na takim malowniczym podwórku a we wtorek...
Aby poprawić sobie humor i podnieść moje wątłe jeszcze umiejętności wybrałam się ponownie do Tarnowskich Gór z GPSowym śladem trasy w komórce.
Jakoś tak wyszło, że znalazłam się tam z dwoma rosłymi mężczyznami metr-90 (Darek i jego kolega Olek). Pomyślałam sobie w pierwszym momencie, że się tam zarżnę goniąc za nimi. I jakoś tak wyszło ;), że się NIE zarżnęłam, objechałam pętlę 2 razy z przesympatycznym towarzystwem, pilnowaliśmy się nawzajem, coby się zbierać jakby co i jeszcze odwiedziliśmy knajpę Leśniczówkę.
I jeszcze mam fotki - to jest właśnie to siodło na którym można sobie (wg słów organizatorów) zresetować pamięć ;)