Pojechałam do rodziców wypić urodzinową kawę. Po drodze do apteki po miodek coś mnie popchnęło na boisko mojej szkoły podstawowej, gdzie sentyment złapał mnie porządnie za ramię. Więc poniżej troszkę zdjęć. jeśli chodzi o "stan" boiska, to akurat wiele się nie zmieniło - moja szkoła nigdy nie należała do przesadnie "wymuskanych", co naznaczyło mnie na całe życie :D
Zaczynamy od boiska do koszykówki - tutaj namiętnie grałam ze starszymi kolegami w koszykówkę. Ja byłam mała i drobna, oni dość wyrośnięci, ale radziłam sobie walecznie, wywaliłam się Bóg wie ile razy aż zyskałam u nich ksywę "Kamikadze" :)
Przeżyłam tam też swoją pierwszą miłość - kolega ów, Michał, miał 1,90 prawie. Wzajemności się nie doczekałam, ale co się nagrałam, to moje :D
Moja podstawówka - boisko do kosza © yoasia
W tym natomiast miejscu była najprawdziwszy tor biegowy. Nie byłam mistrzynią w biegu na 100m, ale to poczucie pełnego profesjonalizmu - bezcenne. Na końcu była równie profesjonalna "piaskownica" z rozbiegiem do skoku w dal.
Moja podstawówka - bieg na 100 m © yoasia
A to boisko do piłki nożnej było dla nasz koszmarem. Nie doświadczyłyśmy przyjemności grania na nim w piłkę, tylko musiałyśmy robić bezlitosne okrążenia truchtem.
Moja podstawówka - boisko do piłki nożnej © yoasia
A to miejsce potajemnych spotkań, rozmów, plotek. Tutaj pierwszy raz powiedziałam słowa: cholera i te jeszcze gorsze :)
Moja podstawówka - miejsce schadzek © yoasia
PS. Szkoła to Szkoła Podstawowa nr 26 w Sosnowcu, przy ul. Suchej (teraz jest tam już podstawówka+gimnazjum o innej numeracji) a miłość nie była w sumie pierwsza, ale prawdziwa jak ta pierwsza :)