Po nieudanym spotkaniu niedzielnym w Chudowie - powtórka - kawa w Gliwicach. Powyżalałyśmy się ile wlezie i doszczętnie. I dobrze nam to obydwu zrobiło :)
Najpierw serwis w domu - generalne czyszczenie rowerka - z rozpuszczalnikiem Nitro w roli głównej /jestem nim szczerze zachwycona - a ten zapach... ;) /
A potem do serwisu (z zepsutym łańcuchem) - jak z górki to nawet nawet a jak pod górkę - to jak Syzyf. W serwisie dostałam w prezencie spinkę do łańcucha na przyszłe wypadki i zakupiłam takie oto cosik:
Z małą katastrofą - jakieś 2 km przed Chudowem - umówiłam się tam z koleżanką - rozszczepiło mi się ogniwo łańcucha. Dalsza część to żółwie tempo lewą stroną jezdni, kupa przekleństw, rozpaczliwy telefon do znajomego. A z koleżanką zamieniłam 3 zdania. Takie wycieczki źle się wspomina i opisuje..