Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2012

Dystans całkowity:107.10 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:09:45
Średnia prędkość:10.98 km/h
Liczba aktywności:7
Średnio na aktywność:15.30 km i 1h 23m
Więcej statystyk

Zatoczyło się koło

Niedziela, 25 listopada 2012 · Komentarze(2)
Miszka i las © yoasia


Zatoczyło się życiowe koło :) Tak sobie to dziś uświadomiłam że po 5 (!) latach znów jestem w starym, fajnym, dobrze znanym miejscu, znów mieszkam w centrum, znów w fajnej kawalerce (troszkę fajniejszej i troszkę cieplejszej, choć ta strona ulicy jest nieco gorsza). Znów szarżuję sobie po tym samym lesie, po tej samej hałdzie. Szkodatylko że pies też ten sam.....
[nie no, żartuję, kocham Psa, ale Pies od pięciu lat tak samo głupi i narwany, to męczy ;) ]

Fajnie tak, że się tak zatoczyło. Dało mi to takie fajne poczucie małej stabilizacji.

A to archiwalne "Z Miszką w lesie" sprzed 5 lat ...
Z Miszką w lesie - 5 lat temu © yoasia


A na marginesie - moje ulubione podniebne ścieżki lotników
Podniebne drogi © yoasia

Wsiadłam na rower

Czwartek, 22 listopada 2012 · Komentarze(1)
Kategoria Przyjemności
Tak jak sobie obiecałam :)
I tak jak przypuszczałam zaplułam się i zacharczałam się (prawie) na śmierć.

Pojechałam do M1 - umówiłam się tam z kolegą - żeby kupić pleksę na moje biurko. I wywieźć niedobitki ze starego mieszkania.

Po co pleksa na biurko? Historia była taka, iż schodząc pierwszy do piwnicy w nowym mieszkaniu zobaczyłam tam śliczny podręczny drewniany stół. Przykryty potężną warstwą brudu, ale poczułam że jak go wezmę wyczyszczę, będzie pięknym biurkiem.
Parę tygodni później wtargałam go przez całe piętro do mieszkania i po umyciu okazało się... że się grubo pomyliłam.

Stoliczek był... trudny. O ile nóżki rokowały nadzieję, bo było to faktycznie drewno, mocno przybrudzone, ale do wyszlifowania i pomalowania, o tyle blat... Blat był zwykłą płytą paździerzową oklejoną taką koszmarną niby-sklejką taki charakterystyczny, PRLowski wzorek - biało szarą niby-kratkę. Nie wiem jak opisać mój dramat. Uratowało go tylko to, że był ciężki jak cholera i nie miałam siły już go znosić na dół.

Parę dni później, gdy ochłonęłam z tego dramatu, przewinęły mi się jeszcze raz przez ręce egzemplarze Red Bulletin, które z żalem wyrzucałam, bo zdjęcia tam są PRZEPIĘKNE. Naprawdę śliczne :) Napracowałam się dobre 3 godziny a może i 4, potem już brakowało tylko pleksy.

I gdy przywiozłam pleksę, trudny stół wygląda teraz tak...

Moje xtremalne biureczko © yoasia

Jutro wsiadam na rower.

Środa, 21 listopada 2012 · Komentarze(5)
Kategoria Przyjemności
Choćbym się miała zapluć i zacharczeć na śmierć, jutro biorę psiaka i jadę do parku.

Tak mi się przypomniało, że nigdy nie zamieściłam na blogu zdjęcia mojego drugiego kota - Fabregasa. A raz nawet jechałam z nim na rowerze, gdy wiozłam go (pociągiem) do Sosnowca. Przewiesiłam transporter przez ramię i heja ;)

A więc, szanowni państwo, oto Fabregas.

Mój Fabregas © yoasia


A mój kominek wyglądał dzisiaj już tak....

Kiedyś przywiozłam w plecaczku siekierę © yoasia


Nie wierzyłam własnym oczom co mi się udało zrobić. Chodzę po domu w krótkich spodenkach. Od początku (czyli ponad 7 lat) jak mieszkam w Zabrzu, to miałam takie mieszkania, że nigdy jeszcze w drugiej połowie listopada nie chodziłam w krótkich spodenkach ;) To dla mnie naprawdę historyczna i jakże miła chwila

A wszystko dzięki temu, że....

Kiedyś przywiozłam w plecaku siekierę © yoasia

Stęskniłam się

Wtorek, 20 listopada 2012 · Komentarze(6)
Kategoria Przyjemności
.
Stęskniłam się za regularnym i wyczerpującym blogowankiem.
Bo blog to jednak fajna rzecz żeby sobie pogadać co człowiekowi w głowie i pod 4-5 przestrzenią międzyżebrową. I to na dodatek pogadać do woli.

No bo która koleżanka da radę wysłuchać 20-sty raz że nienawidzę jeździć autobusami? Żadną. A blog cierpliwy. I da :) I 20-sty i 50-ty też. Nie będzie marudził, że go to nieobchodzi, nie będzie dyskutował w najbardziej nieoczekiwanych i drażliwych sprawach.

Ja nie mówię, mimo tych wszystkich "wad" koleżanki są w życiu niezbędne.

Ale blog też jest :)

No to jadymy :)
Nie wsiadłam na rower od zeszłego czwartku. Stan zapalny zatok, za malutka dawka antybiotyków, od poniedziałku zamiast do pracy lekarz i jadymy znów z końską azytromycyną.
To z negatywnych rzeczy.

Z rzeczy heroicznych - wybrałam się dziś do M1. Niestety autobusem, a nienawidzę jeździć autobusami. Zamówiłam na necie wypaśne drewno kominkowe - królewski jesion. Ale za ciepłem tęsknię już teraz, więc wybrałam się po 2 siatki drewnianych kłódek. Jezu jaki dramat. Ja chora, 2 ciężkie siaty tak po równo w każdą moją schorowaną łapkę, w zatłoczonym autobusie. Jeszcze się rano naoglądałam zdjęć koleżanek na tym nieszczęsnym Facebooku: pełnia-szczęścia-przystojny-mąż-góry-grono-znajomych. A jakby wyglądało MOJE zdjęcie na Facebooku? plująca-pełnia-nieszczęścia-autobus-dwie-siatki-z-cholernie-ciężkim-drewnem. Eeeeeeeeeeech i wrrrrrrrrrrrr. Wrrrraaghhhh.

Moim jedynym (ale za to jakim :) ) pocieszeniem była dodatkowa mała reklamóweczka z prześlicznym futerkowym (sztucznym rzecz jasna) futerkiem-kominkiem w którym jak dla mnie, to wyglądam prawie jak rosyjska księżniczka :) ;) :)

No teraz to już w ogóle jestem pocieszona, bo sobie piszę, grzeję się przy....
Przywiezione drewno © yoasia


Ładując zdjęcie mojego kominka wyświetliły mi się zdjęcia Kocuriady z wycieczki po Hiszpanii i na początku jęknęłam, ale tym razem króciutko i jakoś lżej, bo jednak jakoś bikestats to nie facebook. A zdjęcia śliczne i gorąco polecam zerknąć

Do pracy - z pracy - z Sosnowca

Piątek, 9 listopada 2012 · Komentarze(1)
Tak się porobiło, że przez tydzień mieszkałam w Sosnowcu. Nie mając niestety biletu na tą strefę, codziennie jeździłam na dworzec do Katowic Szopienic. 7 km w jedną stronę... Wyszłam już z wprawy i pod koniec tygodnia prawie usypiałam na biurku....