Przechowałam go jeden dzień w domu, żeby wszystko wyschło i odpadło, bo na myjni na BP wisi kartka, że nie można przyjeżdżać ubłoconymi pojazdami i że grozi za to jakaś potężna kara.
A ja sobie stałam środku tego wszystkiego z prawą bucikiem na konarze i z brakiem perspektyw na postawienie drugiego bucika inaczej niż po kostki w błocie ;) I tak sobie stałam, klęłam na cały głos w najlepsze, a zza ogrodzenia patrzył na mnie ubawiony ochroniarz....