Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2010

Dystans całkowity:327.98 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:26:56
Średnia prędkość:12.18 km/h
Maksymalna prędkość:33.70 km/h
Suma podjazdów:136 m
Suma kalorii:127 kcal
Liczba aktywności:24
Średnio na aktywność:13.67 km i 1h 07m
Więcej statystyk

Trening nurkowy

Czwartek, 29 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Ciąg dalszy docierania się z tym małym narwańcem.

Wiem już jedno - kolarka to nie cross na większych kołach. To mały narwaniec, który przy najmniejszym ugięciu łokcia od razu przenosi mnie na drugi koniec chodnika. Wystarczy że się przechylę i już leci łukiem. Wystarczy że zrobię COKOLWIEK od pasa w góre. I na dodatek ma nieustanna tendencję do przyspieszania - gdzie tylko jest choć trochę z górki.

Do Gliwic

Sobota, 24 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria Przyjemności
Ostatnia moja jazdą Koliberkiem, więc ile sił w nogach, niech się chłopak naszaleje na koniec ;)
Powrót autobusem (w międzyczasie przedstawienie teatralne, bardzo fajna komedia o femme fatale w wykonaniu teatru lwowskiego).

Ku pamięci - zdjęcie Koliberka
Romet Wagant zwany Koliberkiem © yoasia

Wyprawa książkowa

Sobota, 24 kwietnia 2010 · Komentarze(4)
Cel główny - biblioteka na Rokitnicy celem zwrócenia książek i zapłaty "datku na rzecz biblioteki" ;)
Po drodze minęłam na chodniku i TAKIE PRZĘPIĘKNE, IMPONUJĄCE (proszę koniecznie zwrócić uwagę na przedni błotnik)
Motocykl przez duże M © yoasia

(a jaki musi być ten Mężczyzna który coś takiego sobie wyszykował....eeeeeech...ech :D )

Oddałam książki, zapłaciłam datek. Skoro już zapłaciłam te 10 zł to niech mam jakąś przyjemność i wzięłam legendarne "Smażone, zielone pomidory". I wracając ścieżką rowerową stwierdziłam, że niech mam jakąś przyjemność, skręciłam w pola, walnęłam się na miedzy z takim widokiem...
Pejzaż błogiego lenistwa © yoasia


Na dodatek okazało się, że błękitna karoseria koliberka przyciąga motyle z całej okolicy. Przez ponad pół godziny kręcił się paź królowej...
Motyl na moim rowerze © yoasia

potem cytrynek (ale już musiałam się zbierać)

A na koniec o sprawach poważnych. Za pieniążki od mojej mamy, za pomocą kolegi i odrobinie szczęścia udało mi się nabyć na allegro wymarzoną kolażówkę i to na dodatek Peugeota (który wg kolegi jest mercedesem wśród kolarek...). Dowiedziałam się także, że właściciel Koliberka (który miał go przez jakieś 20 lat) tęskni za nim troszkę. Biorąc pod uwagę wiek, świergoty, sentyment wyszło tak:
----------------------------------------------------------------------
stateczny Koliberek wraca dzisiaj na spokojną emeryturę do swojego właściciela, ja wyjeżdżam na 3 dni do Warszawy a po powrocie odbieram (już pewnie z magazynu w pracy) gniewnego Peugeot'a. Może już nie "młodego gniewnego" - ale ja zawsze lubiłam dojrzałych mężczyzn to i rowery też lubię ;)
-----------------------------------------------------------------------

Do pracy - z pracy

Piątek, 23 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Trening z adrenalinką.

Jeszcze większą niż wczoraj, gdyż wyjechałam już nie 8:30 a 8:40.
Zdążyłam - wpadłam do pokoju za 2 minuty 9-ta.

Do pracy - z pracy

Czwartek, 22 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Trening z adrenalinką.
Otóż celem wzmożenia dyscypliny ustalono iż DOKŁADNIE o godzinie 9-tej (górny zakres w którym powinni wszyscy być w pracy) kierownik musi wysłać do kadr maila z informacją ilu pracowników jest.
No i urządziłam sobie taką adrenalinkę - a mianowicie wyjazd 8:30 (a dojazd łącznie z czekaniem na światłach zajmuje mi 35 min ;) ).
Udało się - wpadłam do pokoju za 5 minut 9 :)

Do pracy - z pracy i tu i ówdzie

Środa, 21 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
W skrzynce na listy oczekiwany od 2 tyg. list z policji. Otwieram, czytam pierwszą kartkę - decyzja o rozpoczęciu dochodzenia, druga kartka - postanowienie o umorzeniu ("niewykrycie sprawców przestępstwa"). Koniec.

Na masaż kręgosłupa i do rodziców

Wtorek, 20 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria Przyjemności
Rodzice niestety zupełnie nie zrozumieli mojej tragedii kradzieży roweru. "Eeeee taaam, nie ciebie jedną okradli z roweru...", "No widzisz i to jest kara za włóczenie się po knajpach". Na koniec moja kochana mama niespodziewanie podeszła do szafki i wyjęła ze swojego futeralika kilka banknotów - "Masz dziecko, kup sobie nowy rowerek....". Wzruszyłam się autentycznie :)