Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2016

Dystans całkowity:28.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:03:40
Średnia prędkość:7.64 km/h
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:9.33 km i 1h 13m
Więcej statystyk

Cholernie dobre popołudnie

Środa, 20 stycznia 2016 · Komentarze(3)
Miałam dzisiaj naprawdę cholernie dobre popołudnie. Wyjątkowo.

Dzień zaczął się jak zwykle od ponurej, przemarzniętej pogody, wyjątkowo upierdliwej pracy ale po południu... Po południu spadł śnieg.
I nagle zrobiło się pięknie.

Pierwszy prawdziwy zimowy wieczór w Zabrzu
Pierwszy prawdziwy zimowy wieczór w Zabrzu © yoasia

Zimowe ognie
Zimowe ognie © yoasia

A ja akurat miałam to i owo do załatwienia na mieście - przede wszystkim odebrać bilety na niedzielne przedstawienie teatralne w pubie Oficyna. No i nie mogłam w tej Oficynie nie napić się grzanego wina.... Przy kominku.....
Przystanek Oficyna
Przystanek Oficyna © yoasia

Ulica Reymonta zimową porą
Ulica Reymonta zimową porą © yoasia

A potem jeszcze zawinęłam się z psem do lasu. Dawno nie przesiedziałam tak całego popołudnia na rowerze. Myślę, że grunt to dobre paliwo :D
Opowieści z Narni nocą
Opowieści z Narni nocą © yoasia




Z pracy do pracy

Poniedziałek, 18 stycznia 2016 · Komentarze(3)
Nie mam za dużo rowerowo dzisiaj do powiedzienia. Tyle że kwiatuszki sobie kupiłam.
Otóż za niecałe dwa tygodnie kończę 35 - powtarzam słownie: trzydzieści pięć - lat. Aż. Zdałam sobie sprawę ( w tym wieku człowiek z wielu rzeczy zaczyna sobie zdawać sprawę ;) ) że cały czas kupuję kwiaty tylko na czyjeś śluby i pogrzeby.
Więc weszłam dzisiaj do kwiaciarni i poprosiłam o jakiś bukiecik DLA SIEBIE. Że mam urodziny niedługo i że czemu tylko na te śluby i pogrzeby. Spotkałam się z pełnym zrozumieniem i dostałam taki oto urodzinowy bukiecik. Poczułam się 10 lat młodziej :D

Urodzinowy bukiecik
Urodzinowy bukiecik © yoasia

No i jak już jesteśmy przy robieniu czegoś dla siebie, z dedykacją dla wszystkich Bikerek. Tak powinny wyglądać reklamy dla młodych dziewczyn. Wszystkie, bez wyjątku ! Po 40-stce, to kobieta sobie może wybierać czy chce jeździć na rowerze czy nakładać "szanel na ryja" jak mawiają moi ukochaniu Abstrachujowcy.
 Ale nie karmmy na Boga młodych dziewczyn reklamami z wyretuszowanymi do bólu modelkami !




Weekend w Strzelcach Opolskich

Sobota, 9 stycznia 2016 · Komentarze(1)
Kategoria Przyjemności
Po Nowym Roku wybrałam się do rodziny do Strzelec Opolskich.
Pojechałam bez roweru, ale serce nie sługa :) Zamiast chodzić po mieście piechotą dostałam rower od cioci. I to nie byle jaki....

Damka
Damka © yoasia

Damka
Damka © yoasia

Na takim rowerze jeszcze nie jeździłam nigdy. Na sobie miałam nie sportową kurtkę a granatowy płaszczyk, więc pasowało :) Najpierw pojechałam do serwisu kupić pompkę, zostałam potraktowana naprawdę po królewsku. Mój rower został wprowadzony, napompowany, wyprowadzony i..... Zniesiony ze schodów. Przypomniałam sobie te wszystkie chwile w górach jak targałam swoje rowery, czasem nawet na plecach.... Dziewczyny, jeśli zastanawiacie się nad kupnem takiego rowera - WARTO :D
Jak przyjadę znów na wiosnę, to koniecznie muszę go znów wziąć na miasto :)

Zima taka ogólnie dziwna - tu śnieg i lód, zaraz obok trawa ;)

Park Strzelecki tej dziwnej zimy
Park Strzelecki tej dziwnej zimy © yoasia

Park Strzelecki tej dziwnej zimy
Park Strzelecki tej dziwnej zimy © yoasia

A to strzelecki basen, który bardziej przypomina pałacyk niż pływalnię. No, jakie miasto taki basen.
A w środku sauna - obowiązkowy punkt odwiedzin zimowych rowerzystów.
Strzelecki basen
Strzelecki basen © yoasia

Stary Rok / Nowy Rok

Czwartek, 7 stycznia 2016 · Komentarze(2)
Czyli obowiązkowe podsumowanie starego roku i postanowienia noworoczne.

Wpisów na moim blogu w 2015 roku nie było praktycznie wcale, postanowień noworocznych (teraz już starorocznych) też nie, czego serdecznie żałuję.

Podsumowując rok 2015:
Był to rok pełen iniedosytów i niespodzianek.

Jeśli chodzi o większe wyjazdy czyli - majówka, wakacje i wrześniowy wyjazd - no nie było jakoś specjalnie wysokogórsko.
Na majówkę pojechałam wyjątkowo w niziny - do Sobibóru, na granicy polsko-ukraińsko-białoruskiej.
Tereny piękne - ludzie kapitalni (choć niezłe nerwusy ;) ) - ogólnie znalazłam tam swój 3-ci dom.


Na wakacje pojechałam - i tu rzecz której nie zrobiłam nigdy w życiu - na ponad 2,5 tygodnia. Przez 19 dni nie było mnie w domu...
Najpierw pojechałam w Bieszczady, w okolice Ustrzyk Dolnych.

Pojechałam jakieś 10 lat za późno. Nie jest to już raj dla rowerzystów wysokopiennych. Na drogach ograniczenie do 70-ciu, w praktyce 100 km/h. Szlaki rozryte przez bogatą gospodarkę nadleśnictwa. Odległości pomiędzy szczytami dość spore, pokonywanie ich na rowerze górskim (jeszcze nie daj Boże z pełnym zawieszeniem), pomiędzy autami tnącymi jak pociski - nic specjalnego. Może mając samochód.... Ale to już tak trochę nie to.

Potem tydzień znów w Sobiborze, żeby wjechać własnymi 2 kołami na Ukrainę.

A potem była największa niespodzianka tego roku - zdecydowałam się i kupiłam rower zjazdowy.

Podjęłam tą decyzję już po sezonie.Ja nawet nie pamiętam jak to się stało, bo z samym pomysłem nosiłam się już dawno, tylko z powodu cen te rowery były dla mnie zawsze ciężką abstrakcją. Wyszło że będę go miała pod koniec września, więc pośpiesznie zakupiłam cieplejsze spodnie, puchową bluzę i rozciągnęłam sezon wyjazdowy aż do listopada (normalnie kończyłam na początku września).

Byłam w górach średnio co 2 tygodnie (Beskidy). Ostatni raz byłam 5 dni temu, na powitanie Nowego Roku :). Nawet zaczęłam zabierać psa.


Miałam przez to wszystko trochę problemów, bo nieopatrznie w ramach wiosennych porządków wyrzuciłam znoszone już: lekką zimową kurtkę i zimowe botki. I potem pół zimy chodziłam w butach górskich i w za cienkiej kurtce....

Miałam też okazję pojeździć na ścieżkach górskich w Anglii. Moja firma wysłała mnie na delegację do biura w Londynie - i jeden z tamtejszych kolegów - Polak i rowerzysta - zaprosił mnie do siebie na weekend, pożyczył rower i przewiózł po okolicy. Był to co prawda początek grudnia, ale co tam - było super ! I 12 stopni. I nie padało.



Jeśli zaś chodzi o postanowienia na 2016:
1. Zjechać moją prywatną koronę tras zjazdowych
I. Park Rowerowy na Koziej Górze - miałam okazję zjechać tam tylko Twistera i troszkę stary zielony (ten ostatni niestety w deszczu, chwały nie było ;) )
II. Palenica - na Palenicy znajduje się park rowerowy, stopień trudniejszy niż ten na Koziej Górze
III. Czarna Góra w Kotlinie Kłodzkiej - tam już jest pełnoprawna trasa downhillowa, rodem z pucharów Polski.

2. Wykombinować mocne oświetlenie na kask i przejechać Twistera na Koziej Górze ciemną nocą

3. Prowadzić bloga rowerowego - minimum 1-2 wpisy w tygodniu

I to na tyle dzisiaj, bo już 3-cią godzinę siedzę nad tym wpisem.... Późno już, ciemno, spać trzeba.