Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2010

Dystans całkowity:326.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:24:08
Średnia prędkość:13.51 km/h
Maksymalna prędkość:41.00 km/h
Suma kalorii:1023 kcal
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:17.16 km i 1h 16m
Więcej statystyk

Obóz nurkowy - Łagów

Niedziela, 25 lipca 2010 · Komentarze(11)
Najpierw wielka podróż pociągami z przesiadkami w Lesznie, Zbąszynku i niejakim Świebodzinie - a oto mój bagaż...
Moja podróż przez pół Polski © yoasia

Nie widać tylko plecaka w którym zmieściłam sprzęt (pianka, automat, płetwy) i NAPRAWDĘ trochę ubrań
(w drodze powrotnej wygrałam w pociągu dzięki niemu puszkę piwa - pewien mężczyzna chcąc mnie zagadać zaczął bardzo głupio, że mam w plecaku "2 szafy" - i stracił piwo. Nauczy się nie lekceważyć kobiet, mam nadzieję...)
Mężczyzna z którym się założyłam i wygrałam piwo © yoasia

Nie byłabym sobą, gdybym z tym mężczyzną (z TAKIM mężczyzną) troszkę nie porozmawiała potem ;)
To tyle o podróży.

Obóz - mój pierwszy z nowym klubem znośny. Aczkolwiek z żadnej z planowanych wycieczek nie wyszło nic - nurkowanie to sport przy którym trzeba się nałazić i nie znalazłam czasu... Jedyne podróże jakie odbywałam na rowerze miały jeden cel...
Cel moich rowerowych podróży na wakacjach © yoasia

... czyli strawa dla ciała.
Tyle o rowerze.

A o płetwonurku Cześku jak tylko dostanę w ręce aparat, który zostawiłam w obozie... ;)

A poza tym okazało się, że jestem jedyną "pojedynczą" osobą w CAŁYM KLUBIE ASTERINA. To naprawdę PRZYGNIATAJĄCE...
Gdy rozbiłam swój duży namiot z garażem na rower to dziewczę, które mi w rozbijaniu pomagało, z wielkimi oczami i zapytało czy ja w tym sama będę mieszkać...

Kolejny paskudny wypadek

Środa, 14 lipca 2010 · Komentarze(19)
Chciałam jechać do klubu, pogadać o obozie na który się wybieram w niedzielę, niestety na parkingu M1... złamała mi się kierownica. Na pół. W trakcie jazdy. 20 km/h.

Moje lewe kolano - krwawa miazga. Ja - jestem zła, wkurzona i nienawidzę 20-letnich Peugeotów !!!

A najsmutniejsze było to, że ciornełąm o ten asfalt w tłumie ludzi i nikt nawet nie podszedł żeby mi pomóc wstać, zapytać czy nic mi nie jest czy choć przynieść butelkę z wodą, która tak jak ja wyleciała w powietrze na asfalt. NIKT.

Siemianowice, Park Chorzowski i Żabie Doły

Wtorek, 13 lipca 2010 · Komentarze(3)
Kapitalna wycieczka z koleżanką. Bardzo ekstremalna - w Żabich Dołach wplątałyśmy się na TOTALNIE zarośniętą ścieżkę na której jakikolwiek upadek i zatrzymanie groziły pożarciem przez armię komarów. Potem pęd przez ścieżki Parku Chorzowskiego w 100% ciemnościach tylko z lampką - jak mustangi ;)

A w międzyczasie postój w przepięknej knajpce nad jeziorem.

A to "jak mustangi" pochodzi z takiego oto dowcipu:
Las cisza, spokój i nagle wielki tumult - liście lecą w powietrze, gałęzie się łamią, ziemia dudni. Na polanę wypada stado jeży - zatrzymują się a przywódca odwraca się i ryczy...
- AAAAAAH TAK!!! JAK MUSTANGI !!!