Mapei 170 i Ceresit 79. Jakby mnie ktoś obudził dzisiaj w środku nocy to wyrecytowałabym Mapei 170 i Ceresit 79. Od tygodnia staram się dobrać fugę, aby uzupełnić braki powstałe w łazience po wymianie pionów. Problemy z kolorami farb są 100 razy lepsze niż te z fugami.
Ręce mi opadają za KAŻDYM razem, gdy widzę:
biały
zimny biały
ciepły biały
Dzisiaj byłam w OBI 2 razy. Wyjechałam z silikonem Mapei 170 i tylko pozostaje mi zdobyć fugę Ceresit 79. Mogłabym szukać Mapei 170, ale jednak Ceresit 79 jest o 11.75% jaśniejszy i bardziej pasuje.
Dzisiaj zostałam "bohaterem we własnym domu". W ciągu jednego dnia: - przywiozłam zNysy Strzałeczkę - moją nową kolarzówkę. Peugeot'a, jakże by inaczej.
Miałam dzisiaj naprawdę cholernie dobre popołudnie. Wyjątkowo.
Dzień zaczął się jak zwykle od ponurej, przemarzniętej pogody, wyjątkowo upierdliwej pracy ale po południu... Po południu spadł śnieg. I nagle zrobiło się pięknie.
Nie mam za dużo rowerowo dzisiaj do powiedzienia. Tyle że kwiatuszki sobie kupiłam. Otóż za niecałe dwa tygodnie kończę 35 - powtarzam słownie: trzydzieści pięć - lat. Aż. Zdałam sobie sprawę ( w tym wieku człowiek z wielu rzeczy zaczyna sobie zdawać sprawę ;) ) że cały czas kupuję kwiaty tylko na czyjeś śluby i pogrzeby. Więc weszłam dzisiaj do kwiaciarni i poprosiłam o jakiś bukiecik DLA SIEBIE. Że mam urodziny niedługo i że czemu tylko na te śluby i pogrzeby. Spotkałam się z pełnym zrozumieniem i dostałam taki oto urodzinowy bukiecik. Poczułam się 10 lat młodziej :D
No i jak już jesteśmy przy robieniu czegoś dla siebie, z dedykacją dla wszystkich Bikerek. Tak powinny wyglądać reklamy dla młodych dziewczyn. Wszystkie, bez wyjątku ! Po 40-stce, to kobieta sobie może wybierać czy chce jeździć na rowerze czy nakładać "szanel na ryja" jak mawiają moi ukochaniu Abstrachujowcy. Ale nie karmmy na Boga młodych dziewczyn reklamami z wyretuszowanymi do bólu modelkami !
Najpierw taka normalna, w Katowicach. Tak, jest niedziela, ale jakoś muszę zarobić na te moje rowery....
A potem koncepcyjno/logistyczna - nad środową wycieczką. Nastąpiła mała zmiana planów - z racji tego że nie posiadam dobrej mapy Palenicy, większość tras jest już tam nieprzejezdnych - nowym celem została Kozia Góra (Bielsko-Biała). Dokładnie, trasy enduro ("Stary zielony" i jak Bozia da, DH+)
Dziś objechałam troszkę miasto - myślę już majówce, o wakacyjnej wyprawie w Czechy z rowerem.
I z tymi myślami na początek - wyjeździłam uzupełnienie apteczki.
Naprawdę, udało mi się kupić sprzęt pierwsza klasa :) - chusta trójkątna - bandaże elastyczne - plastry wodoodporne - kompresy jałowe w bardzo przyzwoitym rozmiarze - rękawiczki gumowe (to w celach zarówno medycznych jak i serwisowych ;) - plastry działające jak szwy - w celach testowych otworzyłam stare, przeterminowane - i naprawdę polecam - rewelacyjna sprawa to są takie nitki i potrafią utrzymać ściągniętą skórę jak po zbóju - spray odkażający
Szlag mnie jasny trafił, bo siedziałam w zeszłym tygodniu w domu, na zwolnieniu chorobowym, 5 dni. PIĘĆ DNI. Murem. A potem co? Raz wyszłam na festyn i znów głowa jak wyjęta z rozżarzonych węgielków, bolące gardło które mnie trzyma aż do dzisiaj. A ja tylko chcę żyć jak człowiek. Cieszyć się jesienią, pobiegać z psem, pojeździć na rowerze, pojechać na basen.
A więc wpadłam do mojej doktor 1-go kontaktu pani Ewy (obłędna kobitka) i wyłuszczyłam swoje wszystkie frustracje.
Ona przepisała mi oprócz badań na odporność zestaw leków doraźnych. Wróciłam do domu, nałykałam się jak mi kazała Rutinoscorbinu, wzięłam psa ze spokojnym sumieniem - że teraz mogę wszystko - poszłam pobiegać. Pełne 30 minut. Około 4 km.
I wiecie że gardło mnie już nie boli ? :D
A taką okładkę zobaczyłam rano przy kupowaniu bułek. Ostra jak cholera, ale kurcze - nie da się odmówić jej racji bytu....