Z nowym napędem, manetkami, przerzutkami i hamulcem hydraulicznym. Definitywny powrót na siodło, szczęście wielkie a rower chodzi niczym kałasznikow :)
Na masaż kręgosłupa i kawę u rodziców. Pogoda była piękna - i gdyby mój napęd nie był kupą złomu, to byłaby super wycieczka. Ale już tylko do poniedziałku :)
Kolega z którym jeżdżę dziś miał wolne, więc wyciągnęłam rower. Wyjątkowo sprawnie mi to poszło jak na stan roweru. Na lakierze drapie kreski do poniedziałku, kiedy wyląduje w serwisie ;)
I po drodze do serwisu rowerowego, gdyż napęd mojego jastrzębia już praktycznie odmówił posłuszeństwa. Niestety "mój" serwisant z którym już dużo o moim rowerze rozmawiałam ma 2 tygodniowy urlop, więc wymiana napędu i ogólny tuning muszą poczekać. I niestety w tym dniu Felt został oficjalnie wyłączony z użytkowania :(