Wpisy archiwalne w kategorii

Przyjemności

Dystans całkowity:3002.59 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:240:11
Średnia prędkość:12.00 km/h
Maksymalna prędkość:41.40 km/h
Suma kalorii:2346 kcal
Liczba aktywności:217
Średnio na aktywność:13.84 km i 1h 09m
Więcej statystyk

Wieczornie zaopatrzeniowo

Sobota, 16 lutego 2013 · Komentarze(2)
Kategoria Przyjemności
Hmmmm - przypomniałam sobie dziś, jak to fajnie zapuścić sobie radyjko w uszko i puścić się wieczorem w miasto (koniecznie z Peugeotem).
Pojechałam niby do Platana, ale z powrotem robiłam kółka gdzie tylko się dało.

A to mój hicior wieczoru :)
....You're on a different road, I'm in a Milky Way
You want me down on earth but I am up in space...

Takie w skrócie przesłanie tego kawałka :) :) :)

.

W ogóle dziś dużo rzeczy zrobiłam. Doszłam do ładu z tym gdzie kupić drewno, doszłam do ładu gdzie kupić internet (spędziłam chyba z pół godziny z 4-ma różnymi konsultantami ;) Play). Wychodzi na to, że kupię drewno tam gdzie kupiłam wcześniej, internet zamiast stacjonarnego jak zamierzałam, będę miała mobilny tam gdzie wcześniej. Ale już mam przekonanie, że drewno które przyjeżdża do mnie spod Suwałk, te 150 kg które muszę wnosić sama na 1-wsze piętro, jest naprawdę bardzo fajne z porównaniu z innymi. A mój stary operator ma z roku na rok naprawdę coraz fajniejsze oferty no i cieszy mnie to że się do takiego rozwoju przyłożyłam :)

Jeszcze tylko dojdę do ładu ze zdrowiem - czyli wyjdę ze standardowej pozimowej ruiny i będzie w ogóle super.

Walentynki

Czwartek, 14 lutego 2013 · Komentarze(3)
Kategoria Przyjemności


Spóźnione - ale szczere - życzenia wieeelu ciepłych i miłych chwil czy w trwałym czy przelotnym :D towarzystwie płci przeciwnej tego roku !!!

Uwielbiam to święto, więc wpadłam po drodze po walentynkową koszulkę (z wielkim napisem L(SERCE)OVE ) i popedziłam do kina, gdzie umówiłam się z koleżanką na ....
no cóż innego można w tym roku oglądać w Walentynki jak nie ....


źródło: www.filmweb.pl


Noooooo, w sumie można by jeszcze na coś innego - Szklaną pułapkę z boskim Brucem..........
.......
.......

Ale Poradnik pozytywnego myślenia też jest naprawdę kapitalnym filmem. Niesie w sobie bardzo pozytywny wniosek związany nie tylko z miłością, ale życiem w ogóle.

Krajoznawczo po Rudzie Śląskiej

Wtorek, 12 lutego 2013 · Komentarze(7)
Kategoria Przyjemności
Wyjechałam dziś do pracy w pośpiechu. I znów mi się przydarzyło nie wziąć dokumentów. A co się dzieje jak się w pociągu nie ma biletu ani pieniędzy ani dokumentów? Ano się wysiada.

Oswoiłam się z tą wysiadką NIESPODZIEWANIE dobrze. W końcu mam masę rzeczy do zrobienia zaległych - reinstalacja komputera, dosprzątanie mieszkania. No i wogóle fajnie tak spędzić sobie jeden dzień w domu. Oznajmiłam przeto konduktorowi radośnie że jechałam do pracy, ale że zapomniałam mam biletu ani dokumentów i ja sobie zaraz wysiądę. On się zlitował - a niech Pani jedzie. A ja że jednak wysiądę...

I wysiadłam tak jak ostatnio w Rudzie Śląskiej. Oj nie byłam przygotowana na tą przeprawę niestety, zmarzłam jak pies, ale za to zobaczyłam prawie wszystkie twarze Rudy Śląskiej.

Od po-robotniczych familoczków,
Kolonia robotnicza w Rudzie Śląskiej © yoasia

Park z restauracją w Rudzie Śląskiej © yoasia

przez troszkę prestiżniejszyj park z restauracją

aż po dzielnicę willową.
Dzielnica willowa © yoasia

Przyznam że miałam zdanie o Rudzie Śląskiej... no takie sobie. Że zlepek dzielnic, że nie ma centrum. Wygląda na to że jednak w tym roku poznam ją lepiej - celowo czy przez przypadek ;) No i tak ciekawa jestem :)

Po drodze wpadłam do Żabki na śniadanie - i tu niespodzianka, wyobraźcie sobie, że na ladzie stał najprawdziwszy ekspres. Z gorącą herbatą... Jezu, odżyłam tam.

Mimo że zmarzłam jak pies, nie miałam nawet porządnego szalika, to faaaajnie było sobie tak pojechać.

A na koniec to już wogóle spotkał mnie życiowy bonus. Jadę po korzonkach wzdłuż garaży i nagle patrzę a na skrzynkach "elektrycznych" rozłożony najprawdziwsza barania skóra. Marzyłam o takiej zawsze, więc wmurowało mnie doszczętnie. Zadzwoniłam do kolegi z pytaniem czy jak ktoś rozwiesza baranka koło garaży to znaczy że zgubił czy chce się pozbyć? Kolega na to że wyrzuca, więc poczułam się rozgrzeszona, obadałam tylko baranka czy tam jakieś pchełki w środku nie łażą i mam już na czym leżeć przed kominkiem.... BAJKA

Zdobycz rowerowa © yoasia


(zdjęcie archiwalne, w tej chwili baranek jest w pralni chemicznej) Baaardzo się cieszę, że zostawiłam w domu te dokumenty :) A wpis robię już na przeinstalowanym komputerku.

Na basen

Niedziela, 30 grudnia 2012 · Komentarze(10)
Kategoria Przyjemności
No cóż - też jestem debilem do kwadratu.

Pojechałam na basen - drugi raz od prawie pół roku. I jak tylko wchodząc zobaczyłam tego przystojnego relatywnie nowego ratownika na krzesełku, wiedziałam, że mój instynkt popisywania się przed fajnymi chłopakami da mi w kość. Nie powstrzymałam go.

Po takiej przerwie powinnam pływać spokojnie, bo bardzo łatwo się ponadwyrężać i wychodzi się jeszcze bardziej obolałym niż się weszło. A gdzie tam. Kończyłam delfinem i wychodziłam z basenu prawie na czworakach (dobrze że ratownik stał przy wyjściu, to mnie utrzymało w pionie ;) ). Jak wchodziłam na basen bolała mnie prawa część podłopatkowa pleców, teraz boli mnie cała prawa POŁOWA pleców.

Muszę tutaj przy okazji oddać troszkę honoru basenowi w Zabrzu. Gdy na niego weszłam 7 lat temu, pomyślałam, że coś takiego to tylko na Śląsku...
Ale powiem teraz że naprawdę wyładniał.... Dach piękny, kolorki też całkiem całkiem...

Basen w Zabrzu © katowice.antyradio.pl

Wsiadłam na rower

Czwartek, 22 listopada 2012 · Komentarze(1)
Kategoria Przyjemności
Tak jak sobie obiecałam :)
I tak jak przypuszczałam zaplułam się i zacharczałam się (prawie) na śmierć.

Pojechałam do M1 - umówiłam się tam z kolegą - żeby kupić pleksę na moje biurko. I wywieźć niedobitki ze starego mieszkania.

Po co pleksa na biurko? Historia była taka, iż schodząc pierwszy do piwnicy w nowym mieszkaniu zobaczyłam tam śliczny podręczny drewniany stół. Przykryty potężną warstwą brudu, ale poczułam że jak go wezmę wyczyszczę, będzie pięknym biurkiem.
Parę tygodni później wtargałam go przez całe piętro do mieszkania i po umyciu okazało się... że się grubo pomyliłam.

Stoliczek był... trudny. O ile nóżki rokowały nadzieję, bo było to faktycznie drewno, mocno przybrudzone, ale do wyszlifowania i pomalowania, o tyle blat... Blat był zwykłą płytą paździerzową oklejoną taką koszmarną niby-sklejką taki charakterystyczny, PRLowski wzorek - biało szarą niby-kratkę. Nie wiem jak opisać mój dramat. Uratowało go tylko to, że był ciężki jak cholera i nie miałam siły już go znosić na dół.

Parę dni później, gdy ochłonęłam z tego dramatu, przewinęły mi się jeszcze raz przez ręce egzemplarze Red Bulletin, które z żalem wyrzucałam, bo zdjęcia tam są PRZEPIĘKNE. Naprawdę śliczne :) Napracowałam się dobre 3 godziny a może i 4, potem już brakowało tylko pleksy.

I gdy przywiozłam pleksę, trudny stół wygląda teraz tak...

Moje xtremalne biureczko © yoasia

Jutro wsiadam na rower.

Środa, 21 listopada 2012 · Komentarze(5)
Kategoria Przyjemności
Choćbym się miała zapluć i zacharczeć na śmierć, jutro biorę psiaka i jadę do parku.

Tak mi się przypomniało, że nigdy nie zamieściłam na blogu zdjęcia mojego drugiego kota - Fabregasa. A raz nawet jechałam z nim na rowerze, gdy wiozłam go (pociągiem) do Sosnowca. Przewiesiłam transporter przez ramię i heja ;)

A więc, szanowni państwo, oto Fabregas.

Mój Fabregas © yoasia


A mój kominek wyglądał dzisiaj już tak....

Kiedyś przywiozłam w plecaczku siekierę © yoasia


Nie wierzyłam własnym oczom co mi się udało zrobić. Chodzę po domu w krótkich spodenkach. Od początku (czyli ponad 7 lat) jak mieszkam w Zabrzu, to miałam takie mieszkania, że nigdy jeszcze w drugiej połowie listopada nie chodziłam w krótkich spodenkach ;) To dla mnie naprawdę historyczna i jakże miła chwila

A wszystko dzięki temu, że....

Kiedyś przywiozłam w plecaku siekierę © yoasia

Stęskniłam się

Wtorek, 20 listopada 2012 · Komentarze(6)
Kategoria Przyjemności
.
Stęskniłam się za regularnym i wyczerpującym blogowankiem.
Bo blog to jednak fajna rzecz żeby sobie pogadać co człowiekowi w głowie i pod 4-5 przestrzenią międzyżebrową. I to na dodatek pogadać do woli.

No bo która koleżanka da radę wysłuchać 20-sty raz że nienawidzę jeździć autobusami? Żadną. A blog cierpliwy. I da :) I 20-sty i 50-ty też. Nie będzie marudził, że go to nieobchodzi, nie będzie dyskutował w najbardziej nieoczekiwanych i drażliwych sprawach.

Ja nie mówię, mimo tych wszystkich "wad" koleżanki są w życiu niezbędne.

Ale blog też jest :)

No to jadymy :)
Nie wsiadłam na rower od zeszłego czwartku. Stan zapalny zatok, za malutka dawka antybiotyków, od poniedziałku zamiast do pracy lekarz i jadymy znów z końską azytromycyną.
To z negatywnych rzeczy.

Z rzeczy heroicznych - wybrałam się dziś do M1. Niestety autobusem, a nienawidzę jeździć autobusami. Zamówiłam na necie wypaśne drewno kominkowe - królewski jesion. Ale za ciepłem tęsknię już teraz, więc wybrałam się po 2 siatki drewnianych kłódek. Jezu jaki dramat. Ja chora, 2 ciężkie siaty tak po równo w każdą moją schorowaną łapkę, w zatłoczonym autobusie. Jeszcze się rano naoglądałam zdjęć koleżanek na tym nieszczęsnym Facebooku: pełnia-szczęścia-przystojny-mąż-góry-grono-znajomych. A jakby wyglądało MOJE zdjęcie na Facebooku? plująca-pełnia-nieszczęścia-autobus-dwie-siatki-z-cholernie-ciężkim-drewnem. Eeeeeeeeeeech i wrrrrrrrrrrrr. Wrrrraaghhhh.

Moim jedynym (ale za to jakim :) ) pocieszeniem była dodatkowa mała reklamóweczka z prześlicznym futerkowym (sztucznym rzecz jasna) futerkiem-kominkiem w którym jak dla mnie, to wyglądam prawie jak rosyjska księżniczka :) ;) :)

No teraz to już w ogóle jestem pocieszona, bo sobie piszę, grzeję się przy....
Przywiezione drewno © yoasia


Ładując zdjęcie mojego kominka wyświetliły mi się zdjęcia Kocuriady z wycieczki po Hiszpanii i na początku jęknęłam, ale tym razem króciutko i jakoś lżej, bo jednak jakoś bikestats to nie facebook. A zdjęcia śliczne i gorąco polecam zerknąć

Do Ziemięcic

Niedziela, 9 września 2012 · Komentarze(0)
Kategoria Przyjemności
Odwiedzić koleżankę w jej nowo-wybudowanej posiadłości. Zdjęć nie zrobiłam żadnych - następnym razem.

A powrót nocą pod gwiazdami - OBŁĘDNY - UWIELBIAM!