Ostatni dzień arktycznych mrozów

Poniedziałek, 13 lutego 2012 · Komentarze(7)
Dziś historyczny, ostatni dzień arktycznych mrozów.
I ostatnia wklejka z temperaturką.


źródło: www.andretti.pl

Lukałam co godzinkę w pracy na stronkę pogodową i temperatura rosła bardzo gwałtownie po 1.5°. Mam już 31 lat, więc ledwie to przeżyłam: bolał mnie łeb, było mi cholernie gorąco - dopiero wieczorem doszłam do siebie z lampką wina ;)

Zimowo

Niedziela, 12 lutego 2012 · Komentarze(2)
Cytując pewnego bikera...
Dzień zwyczajny dzień zimowy... wokół biało, mrozek zdrowy...

Słońce dziś było piękne, to ostatni z tych mroźnych dni, ja miałam coś do załatwienia w M1 więc zrobiłam sobie trip po lesie.

Ślicznie było i tyle.
Przekonałam się iż pola koło PGR Nowy Dwór zimą zamieniły się w trasę treningową dla narciarzy biegowych. Wreszcie, po 2 latach kibicowania narciarce biegowej pani Kowalczyk mogłam na żywo usłyszeć te charakterystyczne biegowe "szurnięcia"
Zabrzańscy narciarze biegowi © yoasia


Zimowy Maciejów zalany słońcem prezentował się BOSKO
Las na Maciejowie w zimowym słońcu © yoasia


A tak prezentowałam się ja :)
(umieszczam na pamiątkę, żeby było wiadomo kto się tak na tym rowerze eksploatuje ;) )
Po prostu Ja © yoasia


Nie dość że było ślicznie, to jeszcze jechało się idealnie - śnieg był ubity, zmrożony, rewelacja. Gdy wyjechałam z lasu na ulicę miałam piękny widok na chłopaka-kierowcę siusiającego na środku chodnika. Normalnie zawsze się wkurzałam nieziemsko na coś takiego,
ale po obejrzeniu wczoraj wieczorem filmu "Gang dzikich wieprzy" już wiem, że to nie jest nonszalancja tylko prawdziwy problem, który dotyka mężczyzn w coraz młodszym wieku..................

Więc tylko cmoknęłam parę razy, uśmiechnęłam się i pojechałam dalej :D

Do pracy - z pracy - do serwisu

Środa, 8 lutego 2012 · Komentarze(3)
Tak jak sobie obiecałam w nagrodę zrobiłam sobie 2 dni przerwy od roweru. Po pierwszym dniu byłam zachwycona - autobusik, ciepełko. Drugiego dnia przyjechał rzęch który miał duuuży problem z ruszaniem pod górkę a na przedostatnim przystanku na ulicy Piłsudzkiego o mało nie skasował nas TIR (kierowca chyba nie włączył kierunkowskazu przy stawaniu przy przystanku, a że nie ma tam zatoczek, więc po prostu sobie stanął i potem usłyszałam gigantyczną syrenę i w oknie na centymetry ujrzałam pędzącego TIRa).

I dzisiaj już pojechałam z powrotem rowerem ;)

Po drodze wpadłam do serwisu, bo na mrozie pękła mi trącana bucikiem linka hamulcowa - mój serwisant nie tylko wymienił mi tą linkę ale ogólnie przez 40 minut uzdrawiał CAŁY rower. Za co mu jestem BARDZO WDZIĘCZNA.

Podsumowanie sezonu 2011

Poniedziałek, 6 lutego 2012 · Komentarze(16)
Spóźnione ale szczere podsumowanie i moje noworoczne okołorowerowe postanowienia.

Statystycznie było tak:
Wszystkie kilometry:    6149.38 km
Czas na rowerze:         439:52
Wycieczek:                    285

Najeździłam się w tym sezonie jak najprawdziwszy stachanowiec. Nie umiem robić dużych dystansów, więc musiałam jeździć często. W sezonie około letnim było po prostu tak, że w tygodniu od godzin rannych do popołudniowych byłam w pracy, a w weekendy od godzin rannych do popołudniowych - na rowerze. I tak tydzień w tydzień.

Ciężka, systematyczna rowerowa praca ;) przetkana kilkoma perełkami w postaci:
- moich rowerowych wakacji - prawie przez tydzień - dzień w dzień włóczyłam się w różne kierunki Polski południowej
- przemiłych wizyt w towarzystwie koleżanek nowoodkrytej knajpie u Marcela w Łabędach
- błędowska pustynną eskapadą z której jestem dumna jak wszyscy diabli
- mas krytycznych zabrzańskich i gliwickich z towarzystkimi after-partami.

Na pamiątkę tego 2011 roku nowy awatarek. Bo rowerowo był to dla mnie duuży przełom.

Jeśli chodzi o postanowienia jakie miałam na 2011 to jak to z postanowieniami bywa - spełniły się połowicznie....
- kupić drugi rower - górski, żeby móc znów pojeździć na hałdach (na których walczyłam z Feltem w 2009 roku, no i z psem też - udało się - stałam się posiadaczką rasowego Mbike Reneged'a zwanego Pepe (Miszka nabiegała się w tym roku że hej)
- zrobić w tym roku okrągłe 5 tysięcy km, co wypada o 1000 więcej niż w tym roku, ale cuda się zdarzają, więc może ten też się zdaży - oj zrobiłam i to nawet 6 tys. i wygrałam po raz 3-ci z rzędu z kolegą zakład o większy roczny przebieg :D
- spotkać jakiegoś fajnego rowerzystę - spotkać "z wzajemnością", rzecz jasna - i się spełniło i się nie spełniło - nie spotkałam "jedynego" rowerzysty - ale spotkałam WIELU rowerzystów - zaczęłam regularnie jeździć na masy krytyczne i na after-party i poznałam bliżej wiele super bikerek i bikerów :)
- wziąć udział w zimowym maratonku - jakimkolwiek, skromniutkim, na rowerze który sobie kupię - no nie wzięłam (zima jaka była każdy wie i ciężko było wziąć ;))
- wziąć udział w przejeździe przez Pustynię Błędowską - w ramach imprezy "Pustynne Miraże" = to taki mój mały Rajd Dakar - pustynia zaliczona - ale nie można powiedzieć że zdobyta... - w imprezie udziału nie wzięłam (przegapiłam), na pustyni o mało nie umarłam ;) - spróbuję w przyszłym roku...
W sercu Pustyni Błędowskiej © yoasia


A co bym chciała zrobić w 2012 roku?

- pojechać na rowerowe wakacje w Góry Sowie - tak na tydzień
- doremontować Peugeota - zaopatrzyć go w nowe koła i oponki w jaskrawo zielonym kolorze (do kontrastu z ramą) a siebie w czerwone tenisówki (do koloru z kurteczką) i polansikować się po mieście w sezonie wiosenno-letnim :)
- zmienić pracę i miejsce zamieszkania - na jakąś lepiej płatną pracę i na jakieś miłe małe mieszkanko w centrum miasta - przyznam że mam już troszkę dość dekadencji mojej ulicy
- no i żeby w tym roku być po prostu dziewczyną na rowerze a nie hipermarketową TIRówką ani sfustrowanym pracownikiem ani sfrustrowaną panną "na poszukiwaniach"

I na koniec muzyka pod którą upływa mi początek roku 2012 i oby w takim klimacie upłynął mi cały :D

.

Do pracy - z pracy

Piątek, 3 lutego 2012 · Komentarze(1)
Dzisiaj o dziwo nie zimniej niż wczoraj...


źródło: www.andretti.pl

No i przejździłam ten arktyczny tydzień :) W nagrodę chyba kupię sobie bilet autobusowy na kilka dni... Bo jak Mateczke Rossije kocham, tych Rossijskich wyżów mam s.e.r.d.e.c.z.n.i.e. d.o.ś.ć.

Do pracy - z pracy

Czwartek, 2 lutego 2012 · Komentarze(25)
Dziś jeszcze troszkę zimniej...


źródło www.andretti.pl

Ale za to Justyna Kowalczyk BOSKO wygrała w Moskwie :D


źródło: www.eurosport.pl


źródło: sport.tvp.pl


Niezbyt bogate mi te wpisy ostatnio wychodzą - ale powiem szczerze - ten mróz spowalnia mi funkcje życiowe i troszkę taka przygłupiona chodzę. Taka intelektualno-życiowa hibernacja...

Do pracy - z pracy

Środa, 1 lutego 2012 · Komentarze(2)
W te wielkie (i coraz większe mrozy). Znalazłam wczoraj kapitalną stronkę amatorskiej stacji meteorologicznej w Zabrzu (na Helence) wyświetlającą pomiary w trybie online i dzięki temu mogę sobie - na pamiątkę - wklejać temperaturki przy jakich jeździłam (rano i po południu).

A więc dziś było troszkę zimniej niż wczoraj....


źródło: www.andretti.pl