Do pracy - z pracy - do serwisu
Tak jak sobie obiecałam w nagrodę zrobiłam sobie 2 dni przerwy od roweru. Po pierwszym dniu byłam zachwycona - autobusik, ciepełko. Drugiego dnia przyjechał rzęch który miał duuuży problem z ruszaniem pod górkę a na przedostatnim przystanku na ulicy Piłsudzkiego o mało nie skasował nas TIR (kierowca chyba nie włączył kierunkowskazu przy stawaniu przy przystanku, a że nie ma tam zatoczek, więc po prostu sobie stanął i potem usłyszałam gigantyczną syrenę i w oknie na centymetry ujrzałam pędzącego TIRa).
I dzisiaj już pojechałam z powrotem rowerem ;)
Po drodze wpadłam do serwisu, bo na mrozie pękła mi trącana bucikiem linka hamulcowa - mój serwisant nie tylko wymienił mi tą linkę ale ogólnie przez 40 minut uzdrawiał CAŁY rower. Za co mu jestem
BARDZO WDZIĘCZNA.