Pustynia Błędowska

Sobota, 7 maja 2011 · Komentarze(2)
Tak jak sobie obiecałam, pojechałam poprawić fatalne wrażenia z ostatniej wycieczki do Błędowa. Wsiadłam w dokładnie ten sam pociąg i pojechałam do Sławkowa. Pogoda miała być super - wysiadam na dworcu Katowice-Zawodzie celem przesiadki a tam IDENTYCZNE chmurzyska jak w zeszłym tygodniu. Zmroziło mnie do szpiku kości, przecież Błędów to nie szczyt himalajski żeby aż takie przeszkody - ale na szczęście z czasem okazało się chmurki były lokalne. No i dojechałam do tej mojej Pustyni Błędowskiej.

Przejechałam znów przez tą zjazdówkę którą się zachwycałam - na spokojniejszym odcinku wygląda ona tak:
Zjazdówka przed Laskami © yoasia


potem tylko przejazd przez Laski - już w pełnym słońcu, trochę szlaku w lesie i mój cel - Pustynia Błędowska od strony zachodniej (zarośniętej). Główny szlak transpustynny żółty, którego się trzymałam był jedną wielką kupą żółtego sypkiego piachu więc starałam się jechać między drzewami - tam piasek był "nieco" przyjaźniejszy.

W sumie wgryzłam się w tą pustynię na 4 km wgłąb, zdobyłam mnóstwo nowych umiejętności techniki jazdy okupionych pakowaniem się w drzewa, niezliczoną ilością podpórek i jednym 100 %-wym uziemieniem (znaczy się zwaliłam się z rowerem na bok ;-) ) i dostałam gigantyczną lekcję pokory wobec Pustyni.
    to zdjęcie w punkcie do którego dotarłam i zawróciłam
W sercu Pustyni Błędowskiej © yoasia


     a tak wyglądał teren wokół głównego szlaku, po którym jechałam
Pepe na Pustyni © yoasia

Pepe na pustyni © yoasia


Nic więcej nie napiszę, bo był to dla mnie tak morderczy wysiłek, że nawet jak coś się działo po drodze, to nie pamiętam :D Po szczęśliwym wyjechaniu z powrotem, rozłożyłam mapkę, wytyczyłam drogę do miejscowości Chechło i z wizją obiadku popędziłam tamże.
Jadę, jadę, jadę, wjeżdżam czerwonym szlakiem w las i co widzę? Widzę że szlak jest miniaturką Pustyni Błędowskiej. Rączki mi opadły, kolanka się ugięły ale w głowie znów zawyła wizja tego obiadku więc wzięłam mapkę, wyliczyłam że ten odcinek ma raptem 2 km więc ruszyłam i wykorzystałam nowo zdobyte umiejętności.
I o ile Pustynia Błędowska rzuciła mnie na kolana, to ten szlak był miłym wyzwaniem i udało mi się przejechać przez niego naprawdę koncertowo.

Dojechałam do Chechła i tam była moja nagroda - odnalazłam przesympatyczną knajpkę z prześliczną fontanną
Fontanna knajpki w Chechle © yoasia

z mocno zabudowanym drewnianym ogródkiem gdzie nie docierał ten nieszczęsny wiatr. Wypiłam wielki kubek gorącej herbatki, pożarłam wielki talerz zupki i wszystkie 4 kromki chlebka.

A to ja i Pepe - na pamiątkę mojej pierwszej Pustynnej Wyprawy.
Ja i mój rower © yoasia

Komentarze (2)

Dzięki :)
Ale powiem Ci, że z twoimi umiejętnościami eksplorowania terenu, to by ci się góral przydał - wejdź sobie na Allegro i obejrz, można tam coś znaleźć w fajnej cenie :)

yoasia 06:53 czwartek, 12 maja 2011

Jak czytam takie wpisy to mam ochotę pojeździć na góralu :D

olo81 06:51 czwartek, 12 maja 2011
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa patrz

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]