Wpisy archiwalne w kategorii

Śnieżne szaleństwa

Dystans całkowity:596.78 km (w terenie 3.00 km; 0.50%)
Czas w ruchu:54:26
Średnia prędkość:10.84 km/h
Maksymalna prędkość:30.04 km/h
Suma kalorii:666 kcal
Liczba aktywności:53
Średnio na aktywność:11.26 km i 1h 02m
Więcej statystyk

Raj zaopatrzeniowy zimową porą

Poniedziałek, 4 stycznia 2010 · Komentarze(9)
Najpierw jednak pieczołowicie wycięłam nową naklejkę płetwonurka na mój błotnik. Nie można być płetwonurkiem i nie mieć naklejki na swoim pojeździe :)
Tamta się już porwała no i ta udała mi się dużo ładniejsza.

Płetwonurek na błotniku © yoasia


Potem dumnie ruszyłam przez moją śnieżna krainę - czyli po polnej drodze - tam gdzie można spotkać bażanty - widziałam dzisiaj aż 3. Mają kryjówkę w krzewach tuż koło tej dróżki, więc następnym razem zaczaję się z aparatem. Najważniejszym celem rajdu zaopatrzeniowego były skarpety narciarskie - na Bytomską Masę Krytyczną. I na gliwicką, jeśli podleczę te moje zatoki, też. Bo niestety znow jestem chora - ale w porównaniu z poprzednim sezonem jesienno-zimowym, to mogę powiedzieć że się hartuję, bo to dopiero 2-gie moje zatoki, a mamy już styczeń :)

Same przyjemności

Sobota, 2 stycznia 2010 · Komentarze(5)
Najpierw na masaż kręgosłupa a potem do kina z koleżanką na "Templariusze: Miłość i krew" - film do najlepszych niestety nie należał ale miło było się spotkać w Nowym Roku.

Świąteczne jeżdżenie

Wtorek, 22 grudnia 2009 · Komentarze(12)
Boże najeździłam się dzisiaj i to głupio - bo w trakcie mrozów coś się nieodwracalnie stało z telefonem lub baterią i jeździłam dziś w te i we wte - bo tu gwarancja niepodbita a jak już tam podbita to tam nie ma telefonów zastępczych a są tu.
A potem rowerem-pociągiem-rowerem do Siemianowic do koleżanki która po wypadzie na narty ma nogę w gipsie - nową trasą - czyli z Zabrza na Katowice Załęże a potem wzdłuż parku Chorzowskiego na Bytków. Pobłądziłam po tym Bytkowie nieziemsko - kogo nie pytałam to Osiedle Młodych było w innym miejscu...

A jako że już święta, to chciałam życzyć wszystkim bikerom (i ich rowerom też :)
Wesołych Świąt!
Źródło www.ilustris.pl


Ogólnie to strasznie to ciężki i trudny był dla mnie rok i chyba nie tylko dla mnie, bo z jaką koleżanką się nie widzę to smutna, że ma smutki i kłótnie z mężczyzną w domu.
I dlatego chciałam jeszcze wszystkim bikerom, którzy złoszczą czasem na swoje bikerki zadedykować piosenkę (tłumaczenie Wojciecha Manna, śpiewa Nina Simone):



Kochanie, postaraj się to zrozumieć.
Czasem trochę się wściekam,
Ale wiesz przecież, że nikt nie może
Bez przerwy być aniołem.
Kiedy coś się nie układa, bywam zła.
Ale tak naprawdę mam dobre intencje,
Boże, spraw bym nie została opacznie zrozumiana...

Czasem bywam beztroska,
Pełna nieskrywanej radości.
A czasem jestem jednym wielkim zmartwieniem
I wtedy widzisz moją drugą twarz.
Ale tak naprawdę mam dobre intencje,
Boże, spraw bym nie została opacznie zrozumiana...

Jeśli jestem zła, to wiedz, że
Nigdy nie chcę wyładować się na tobie.
Nie omijają mnie życiowe problemy,
Ale nie chcę ci robić przykrości,
Bo cię kocham.
Wiedz Kochanie, że jestem tylko człowiekiem
I myślę jak inni ludzie.
Czasem bardzo żałuję
Różnych głupich nieważnych rzeczy, które zrobiłam.
Ale tak naprawdę mam dobre intencje,

Boże, spraw bym nie została opacznie zrozumiana...

Misja prezenty

Niedziela, 20 grudnia 2009 · Komentarze(16)
Do M1 przez "czynną" już drogę polną za PGR Nowy Dwór, która jesienią zamieniła się w wielkie bagnisko - zimą znów wygląda ślicznie.
Zdjęcie poniżej - i moje też - a co należy mi się, w końcu beze mnie ten rower nie przejechałby ani kilometra ;)

Droga za PGR Nowy Dwór © yoasia


Ja i mój rower zimą © yoasia

Wyprawa po prezenty

Sobota, 19 grudnia 2009 · Komentarze(0)
Do Rudy Śląskiej na Wirek, bo bardzo rzadko występujący w naturze przyrząd do pędzenia wina - prezent dla taty. Wyprawa w temperaturze -10 stopni - więc jestem z tej mojej wyprawy dumna jak cholera. Po powrocie obiad i grzane wino, które czyni cuda :)
A mój Felt zachowywał się jak rasowy, rosyjski lodołamacz :)

Na masaż kręgosłupa

Sobota, 19 grudnia 2009 · Komentarze(0)
Do Sosnowca - rowerem - pociągiem - rowerem. Powrót przy jakichś -15. Ale ogólnie b. miła wycieczka - nie zdążyłam zmarznąć, pociągi o dziwo - jak w zegarku. No a masaż kręgosłupa też rewelacja - ogólnie zaczyna się "prostować" , stan mięśni pleców poprawia się - same plusy :)