Znaczy to dla mnie nie jest niestety :)
yoasia 20:20 niedziela, 3 stycznia 2010
Oj - kręgarz niestety :) Wiesz co - w przypadku jakichś takich "jednorazowych" spraw - np. krąg szyjny przeskoczy, to pomaga jak najbardziej. Czasem trzeba dłużej pochodzić - nawet pół roku. Jeśli natomiast ma się krzywy kręgosłup (tak jak ja) - to samo chodzenie nie wystarcza, trzeba jeszcze regularnie i w solidnych ilościach uskuteczniać pływanie. Inaczej się nie naprawi.
yoasia 19:50 niedziela, 3 stycznia 2010
yyy czy ten masaż to tajska dziewczyna wykonuje czy kręg(l)arz? jeśli można się dowiedzieć to są jakieś efekty, bo zastanawiałem się nad takim seansem ale nie mam informacji z pierwszej ręki czy to skuteczne i czy warto?
hose 21:33 sobota, 2 stycznia 2010
pozdrower
Oj ale nie taki :) 45 minut to co prawda masaż - ale bynajmniej nie relaksacyjny a mający "udrożnić" mięśnie, czyli "szukamy miejsca gdzie boli i molestujemy je aż do skutku". Czasem jak ubłagam to dostanę raptem kilka minut. A ostatnie 15 to przestawianie kręgosłupa aż trzeszczy, chrupie. Dopiero po godzinie jak zejdę już z leżanki czuję się jak nowo narodzona ;)
yoasia 21:14 sobota, 2 stycznia 2010
Masaż... oj przydałby mi się...
djk71 19:41 sobota, 2 stycznia 2010