No i się na koniec okazało, że niestety ŹLE znoszę zestaw przeciwbólowo-rozluźniający - mam połowę skutków ubocznych. Dowiedziałam się tego na izbie przyjęć gdzie pojechałam z przerażeniem bo prawie się w pracy przewracałam a i głowa mnie po prostu co tu dużo mówić boli.
Zalecenie: L4 i szlaban w domu do końca opakowania zestawu przeciwbólowo-rozluźniającego. Boże, jak ja to zdzierżę....
Pojechałam zaraz po pracy do lekarza - niestety trafiłam na starego pierdołę, który mi oświadczył, że "niech mi to L4 wystawi ten mądry co to zasugerował" i "on do więzienia nie pójdzie". Więc szlaban się odwlókł do poniedziałku, kiedy odwiedzę normalnego lekarza, zestaw przeciwbólowo-rozluźniający zredukowany.
Najtrudniejszy i najbardziej nerwowy to był tydzień w moim życiu chyba, ale za to akcja "Zagoń rower do roboty" spełniona w 100%. Ku chwale ojczyzny ! :D
Diagnoza - na RTG: kręgosłup i główka cała - natomiast wystąpił pourazowy skurcz odcinka szyjnego kręgosłupa. Dostałam garść leków - zestaw przeciwbólowo - rozluźniający i 2 godziny dziennie w takim pięknym kołnierzu...
Po wczorajszych wyczynach okazało się niestety, że mogę ruszać głową tylko od godziny 11-stej do 1-wszej.... Ech. Po południu zahaczyłam o koleżankę i już samochodem pojechałyśmy późnym popołudniem na izbę przyjęć.
Dziś niestety zdarzył mi się paskudny upadek. Jechałam po BARDZO nierównym asfaltowym chodniku na wprost stadionu no i wyszło - osiadałam na kierownicy, pewnie trochę źle, pewnie na dodatek była dziura i Peugeot zawinął mi się jak rasowy gepard za zwierzyną w lewo a ja na prawo - przytarłam lekko na szczęście główką i cała siła poszła na bark i łokieć. Ubiór eleganckie spodenki POWYŻEJ kolana i koszulka na krótki rękaw, więc jak się można domyśleć - przyjechałam do pracy zakrwawiona jak nie wiem.
Skorzystałam z okazji, iż pada tylko deszcz konwekcyjny a nie wielkoskalowy (czego to się człowiek nie nauczy studiując prognozę pogody), ruszyłam do Praktikera. Otóż na czas wielkich ulew zawiesiłam jeżdżenie do pracy i zabrałam się za malowanie pokoi. Do malowania ścian za półkami potrzebny mi był mniejszy wałek a i taśma papierowa też. Bardzo fajny wałek i taśmę nabyłam - niestety gdy wychodziłam z Praktikera padał już deszcze wielkoskalowy i zmokłam jak pies ;-)