Niniejszym składam że wyrazy wielkiego szacunu i rispektu drugiej z naszych wielkich pań sportu - Agnieszce Radwańskiej za kapitalny wygrany finał w Miami. źródło: www.eurosport.pl
Przejażdżka to tak łagodnie powiedziane, bo umordowałam się okrutnie w tym lesie ;)
Wreszcie spadła właściwa ilość właściwego śniegu - mamy co prawda już 15 stycznia, ale lepiej późno niż wcale ("powiedziała babcia spóźniając się na pociąg").
Las na Maciejowie - piękny, Miszka - zachwycona, ja - z ozorem do ziemi. Ale fajnie było :)
Spotkałam dziewczyny na koniach, pogadałyśmy chwilkę, spotkałam ślady innego bikera (tylko ślady, ciekawe czy to ten sam chłopak który mnie kiedyś uratował przed wiecznym błądzeniem, gdy się pogubiłam w tymże lesie )
Odwiedziłam mostek i rzeczkę w której mój mało mądry pies oczywiście musiał się wykopać. Ale problemów ze zdrowiem po tym nie ma, więc może następnym razem trzeba się będzie z nim wykąpać ;)
Szybciutko, żeby zdążyć na film "Złoto pustyni". Spodziewałam się czegoś raczej w gangstersko-cwaniackim klimacie "Ocean's eleven" a zobaczyłam naprawdę kapitalny film...
Do rodziców przyjechała rodzina spod Wrocławia, więc wzięłam dzień urlopu, wzięłam Miszkę, wysiadłam w Katowicach Szopieniach-Południowych i trochę klucząc dobiegliśmy do samego Sosnowca. Takie mam fajne psisko :)
Spotkanie było super, pogadaliśmy, przedyskutowaliśmy sprawy rodzinne na wszystkie strony :) Na koniec gdy kuzynka pokazywała mi zdjęcia mężczyzny tylko i wyłącznie w biustonoszu na głowie :D, mój tata spontanicznie zrobił kółko na Pepe. Pepe zachował się przyzwoicie i nic się nikomu nie stało ;)