Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2011

Dystans całkowity:779.38 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:54:46
Średnia prędkość:14.23 km/h
Maksymalna prędkość:33.90 km/h
Liczba aktywności:33
Średnio na aktywność:23.62 km i 1h 39m
Więcej statystyk

Z Miszką wieczorkiem

Środa, 18 maja 2011 · Komentarze(0)
Tym razem niebo było czyściutkie, więc wzięłam aparat, żeby zrobić co obiecuję sobie od 2 dni i pojechałam. Słońce zrobiłam, oglądam się - a tu nie ma Księżyca. Całe niebo zlustrowałam a Księżyca niet. I nie zobaczyłam go do końca wycieczki. A chyba prawie pełnia nie może się w 2 dni przemienić w kompletny nów...

Zdjęcie zachodu słońca we wpisie uaktualniłam a z tym księżycem, to nie wiem co będzie...
Dowiedziałam się, że mężczyźni bardzo lubią wschodzący księżyc i już chciałam dać ogłoszenie jako przewodnik, i zacząć zawozić fajnych chłopców na moje pola na oględziny księżyca no i wszystko szlag trafił.... Eeeeeech.

Z Miszką wieczorkiem

Wtorek, 17 maja 2011 · Komentarze(7)
Tak jak sobie wczoraj obiecałam, wyjechałam uzbrojona w lepszy aparat zrobić zdjęcie zachodzącego słońca i wschodzącego księżyca. Niebo się nawet przejaśniło - ale tylko na środku - nie było widać przez chmurki ani jednego, ani drugiego :)

Ale za to odkryłam kolejną odnogę drogi technicznej wzdłuż A1 i mam piękną kilkunastokilometrową trasę do jeżdżenia z Miszką - wystarczy że dojadę do końca mojej ulicy, wjadę na polną drogę i już jestem cały czas w terenie.

A jakie drzewa rosną wzdłuż tej odnogi... Są naprawdę gigantyczne i robią naprawdę gigantyczne wrażenie...
Leśna potęga © yoasia

Strong is beautiful

Wtorek, 17 maja 2011 · Komentarze(14)
Najpierw pojechałam do pracy, potem wróciłam do domu i...
Odkryłam dziś kapitalną kampanię federacji tenisowej WTA "Strong is beautiful".
Mottem przewodnim jest filmik pokazujący tenisistki w wieczorowych sukienkach niewieczorowo uderzających w piłkę tenisową i z naprawdę super monologiem w tle, który w tłumaczeniu na Polski brzmi:

Z czego zrobione są małe dziewczynki? - Są zrobione ze słodyczy i pikantności - I Z potu. I z furii. Z wytrwałości. I z siły. To właśnie z tego zrobione są małe dziewczynki

A na stronie WTA znalazłam serię KAPITALNYCH galerii i zdjęć. O takich...






Źródło WTA: Strong is beautiful

W dobie Anji Rubik i Angeliny Jolie ta kampania jest po prostu KAPITALNĄ PEREŁKĄ. Bo pokazuje że nie trzeba być w życiu pięknym wyszczuplałym kameleonkiem z rozchylonymi usteczkami ani natchnioną matką 6 dzieci litującą się nad całym światem. Że można być zawziętą i wcale nie szczupłą kobietą. I to też jest powód do dumy :)

Pociesza mnie tak kampania tym bardziej, że z moich modlitw w postanowieniach noworocznych żeby po tych 5 tys. nie wyglądać jak Maritka Bjorgen raczej będą nici, bo przejechałam niecałą połowę a już konkretnie przybyło mnie tu i ówdzie... A dzięki takim kampaniom... już nie czuję potrzeby się o to modlić :)

Wieczorkiem z Miszką

Poniedziałek, 16 maja 2011 · Komentarze(5)
Zachód słońca był śliczny, niestety nie miałam przy sobie dobrego aparatu więc zaczęłam gonić je żeby złapać w bardziej otwartym terenie.
Zachodzące słońce © yoasia

Jak już wpadłam na ten w miarę otwarty teren, to już z tego słońca zostały tylko czerwone chmurki. Obracam się coby zawrócić a tam wielki, piękny, świecący Księżyc...
Wschodzący księżyc © yoasia

I tak chyba w życiu jest, że się desperacko goni za tym Słońcem, żeby połapać choć te resztki, bo za chwilę całkiem zajdzie a wystarczy odpuścić i obrócić się... I im to Słońce bardziej zachodzi tym ten Księżyc większy i ładniejszy.

Jeśli jutro będzie podobna pogoda, to wyjadę dokładnie o tej samej porze z normalnym aparatem i wstawię porządne zdjątka

Czechowice - jezioro i hałda

Sobota, 14 maja 2011 · Komentarze(7)
Jakoś tak się złożyło, że nigdy jeszcze nie byłam rowerem na Czechowicach więc tym razem wybrałam się tam. Pojechałam trasą Grzybowice-Świętoszowice-Ziemięcice-Przezchlebie-Gliwice. Sympatyczny chłopak w Gliwicach wytłumaczył mi że muszę tu skręcić, przejechać most (nad torami kolejowymi) i już jestem na miejscu. No i dojechałam do tego "mostu"...
Ścieżka wiary © yoasia

Żeby na niego wejść musiałam się przeczołgać z rower, bo na wysokości moich ramion ciągnęła się zespawana barierka. Na tym moście poczułam się jak Indiana Jones w filmie "Ostatnia krucjata"

kiedy to Indy musi iść niewidzialną ścieżką i wierzyć że się nie zawali...

Udało mi się wykrzesać równie silną wiarę i w końcu dotarłam do Czechowic i to od tej dzikiej strony (na której w ogóle nie byłam ani rowerem, ani inaczej)
Jezioro Czechowskie © yoasia


Objechałam jeziorko, dotarłam na przeciwległy koniec, siadłam na skarpie, podziwiam pływające tuż pod powierzchnią wody rybki (było takie piękne słońce, że widać je było z daleka)
Rybka w Jeziorze Czechowskim © yoasia

i nagle słyszę ryk faceta.
Jezu, jak on klął. Krzyczał na jakiegoś kolego zdaniami, w których 95% to było krwawe mięso. Przez minutę - podziwiam taką inwencję - to nie jest proste, zwłaszcza że były to normalne zdania złożone z podmiotu, orzeczenia i wielu przydawek, no jednak po minucie wysłuchiwania włos mi się ogólnie zjeżył. Zaczęłam się dobrze przyglądać temu pomostowi po drugiej stronie jeziora (zaznaczę, że mam bardzo przyzwoity aparat fotograficzny ;) ) i po 15 minutach oglądania rozczuliłam się bardzo, bo ci niby wulcowaci chłopcy baraszkowali w wodzie naprawdę rozkosznie...
Chłopcy baraszkujący nad wodą © yoasia

Chłopcy baraszkujący nad wodą © yoasia

Chłopcy baraszkujący nad wodą © yoasia


Z trudem oderwałam się od tego widoku, wsiadłam na rower, pojechałam przez las i nieoczekiwanie wjechałam na słynną czechowicką hałdę.
Hałda w Czechowicach © yoasia

2 metry za lewym końcem kadru stał chłopak i opowiadał dziewczynie jak to kiedyś jeździł tutaj z kolegami i rzucił "wiesz, bo ta hałda jest taka, że można jeździć w kółko". Ucieszyłam się, postanowiłam że zrobię sobie przed zawróceniem rundkę honorową i depnęłam.

I trochę mi ta rundka nie wyszła...

Jechałam ścieżką, było OK, dotarłam do "końca",
Hałda w Czechowicach © yoasia

zjechałam, wjechałam na drugą stronę - niestety jakoś taką bezścieżkową. Przeciorałam się przez "łączkę" i trochę żywej hałdy aż w końcu uradowana trafiłam na ścieżkę... Niestety.... W pewnym momencie owa ścieżka skończyła się dość potężnym zjazdem i nagle znalazłam się w środku leśnej miejscowości. Okazało się, na szczęśliwie odnalezionym przystanku autobusowym, że jest to kraniec Przezchlebia. I już wiem jak mogą wyglądać te legendarne puebla zaszyte w dżungli amazońskiej...
Przezchlebie Pętla © yoasia


Wiedziałam już gdzie jestem, więc mogłam się jeszcze powłóczyć po okolicznych polach i wylądowałam w moim porcie "Na rozdrożu" - na gorącej herbacie z sokiem malinowym i talerzu frytek.
Na rozdrożu © yoasia

Uśmiałam się setnie, ponieważ chłopak w białej koszulce bardzo głośno i z dużym zaangażowanie tłumaczył koledze jakiś strasznie skomplikowany projekt na biznes. Nie żebym podsłuchiwała ale nie dało się nie słyszeć. Kolega jakoś nie był przekonany więc tamten wskoczył, na inne wg niego banalne do wykonania pomysły jak robienie hotelom wizytówek z lotu ptaka czy budowanie stron z trójwymiarową wizualizacją hoteli. Gdy jednak znajomy w odpowiedzi rzucił pomysł bardziej prozaiczny - kamerowanie wesel i chrztów - ten się skrzywił, że to ciężkie do wykonania, wyliczył kilka nieprzekraczalnych jego zdaniem przeszkód a potem westchnął "Widzisz, pomysłów jest dużo, tylko my nic nie robimy"...

Zabrzańska Masa Krytyczna i After Party

Piątek, 13 maja 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Przyjemności
Zabrzańska Masa Krytyczna © ZMK

Dziś Masę eskortowało, oprócz radiowozów 2 policyjne motocykle - przez całą Masę nie mogłam wyjść z podziwu i zachwytu. A jak ten policjant ślicznie się podnosił na wybojach torowiska tramwajowego.... przepięknie.... Nic więcej z Masy nie pamiętam, tylko te motocykle :D
Policyjne motocykle na Masie Krytycznej © yoasia

Policyjne motocykle na Masie Krytycznej © yoasia

Na pamiątkę ja i Pepe (na własnej ulicy kilkanaście metrów od domu)
X Zabrzańska Masa Krytyczna © yoasia

a tutaj cała galeria

A potem do lasu na ognicho.