Wpisy archiwalne w kategorii

Śnieżne szaleństwa

Dystans całkowity:596.78 km (w terenie 3.00 km; 0.50%)
Czas w ruchu:54:26
Średnia prędkość:10.84 km/h
Maksymalna prędkość:30.04 km/h
Suma kalorii:666 kcal
Liczba aktywności:53
Średnio na aktywność:11.26 km i 1h 02m
Więcej statystyk

Na dworzec PKP i z powrotem

Sobota, 23 stycznia 2010 · Komentarze(0)
Wyjechałam rano. Miała być wycieczka na masaż kręgosłupa i kawę u rodziców. Niestety mrozy wielkie i strzeliła trakcja m. Zabrzem a Rudą. Pociągi owszem jeździły do Katowic, ale z Gliwic przez Bytom a pominięciem stacji Zabrze. Gdyby było lato to bym pewnie powalczyła - ale skoro mrozy więc pojechałam do McDonalda na kanapeczkę, herbatę i prawie 2h lekturę nowego Zwierciadła. Gdy wróciłam na dworzec panie znały już więcej szczegółów - przypuszczalny czas naprawy godz. 18-sta :) Wróciłam więc z czystym sumieniem do domu na herbatkę i dalszą lekturę Zwierciadła...

Do Siemianowic przez Park Chorzowski

Piątek, 22 stycznia 2010 · Komentarze(4)
Do koleżanki rowerem-pociągiem-rowerem na kapitalną imprezę z teleturniejem na PlayStation a potem ryczeniem piosenek Abby.
W jedną stronę pojechałam przez piękny Park Chorzowski. Była 18-stą więc już ciemno, ale jeszcze trochę ludzi. Przepięknie i magicznie. Choć mroźno, więc zrobiłam tylko jedno zdjęcie.

Wojewódzki Park Kultury i Wypoczynku wieczorową porą © yoasia


Powrót dość trudny, bo wyjechałam na pociąg nieco za późno i musiałam grzać ile się dało i przełazić na czerwonym świetle gdzie się tylko dało. Zaliczyłam też pierwszy spektakularny upadek tej zimy - na lodowej koleince, przepięknym szczupakiem na klatę z rozłożonymi rączkami :)

Wielka frajda na zamarzniętym jeziorze

Niedziela, 17 stycznia 2010 · Komentarze(6)
Jak sobie obiecałam, wzięłam psiaka i pojechałam na koniec ulicy, jedną ulicę dalej gdzie miały być jeziorka. I były ! I to jakie - okazało się że są zamarznięte.
Mój pies wleciał na nie od razu - ja najpierw weszłam, potem postawiłam rower, potem przejechałam kawałeczek.... Potem z radości wyjechałam swoje imię na śniegu (tam gdzie leży rower - jest środek ostatniej literki A, I mi trochę krzywo wyszlo ;) )

Moje imie na śniegu © yoasia

Potem objechałam jezioro dookoła a potem wzięłam głęboki oddech i przejechałam totalnie przez środek.Raz i potem jeszcze z powrotem :)

Moja wielka przeprawa © yoasia



Musiałam tylko uważać na niby-zamarznięte przeręble zrobione przez rybaków. Było BOSKO, latałam z moim psem po tym jeziorze w te i we wte, śmiałam się jak dziecko na całe gardło - a moje kolcowane oponki naprawdę pokazały na co je stać.
I w trakcie pisania tego wszystkiego zdałam sobie sprawę, że ja jeszcze nigdy w życiu wcześniej nie postawiłam nogi na zamarzniętym jeziorze...

Mój pies skaczący za śnieżkami
Miszka łapiąca śnieżki © yoasia


I pierwsze słońce od kilku tygodni:
Moje pierwsze jezioro na jakie wlazłam © yoasia


według licznika wyszło 20 minut, ale spędziłam tam ponad godzinę