Wieczorową porą. Najpierw sklep w centrum Zabrza - nie było mojego rozmiaru. Potem drugi sklep - na peryferiach Zabrza - nie było rozmiaru. Tam już Pani zajrzała do bazy i butki odnalazły się - w sklepie w Forum, w GLIWICACH. Była już godzina 20 (centra są czynne do 21) - ale co to dla wytrawnego łowcy uzbrojonego w rower szosowy...
Zdążyłam i zakupiłam - przepiękne, zgrabne butki na rower...
No i mamy jesień. Wyjątkowo mokrą ostatnimi dni - więc wykorzystałam wolny czas, coby się troszkę do niej poprzyzwyczajać przy ciepłej kawie z mlekiem.
Rajd po przeuroczych lokalach z koleżanką z pracy. A potem powrót do domu - niestety wyleciało mi się nie tam gdzie trzeba na skrzyżowaniu i miałam przyjemność zwiedzić ulicę Pszyczyńską BY NIGHT. Bardzo ładnie wygląda :) Giełda w Sośnicy już niekoniecznie... Nieoświetlona taka... Zajechałam na swoje podwórko równo o wpół do drugiej w nocy. Daaaawno mi się taki wypad nie zdarzył :)
Obiecałam sobie, że pojadę na piknik lotniczy do Gliwic. 2 ostatnie jeździłam prawie non stop w deszczu i dzisiejszy dzień zaczął się TAK SAMO. No i po południu opuściłam ręce, że pojadę do koleżanki a z nią samochodem. Jak jechałam do niej, oczywiście zaczęło kropić. Ale jak już wyjechałyśmy tym autem - nagle pogoda się zmieniła w mgnieniu oka. I już zaczęłam żałować, że nie pojechałam tam sama rowerem.
Potem był piknik lotniczy i PRZEPIĘKNE akrobacje samolotów. Naprawdę, stałam jak wryta - to była jedna z najwspanialszych rzeczy jakie w życiu widziałam.
Potem był koncert zespołu Afromental. Nie słyszałam, nie widziałam w życiu, coś mi się obiło na Pudelku o rudowłosej wokalistce. A zespół Afromental okazał się być bandą chłopów (bardzo rasowych chłopów) z 2-ma wokalistami - niesamowicie pozytywnie nastawionymi do życia, gadającymi ze sceny co im ślina na język przyniesie - ale za to jak! I już sobie zupełnie tego nie wyobrażałam, że po TAKICH lotach i TAKIEJ muzyce ja mam nagle wsiąść grzecznie i siedzieć na siedzeniu w samochodzie, a nie sunąć nocą przez miasta...
I jak ostatnio BARDZO nie miała serca do tego mojego roweru, to nagle mi go cholernie zabrakło. A więc wnioski są 2. 1. Rower to jednak ZAWSZE coś więcej niż 2 kółka, nawet jak pada deszcz. 2. Trzeba wierzyć, że ZAWSZE kiedyś po burzy przychodzi słońce.
I tym, pierwszym od 2 dni a może i nawet 2 tygodni, optymistycznym akcentem... :D
I to po kilku. Do jednej nie zdążyłam przed zamknięciem, druga dawno przestała być apteką nocną a trzecia była na ulicy Sienkiewicza - znawcy Zabrza na pewno znają smak tej ulicy ;)
który zaczął się ok 13:30. Wtedy to właśnie opuściłam dom i pojechałam rowerem-pociągiem-rowerem do rodziców, których nie było. Ale był komputer i był... Starcraft 2 !!! Oj - wygrałam się, ile wlezie. Lata całe już nie grałam w gry strategiczne a okazało się, że dowodzenie armią wychodzi mi całkiem całkiem.
No i potem na masaż kręgosłupa. Potem krótka wizyta w domu i na piwo z koleżanką... A może nawet dwa ;)