Wpisy archiwalne w kategorii

Przyjemności

Dystans całkowity:3002.59 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:240:11
Średnia prędkość:12.00 km/h
Maksymalna prędkość:41.40 km/h
Suma kalorii:2346 kcal
Liczba aktywności:217
Średnio na aktywność:13.84 km i 1h 09m
Więcej statystyk

Polowanie na butki SPD

Poniedziałek, 6 września 2010 · Komentarze(0)
Kategoria Przyjemności
Wieczorową porą.
Najpierw sklep w centrum Zabrza - nie było mojego rozmiaru.
Potem drugi sklep - na peryferiach Zabrza - nie było rozmiaru. Tam już Pani zajrzała do bazy i butki odnalazły się - w sklepie w Forum, w GLIWICACH.
Była już godzina 20 (centra są czynne do 21) - ale co to dla wytrawnego łowcy uzbrojonego w rower szosowy...

Zdążyłam i zakupiłam - przepiękne, zgrabne butki na rower...
Butki SPD na które polowałam przez 2 miasta © yoasia

Park Chorzowski prawie jesienia

Czwartek, 2 września 2010 · Komentarze(5)
Kategoria Przyjemności
Do koleżanki. Był i spacer z psem i ciepła herbatka z pysznym goferkiem.
Były i takie motocykle
Z cyklu motocykle © yoasia


No a na końcu było tak. Niektórym kobietom było dziś dane spędzać godzinę 22:30 w ciepłym łóżku z ciepłym mężczyzną a mnie tak...
Z cyklu "Samotne wieczory" © yoasia


Jak się nie ma tego co się lubi, to się lubi co się ma.... Jak to mówią.

Wieczór w Gliwicach

Poniedziałek, 30 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria Przyjemności
Rajd po przeuroczych lokalach z koleżanką z pracy. A potem powrót do domu - niestety wyleciało mi się nie tam gdzie trzeba na skrzyżowaniu i miałam przyjemność zwiedzić ulicę Pszyczyńską BY NIGHT. Bardzo ładnie wygląda :) Giełda w Sośnicy już niekoniecznie... Nieoświetlona taka...
Zajechałam na swoje podwórko równo o wpół do drugiej w nocy. Daaaawno mi się taki wypad nie zdarzył :)

Wycieczka, która się nie odbyła a powinna...

Sobota, 28 sierpnia 2010 · Komentarze(7)
Kategoria Przyjemności
Obiecałam sobie, że pojadę na piknik lotniczy do Gliwic. 2 ostatnie jeździłam prawie non stop w deszczu i dzisiejszy dzień zaczął się TAK SAMO. No i po południu opuściłam ręce, że pojadę do koleżanki a z nią samochodem.
Jak jechałam do niej, oczywiście zaczęło kropić. Ale jak już wyjechałyśmy tym autem - nagle pogoda się zmieniła w mgnieniu oka. I już zaczęłam żałować, że nie pojechałam tam sama rowerem.

Potem był piknik lotniczy i PRZEPIĘKNE akrobacje samolotów. Naprawdę, stałam jak wryta - to była jedna z najwspanialszych rzeczy jakie w życiu widziałam.

Potem był koncert zespołu Afromental. Nie słyszałam, nie widziałam w życiu, coś mi się obiło na Pudelku o rudowłosej wokalistce. A zespół Afromental okazał się być bandą chłopów (bardzo rasowych chłopów) z 2-ma wokalistami - niesamowicie pozytywnie nastawionymi do życia, gadającymi ze sceny co im ślina na język przyniesie - ale za to jak! I już sobie zupełnie tego nie wyobrażałam, że po TAKICH lotach i TAKIEJ muzyce ja mam nagle wsiąść grzecznie i siedzieć na siedzeniu w samochodzie, a nie sunąć nocą przez miasta...

I jak ostatnio BARDZO nie miała serca do tego mojego roweru, to nagle mi go cholernie zabrakło. A więc wnioski są 2.
1. Rower to jednak ZAWSZE coś więcej niż 2 kółka, nawet jak pada deszcz.
2. Trzeba wierzyć, że ZAWSZE kiedyś po burzy przychodzi słońce.

I tym, pierwszym od 2 dni a może i nawet 2 tygodni, optymistycznym akcentem... :D

Wieczór w knajpie

Czwartek, 26 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria Przyjemności
Z bardzo sympatycznym Słomianym Wdowcem, który najpierw naprawił mi piecyk gazowy i potem żeśmy się zabrali do knajpy.

Dzień prawdziwych przyjemności

Sobota, 14 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria Przyjemności
który zaczął się ok 13:30.
Wtedy to właśnie opuściłam dom i pojechałam rowerem-pociągiem-rowerem do rodziców, których nie było. Ale był komputer i był... Starcraft 2 !!! Oj - wygrałam się, ile wlezie. Lata całe już nie grałam w gry strategiczne a okazało się, że dowodzenie armią wychodzi mi całkiem całkiem.

No i potem na masaż kręgosłupa. Potem krótka wizyta w domu i na piwo z koleżanką... A może nawet dwa ;)