Wycieczka, która się nie odbyła a powinna...

Sobota, 28 sierpnia 2010 · Komentarze(7)
Kategoria Przyjemności
Obiecałam sobie, że pojadę na piknik lotniczy do Gliwic. 2 ostatnie jeździłam prawie non stop w deszczu i dzisiejszy dzień zaczął się TAK SAMO. No i po południu opuściłam ręce, że pojadę do koleżanki a z nią samochodem.
Jak jechałam do niej, oczywiście zaczęło kropić. Ale jak już wyjechałyśmy tym autem - nagle pogoda się zmieniła w mgnieniu oka. I już zaczęłam żałować, że nie pojechałam tam sama rowerem.

Potem był piknik lotniczy i PRZEPIĘKNE akrobacje samolotów. Naprawdę, stałam jak wryta - to była jedna z najwspanialszych rzeczy jakie w życiu widziałam.

Potem był koncert zespołu Afromental. Nie słyszałam, nie widziałam w życiu, coś mi się obiło na Pudelku o rudowłosej wokalistce. A zespół Afromental okazał się być bandą chłopów (bardzo rasowych chłopów) z 2-ma wokalistami - niesamowicie pozytywnie nastawionymi do życia, gadającymi ze sceny co im ślina na język przyniesie - ale za to jak! I już sobie zupełnie tego nie wyobrażałam, że po TAKICH lotach i TAKIEJ muzyce ja mam nagle wsiąść grzecznie i siedzieć na siedzeniu w samochodzie, a nie sunąć nocą przez miasta...

I jak ostatnio BARDZO nie miała serca do tego mojego roweru, to nagle mi go cholernie zabrakło. A więc wnioski są 2.
1. Rower to jednak ZAWSZE coś więcej niż 2 kółka, nawet jak pada deszcz.
2. Trzeba wierzyć, że ZAWSZE kiedyś po burzy przychodzi słońce.

I tym, pierwszym od 2 dni a może i nawet 2 tygodni, optymistycznym akcentem... :D

Komentarze (7)

(weterynarz mi mówił, że koty surowiznę bardzo lubią)

yoasia 11:24 piątek, 24 września 2010

Wiesz co - no jeśli to będzie ten nieszczęsny chłoniak, to nie. Więc mam nadzieję, że mu po prostu to surowe mięso mielone zaszkodziło.

yoasia 11:23 piątek, 24 września 2010

Współczuję... Wiem jak to jest. Mam nadzieję, że uda się go wyleczyć.

siwy-zgr 11:22 piątek, 24 września 2010

Super :D Dzisiaj planuję się troszkę ruszyć - jadę aże do Katowic z dziewczynami się spotkać i z powrotem chcę wrócić rowerem (a nie pociągiem), znalazłam sobie fajna trasę "bokiem".
A tak to praca, praca, zakupy, praca, weterynarz... Okazało się, że ten mój kocik załapał wirusa "kociego kataru" który się już nie da wykorzenić, węzły chłonne ma powiększone, więc było podejrzenie raka - został tylko podejrzenie chłoniaka - jak Casillas zacznie mieć rozwolnioną kupkę (przerzut na układ pokarmowy) to będzie duży alarm. I niestety od 2 dni tak jakby ma...

yoasia 11:17 piątek, 24 września 2010

Może dzisiaj, bo w pracy względny luz.

siwy-zgr 11:11 piątek, 24 września 2010

Cześć :D
Wiesz co jeżdżę, jeżdżę, ale mi życie prozą w pysk dmucha i nie mam do niczego sentymentu... Ale czekam na twoje włoskie zdjęcia na blogu. Kiedy będą?

yoasia 11:09 piątek, 24 września 2010

:) Pozdrawiam.
PS.We wrześniu coś mało wpisów- dlaczego?

siwy-zgr 11:07 piątek, 24 września 2010
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa sobot

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]