Wpisy archiwalne w kategorii

Życie.... (praca, zakupy)

Dystans całkowity:8885.20 km (w terenie 56.00 km; 0.63%)
Czas w ruchu:712:44
Średnia prędkość:12.36 km/h
Maksymalna prędkość:30.80 km/h
Suma podjazdów:136 m
Suma kalorii:1806 kcal
Liczba aktywności:572
Średnio na aktywność:15.64 km i 1h 16m
Więcej statystyk

Do pracy - z pracy

Wtorek, 8 lutego 2011 · Komentarze(2)
(poniedziałek - wtorek)
Rutyna okrutna.
Ale za to został przyjęty na konferencję naukową MÓJ WŁASNY artykuł naukowy, którego nie pisałam pod dyktando jakiegoś profesora tylko SAMA z koleżanką. I to po angielsku. Szczęście wielkie i pierwsze koty za płoty, bo pierwszy mój artykuł dostał recenzje STRASZLIWE.
Więc chociaż rutynowo to jakoś tak milej mi się jeździło :)

Z racji tego, że przeniosłam się do nowego banku, wykupiłam sobie do konta dostępne tam ubezpieczenie "Bezpieczny rowerzysta". Nie tylko NNW ale i OC :D
Więc teraz mogę SZALEĆ DO WOLI. A jak mnie w pracy któryś z dyrektorów wpieprzy (za przeproszeniem oczywiście) to mu niby przypadkiem poobrywam lusterka kierownicą. A co!

Cały dzień na rowerze

Czwartek, 3 lutego 2011 · Komentarze(0)
Autentycznie cały. Jak wyjechałam do pracy o 7-dmej rano, tak wpadłam potem wypuścić psa i pogadać chwilę z kotem potem na pociąg do Sosnowca, tam najpierw do rodziców, potem na kręgosłup, potem na pociąg i jak wróciłam to była 21:30.

Wróciłam, wypuściłam psa, pogadałam chwilę z kotem i po prostu padłam.

Do pracy - z pracy

Wtorek, 11 stycznia 2011 · Komentarze(0)
Po drodze z powrotem do koleżanki na chwilkę, gdzie zostałam z dobrego serca nakarmiona przepysznym obiadem (fasolką po - cytuję - "kretyńsku" ;) ). Są na świecie dobrzy ludzie i moja koleżanka Sabina bez wątpienia do nich należy :)

Żeglowanie przez lodowe morze

Piątek, 7 stycznia 2011 · Komentarze(0)
Przepiękna podróż do pracy przez lodowy ocean. Inaczej nie da się określić chodników w 100% pokrytych lodową taflą. Wszystkich chodników. I przejść też. Ale mój Peugeot i moje oponki spisują się w takich sytuacjach po prostu PRZEPIĘKNIE. Naprawdę. Mój rower pokazał dzisiaj cały swój kunszt i hart ducha - nie wpadł w poślizg A.N.I. R.A.Z.U. i przez najcięższe lodowe bałwany przepływał jak po asfalcie.

Do pracy - z pracy i...

Poniedziałek, 3 stycznia 2011 · Komentarze(0)
... w wiele innych miejsc. Przepustka do przychodni - tam miałam niezbyt budującą okazję obejrzeć apogeum ludzkiej zimowej niechęci i zmierzłości.
Nie neguję, że w służbie zdrowia jest kupę absurdów, ale Pani (i o zgrozo młoda 40-latka), która już do przychodni nie należy ale przychodzi bo, cytuję, "źle się poczuła, wyszła z pracy, wzięła kartę i przyszła do przychodni !!!" (jak można było wywnioskować Pani tak sobie chodzi po przychodniach POZ gdzie jej się zechce nie bacząc na prawne skutki w postaci przenoszenia deklaracji ;) ) i starszy Pan(ewidentnie na emeryturze) który przyszedł się zarejestrować o 12-stej (!) "przecież po receptę, bo mu się leki skończyły!!!" (tak jakby nie widać było, że się kończą i nie można było zadbać o to choć parę dni wcześniej) - no to też są absurdy tylko niestety po tej drugiej stronie.