Wpisy archiwalne w kategorii

Życie.... (praca, zakupy)

Dystans całkowity:8885.20 km (w terenie 56.00 km; 0.63%)
Czas w ruchu:712:44
Średnia prędkość:12.36 km/h
Maksymalna prędkość:30.80 km/h
Suma podjazdów:136 m
Suma kalorii:1806 kcal
Liczba aktywności:572
Średnio na aktywność:15.64 km i 1h 16m
Więcej statystyk

Z Peugeotem do serwisu

Piątek, 25 marca 2011 · Komentarze(10)
Po czwartkowej "ech jakiej pięknej tragedii" przywiozłam Peugeota do serwisu i tam poszło na całość. Niby miał być (z uwagi na finanse) tylko łańcuch i tylna przerzutka ale jakoś tak w trakcie zapragnęłam mieć proste tarcze w korbie i przednią przerzutkę której nie trzeba przestawiać ręcznie... I licznik bezprzewodowy (ale rozsądnie wybrałam taki z podstawowymi funkcjami).

Dzień Życzliwych Ludzi

Czwartek, 24 marca 2011 · Komentarze(7)
I jaka piękna tragedia eeech!

Jechałam do pracy. Jechałam po równym, mostkiem nad parkiem Dubiela i nagle STRZELIŁO i rower po prostu sam stanął w miejscu. Łańcuch był rozerwany, nawinięty na kasetę jak niteczka na szpulkę, ogniwa powyginane i dosłownie ponadziewane na szprychy...

I zaczęłam się z tym mordować. W męce powyciągałam ten łańcuch, usunęłam najbardziej rozszczepione ogniwo (połamałam przy tym skuwacz niestety) i zacięłam się na założeniu spinki. Nie potrafiłam tego zrobić i tyle. Ja się zacięłam ale uruchomił się ciąg ludzkiej życzliwości.
Nie napiszę o 2-óch facetach którzy mi przejechali za plecami nawet się nie obejżawszy.
Napiszę o pani, która pewnie nie znała się na rowerach wcale a wcale ale po prostu zatrzymała się żeby wyrazić zatroskanie.
Napiszę o dwóch chłopakach w niebieskich firmowych ubrankach jadących razem na małym składaku (jeden pedałował a drugi dosłownie stał na bagażniku), którzy mnie sami zaczepili i zaproponowali że mi tą spinkę założa ( i założyli :) )
Napiszę o panu z hali produkcyjnej który, gdy przyszłam upieprzona po łokcie z prośbą o troszkę pasty BHP podarował mi całe pudełko "na zaś".
Napiszę o koledze z pracy, który dobrowolnie odszedł od komputerka i elektroniki i sam upieprzył się po łokcie nad tym łańcuchem (choć nie do końca w słusznym kierunku, ale zdecydowanie liczą się chęci).
Napiszę o Marciniektóry ze zdjęć zrobionych komórką (!) wydedukował co tam się dokładnie stało, że przerzutka się obróciła na ramie i pomógł mi wyprostować co się dało.
Napiszę o moim serwisancie, który gdy następnego dnia się zjawiłam z rowerem mimo że miał jakąś pilną robotę (a było już po 17-stej) to nie dość że poświęcił mi kupę czasu dobierając napęd to jeszcze pomógł mi go dobrać tak żebym zapłaciła za to wszystko naprawdę jak najmniej (nawet odwiódł mnie od droższej przerzutki co już jest zachowaniem rzadko spotykanym ;) ).

Jazda z powrotem do domu była, hmmmm 8 km/h to chyba tak max ;)

Maraton stomatologiczny

Wtorek, 22 marca 2011 · Komentarze(2)
Do pracy a z pracy do dentysty po raz pierwszy - na leczenie zęba. Potem na obiad do domu, na obiad i z powrotem do dentysty - na ekstrakcję chirurgiczną ósemki.
Oooj było ostro - nie wystarczyło niestety (jak przy poprzedniej) samo nacięcię dziąsła. Chirurg musiał tego małego gnojka ROZWIERCIĆ NA PÓŁ i wyszarpać. Do końca życia będę pamiętać sufit gabinetu i rogowe oprawki okularów chirurga...

(Swoją drogą oczęta też, bo miał naprawdę ładne ;) )

Po drodze wstąpiłam do Platana po 2 kubełki lodów. Zaraz się zacznę objadać w celach leczniczych (należy chłodzić szczękę ;) )

Do pracy - z pracy

Środa, 16 marca 2011 · Komentarze(0)
I pierwszy raz od dawien dawna do dentysty. Bałam się jak cholera i pani doktor się zlitowała i znieczuliła mnie aż po obojczyk i nie bolało :) "Nieco" sepleniłam przez następne 3 godziny, ale co tam :)