Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2010

Dystans całkowity:308.75 km (w terenie 3.00 km; 0.97%)
Czas w ruchu:28:03
Średnia prędkość:10.78 km/h
Liczba aktywności:29
Średnio na aktywność:10.65 km i 1h 00m
Więcej statystyk

Do pracy - z pracy

Środa, 20 stycznia 2010 · Komentarze(3)
W trakcie powrotu - śnieżyca i zimowy horror. Z pracy jechałam równo godzinę, szalik miałam caaały oblepiony śniegiem, oczy załzawione. Naprawdę, czułam się jak Rambo ;)

Rajd zaopatrzeniowy

Niedziela, 17 stycznia 2010 · Komentarze(5)
sl: 75.53, 6:32
Po poprzedniej wycieczce odstawiłam psa do domu, wypiłam szybką ciepłą herbatkę i pojechałam po zaopatrzenie. Jak wróciłam byłam tak skonana, że zrobiłam ylkto ryż z jabłkami, walnęłam się na wersalkę, włączyłam film o zwierzątkach i utknęłam na 2 godziny ;)

Wielka frajda na zamarzniętym jeziorze

Niedziela, 17 stycznia 2010 · Komentarze(6)
Jak sobie obiecałam, wzięłam psiaka i pojechałam na koniec ulicy, jedną ulicę dalej gdzie miały być jeziorka. I były ! I to jakie - okazało się że są zamarznięte.
Mój pies wleciał na nie od razu - ja najpierw weszłam, potem postawiłam rower, potem przejechałam kawałeczek.... Potem z radości wyjechałam swoje imię na śniegu (tam gdzie leży rower - jest środek ostatniej literki A, I mi trochę krzywo wyszlo ;) )

Moje imie na śniegu © yoasia

Potem objechałam jezioro dookoła a potem wzięłam głęboki oddech i przejechałam totalnie przez środek.Raz i potem jeszcze z powrotem :)

Moja wielka przeprawa © yoasia



Musiałam tylko uważać na niby-zamarznięte przeręble zrobione przez rybaków. Było BOSKO, latałam z moim psem po tym jeziorze w te i we wte, śmiałam się jak dziecko na całe gardło - a moje kolcowane oponki naprawdę pokazały na co je stać.
I w trakcie pisania tego wszystkiego zdałam sobie sprawę, że ja jeszcze nigdy w życiu wcześniej nie postawiłam nogi na zamarzniętym jeziorze...

Mój pies skaczący za śnieżkami
Miszka łapiąca śnieżki © yoasia


I pierwsze słońce od kilku tygodni:
Moje pierwsze jezioro na jakie wlazłam © yoasia


według licznika wyszło 20 minut, ale spędziłam tam ponad godzinę

Podsumowanie sezonu 2009

Sobota, 16 stycznia 2010 · Komentarze(14)
Moje pierwsze więc pewnie będę pisać na raty....

Założyłam profil w lipcu 2009 i zbiegło się to z przeprowadzką z centrum do sąsiedniej dzielnicy Zabrza. Droga do pracy z 3.5 km zmieniła się w 13.5 i to był dla mnie naprawdę duży wysiłek. W zimowe pra-początki - parę razy dostałam koszmarnie w kość przez pogodę.... Ubranie sportowych półbucików gdy niby jest ciepło ale pada śnieg z deszczem.... i inne podobne ekscesy.
Był to też dla mnie ogromny trening cierpliwości rowerowej w przebijaniu się przez centrum, ale też dużo ludzkiej, "pieszej" życzliwości (moja droga wiedzie przez b. ruchliwy wiadukt nad parkiem - a jeżdżę po chodnikach - więc mam tam do dyspozycji wąski "chodnik" z barierkami z obydwu stron).

Pozdrawiam też serdecznie zabrzańskich policjantów i strażników miejskich którzy wykazywali wyrozumiałość i nie zatrzymywali się aby wlepić mi mandat.

I pozdrawiam też panów z mojej ulicy, którzy swobodnie żeglując wieczorami do domu zatrzymywali się na konwersacje przeplatane ciepłymi słowami uznania, które naprawdę dodają sił na późnowieczorną jazdę z prawie 2 godzinnym treningiem nurkowym w środku.

A statystycznie sprawę ujmując:
Wszystkie kilometry:    2719.60 km
Czas na rowerze:          198:09 h
Wycieczek:                     200


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Jeśli zaś chodzi o postanowienia w 2010 r. to chciałabym:

- znaleźć czas i siły, żeby więcej pojeździć dla przyjemności - zwłaszcza w ramach kategorii "Moje Zabrze" - czyli obfotografowywania miasta
- dokonać jednorazowego dystansu 100 km (choćby na zasadzie kółek po lesie)
- pojeździć więcej z moim psem - on to uwielbia ale niestety wyrósł i zaczął się niczym najzacieklejszy terrier bić z psami "dla sportu", więc muszę wykombinować i kaganiec i lekko rozciągającą się linkę
Mój pies - Miszka © yoasia

- założyć wymarzony hamulec tarczowy-hydrauliczny na tył i przerzutki które dobrze pracują pod obciążeniem - żebym łatwo wyciągała te moje 28" z dołów, zasp, błota - o tak, błota przede wszystkim - raz utknęłam i co tu dużo mówić - zwaliłam się na bok razem z rowerem jak na kreskówce

Do Platana po plecaczek

Sobota, 16 stycznia 2010 · Komentarze(1)
sl: 65.6, 5:45:29
Udało mi się wreszcie wypatrzyć naprawdę śliczny, zgrabny, mały plecaczek rowerowy na miasto. Pod kolor roweru. Taki odpowiednik damskiej torebki - marzyłam o takim od 3 lat.

Plecaczek ma też wyciąganą z dołu siatkę na kask która bardzo dobrze się nada także na przewożenie torby z zakupami :)

Mój plecak rowerowy © yoasia

Do koleżanki

Sobota, 16 stycznia 2010 · Komentarze(0)
Wreszcie coś poza pracą.

Tytuł wpisu mógłby niestety brzmieć także "7 światów z moim napędem". Jest już masakrycznie zużyty, caaały do wymiany i na dodatek w drodze powrotnej tylnia przerzutka zacięła się na .... 1-nce (w przedniej mam do wyboru pewną 1-kę lub przeskakująca przy silniejszym naciśnięciu 2-jkę).