Tytuł wpisu mógłby niestety brzmieć także "7 światów z moim napędem". Jest już masakrycznie zużyty, caaały do wymiany i na dodatek w drodze powrotnej tylnia przerzutka zacięła się na .... 1-nce (w przedniej mam do wyboru pewną 1-kę lub przeskakująca przy silniejszym naciśnięciu 2-jkę).
Po drodze do dentysty a potem do drogerii w ramach drobnych przyjemności - główna zdobycz - farba do włosów - Mahoń. Byłam ciemną blondynką... Już nie jestem :) Ale kolor ładny i ciepły. Powrót nieszczęsną, nieodśnieżoną Mikulczycką (chodnikami) - NIGDY tam już zimą nie przejadę. NIGDY.
Powrót z pracy, to mój mały prywatny rajd Dakar. Niesamowicie paskudna mieszanka zlodowaciałego śniegu - w głowę zachodziłam dlaczego ledwie jadę. A potem w telewizji oglądam że linie PKP padają, że drzewa na trakcje, ludzie ledwie chodzą...
Miałyśmy odnaleźć kolejną "charyzmatyczną" knajpę w której koleżanka jako dziecię myła kufle. Niestety knajpy już nie ma - ale udało się trafić wśród charyzmatycznych uliczek m. Niedziałkowskiego a Gdańską na knajpę z prawdziwym kominkiem. Było tam bosko - ciepło, sucho (a był to dzień odwilży, wilgoć nie do zniesienia). Cały wieczór przegrałyśmy w taką grę planszową, na której trzeba ułożyć 3 pionki w jednej linii. Udało mi się odebrać telefon z serwisu, więc wreszcie z powrotem mogę słuchać muzyki. I jak tak wyjeżdżałam ciemną śnieżną nocą z tej knajpy, to playlista wskoczyła na Celine Dion.....
I gnałam przez te śnieżno-lodowe przestrzenie i rozmarzyłam się jak nie wiem :) Oj BARDZO się rozmarzyłam. I to są super chwile, kiedy jazda rowerem znaczy coś więcej :)
Takie kółko przez Platan w celu odbioru telefonu z serwisu - szczęście w nieszczęściu - straciłam wszystkie kontakty zapisane w telefonie ale za to mam zupełnie nowy telefon. Powrót w małej śnieżycy i szlifowanie jazdy w stylu "alleluje i do przodu". Zużycie chusteczek higienicznych - gigantyczne :)
Dziś doszłam do filozoficznego wniosku jak najlepiej jeździć przez śnieg - nie wolno patrzeć cały czas pod koła i próbować omijać większe-mniejsze koleinki - trzeba spojrzeć raz czy nie ma na chodniku psa lub kota a potem głowa do góry, alleluja i do przodu :) I to naprawdę działa...