Miałyśmy odnaleźć kolejną "charyzmatyczną" knajpę w której koleżanka jako dziecię myła kufle. Niestety knajpy już nie ma - ale udało się trafić wśród charyzmatycznych uliczek m. Niedziałkowskiego a Gdańską na knajpę z prawdziwym kominkiem. Było tam bosko - ciepło, sucho (a był to dzień odwilży, wilgoć nie do zniesienia). Cały wieczór przegrałyśmy w taką grę planszową, na której trzeba ułożyć 3 pionki w jednej linii. Udało mi się odebrać telefon z serwisu, więc wreszcie z powrotem mogę słuchać muzyki. I jak tak wyjeżdżałam ciemną śnieżną nocą z tej knajpy, to playlista wskoczyła na Celine Dion.....
I gnałam przez te śnieżno-lodowe przestrzenie i rozmarzyłam się jak nie wiem :) Oj BARDZO się rozmarzyłam. I to są super chwile, kiedy jazda rowerem znaczy coś więcej :)
Komentarze (7)
Oj, Słoń to masa wspomnień... choć już trochę wody upłynęło...
Wiesz co - nie aż tak - wielokrotnie zostawiałam rower na zewnątrz w tamtej okolicy (jest tam inny bar - Biały Słoń) i nie zginął, więc siedzę spokojnie :) Ale oczywiście przeplatam linkę nie tylko przez ramę ale i przednie koło ;)
Już lepiej. Żeby mi to było przedostatni raz... ;-) Gdzie jest Nocznickiego to wiem ;-) Mieszkałem w tej okolicy przez jakiś czas... :-) Szkoda tylko, że rower na zewnątrz. Nie boisz się?
:) Przepraszam - wpis faktycznie spartańsko oszczędny :) No wie knajpa to Pub pod 13 - ul. Nocznickiego - mapka google - naprawdę zimą polecam ją z całym sercem - oprócz kominka, ścian całych w drewnie mają młynka, karty, warcaby, piłkarzyki i lotki. Rower można i trzeba przypiąć do kraty/słupa/drzewa na zewnątrz - knajpka jest mała więc ani nie byłoby gdzie tam wstawić.
Spojrzałam do wikipedii i TAK, to jest młynek! No więc przynajmniej poznam zasady - bo grałyśmy zupełnie inaczej - tak wiesz, kółko i krzyżyk - kładziemy po kolei krążki i kto pierwszy ułoży 3. A to jest widzę o wiele ciekawsze :) (z racji tego kominka na pewno tam jeszcze zawitamy).