W TOTALNYM DESZCZU. Po 10 minutach było mi tak wszystko jedno, że gdy dojechałam do Kauflanda - zaparkowałam rower i 100%-wo mokra, z wodą cieknącą z włosów po twarzy zrobiłam zakupy. Tylko przy półkach-lodówkach było mi cholernie zimno...
który zaczął się ok 13:30. Wtedy to właśnie opuściłam dom i pojechałam rowerem-pociągiem-rowerem do rodziców, których nie było. Ale był komputer i był... Starcraft 2 !!! Oj - wygrałam się, ile wlezie. Lata całe już nie grałam w gry strategiczne a okazało się, że dowodzenie armią wychodzi mi całkiem całkiem.
No i potem na masaż kręgosłupa. Potem krótka wizyta w domu i na piwo z koleżanką... A może nawet dwa ;)
A dzisiaj wyjątkowo potrzebny był mi urlop. A jako że mimo tego miałam artykuł naukowy na głowie, więc wzięłam mojego psa i pokazałam mu gdzie pracuje ;)
Wreszcie ruszyłam się POZA Zabrze - i to aż do Bytomia - do Bytomskiego Centrum Kultury na film "Człowiek który gapił się na kozy". Kapitalna, ciepła, niby-czarna komedia.
Niestety wieczorny powrót z Bytomia do Zabrza - jakąkolwiek drogą - jest po prostu TRUDNY. Na szczęście są psiaki które cieszą się jak wariaty na widok Pani, kotki które położą się na ramieniu i pomruczą...
Nie widać tylko plecaka w którym zmieściłam sprzęt (pianka, automat, płetwy) i NAPRAWDĘ trochę ubrań (w drodze powrotnej wygrałam w pociągu dzięki niemu puszkę piwa - pewien mężczyzna chcąc mnie zagadać zaczął bardzo głupio, że mam w plecaku "2 szafy" - i stracił piwo. Nauczy się nie lekceważyć kobiet, mam nadzieję...)
Nie byłabym sobą, gdybym z tym mężczyzną (z TAKIM mężczyzną) troszkę nie porozmawiała potem ;) To tyle o podróży.
Obóz - mój pierwszy z nowym klubem znośny. Aczkolwiek z żadnej z planowanych wycieczek nie wyszło nic - nurkowanie to sport przy którym trzeba się nałazić i nie znalazłam czasu... Jedyne podróże jakie odbywałam na rowerze miały jeden cel...
A o płetwonurku Cześku jak tylko dostanę w ręce aparat, który zostawiłam w obozie... ;)
A poza tym okazało się, że jestem jedyną "pojedynczą" osobą w CAŁYM KLUBIE ASTERINA. To naprawdę PRZYGNIATAJĄCE... Gdy rozbiłam swój duży namiot z garażem na rower to dziewczę, które mi w rozbijaniu pomagało, z wielkimi oczami i zapytało czy ja w tym sama będę mieszkać...