Do pracy - z pracy

Wtorek, 5 czerwca 2012 · Komentarze(5)
Dziś miałam Dzień Batali o Miejsce Rowerzystów w Życiu Publicznym. A dokładnie o to że miejsce w pociągu z hakiem na rower to miejsce PRZEDE WSZYSTKIM NA ROWER do jasnej. Problem stary jak Koleje Śląskie. Ale dzisiaj mając za plecami nieśmiałą ale w sumie odważną konduktorke mogłam wyrectowac porozsiadanym jak kokosze ale ślepym gorzej niz krety ludziom, że mogą między sobą zapałki ciągnąć ale ktoś musi mi z tego siedzenia zejść.

A po pracy jechałam już w zupełnie innej atmosferze :)

Rowerowo w pociągu © yoasia

Dzień po maratonie

Poniedziałek, 4 czerwca 2012 · Komentarze(5)
Dziś ramię boli mnie nawet przy naciskaniu pompki od mydła, siniaki na łydkach i kolanach mam takie, że nie mogę nawet założyć nogi na nogę.

Ale za to:
- zadzwoniła pani ze sklepu z Allegro, że jutro już dotrze do mnie pulsometr

- zadzwonił pan z banku BGŻ że zajęłam 2-gie miejsce w konkursie na dokończenie hasła rowerowego (bank BGŻ miał stoisko na wyścigu XC w Gliwicach) i zaprasza mnie po odbiór nagrody

- odkryłam przez przypadek super programik na komórkę do robienia notatek ze zdjęciami i przechowywania ich na necie i teraz sobie dłubię wpisy na bloga w pociągu

- zmieniłam sobie tapetę w telefonie na....


Rachel Atherton, zawodniczka downhillu


Cały uśmiech losu tej wygranej leży w tym, że ja ogólnie wystrzegam się kasku jak ognia i zakładam naprawdę w ostateczności. A ideą konkursu była właśnie promocja jeżdżenia w kasku a hasło które należało dokończyć brzmiało "Jeżdżę z głowa bo...."

XVI Mistrzostwa Tarnowskich Gór w Kolarstwie Górskim

Niedziela, 3 czerwca 2012 · Komentarze(19)
Kategoria XCtremalnie
Sam wyścig: 14,95 km, 2:03 h

Darek, mój naprawdę obeznany w rowerowych imprezach znajomy dał mu cynk o maratonie w Tarnowskich górach. Impreza z 15-letnia historią, w parku w Reptach, żal nie pojechać.
I pojechałam. Oj pojechałam.

Jadę pierwszą pętlę co chwilę oczka wychodzą mi na wierzch. Co chwilę
- siodła co jedno to większe,
- ostre pod-górki występujące tak po 3 razem,
- wąskie ścieżki na krawędzi,
- mega zjazd po kamieniach przez most.

Przeżyłam to terenowe piekło ledwie ledwie. W ogródku leśniczówki nasłuchałam się, co się tam komu stało teraz i w poprzednich latach i na przemian cieszyłam się, że poważnie wyleciałam z roweru tylko raz i zgrzytałam zębami, co mnie do jasnej cholery podkusiło, że widok tego chłopaka w ręce na temblaku w namiocie organizatorów, powinien mi dać do myślenia, bo w końcu dopiero mój drugi w życiu maraton....

Jak wróciłam do domu to zainteresowanie zainteresowałam się tematem i wyszło jak byk, że ją nie startuje w maratonach MTB tylko XC 'trudnych technicznie i kondycyjnie petlach'.
No ale i już pewnie tak zostanie........... ;), ale naprawdę muszę się przyłożyć w weekendy bo żal mi było, gdy przy ostatniej pętli (3x po 5 km) nie miałam już żadnych sił na walkę z zdobywanie tych górek.

Wieczornie

Czwartek, 31 maja 2012 · Komentarze(2)
Kategoria XCtremalnie
Tak troszkę niby treningowo z finałem z dobrymi starymi znajomymi płetwonurkami w knajpie u Nabila. Nie wiem jakim cudem wyszło mi tylko 13 km - skoro jechałam naprawdę zdrowo, może Google jednak kłamie....

Pojechałam drogą którą jeździłam do pracy i której mi bardzo w tym nieszczęsnym centrum Katowicach brakuje....
Wiadukt przy torowisku towarowym © yoasia

Mój pierwszy maraton MTB

Niedziela, 27 maja 2012 · Komentarze(14)
Taki MINIMINIMaraton (11,5 km) - ale PIERWSZY.

Oficjalnie był to wyścig MTB o Puchar Prezydenta Gliwic.

Do tej pory zawsze myślałam, że w zasadzie to "przecież można sobie zobaczyć trasę maratonu i przejechać ja w inny wolny dzień". Ale już tak nie myślę :)
Przekonałam się, że wyścigowa adrenalinka wydzielą się nawet wtedy jak się wie, że się nie przyjedzie pierwszym ani trzecim i powoduje u mnie osobiście robienie rzeczy których normalnie bym nie zrobiła:
- wymijanie pieńków na centymetry przy przechyle 35°
- walczenie o każdą górkę, choćby na przerzutkach 1-2
- lawirowanie między drzewami na 50 cm ścieżce z prędkością 25 km/h
- zakręty na asfalcie przy przechyle 45°

Mam to fajne poczucie, że zrobiłam coś, czego nie spodziewałabym się po sobie :)

Wyścig składał się z pętli 3,5 km z kosmicznie pionową górką i 2-ma mniejszymi ale z zakrętem i piachem - na ostatniej, 3-ciej pętli wjechałam pod każdą, a jak! (tylko za 1-wszym razem się zatrzymałam na tej pionowej). Organizacja pewnie troszkę wymaga usprawnienia, bo starty rozciągały się niemiłosiernie i moja kategoria startowała po prawie 5 godzinach od rozpoczęci imprezy i już przy pustym placu - ale 3-ej chłopcy za siatką (przed pionową górką) klaskający i krzyczący oraz pięknie uśmiechnięty chłopak pilnujący zakrętu w lesie i jego okrzyk uznania jak się wdrapałam na jedną z nich - rekompensowały WSZYSTKO.

Dzięki uprzejmości koleżanki....
Mój pierwszy wyścig MTB © yoasia


A moje tylnie koło nawet wygrało wyścig :) Stoję już po swoich okrężeniach, nabieram powoli normalnej kolorystki, gdy nagle wpada dziewczyna i od rowerzysty do rowerzysty błaga o koło na V-Brake'u. No i się okazało, że potrzebne było chłopakowi który stanął na pierwszym miejscu podium :) :) :)

I miałam się okazję przejechać po lesie na karbonowym Fullu za bagatela 10,5 tys..... JEZU.....

Do pracy - z pracy

Piątek, 18 maja 2012 · Komentarze(4)
I stalo sie. Zmieniłam pracę Była to na pewno dobra decyzja, ale na razie odczuwam same NEGATYWY.
- Zdemolowana doba,
- piękna droga wśród torów i zjazd nad kanałem zamieniły się w zatłoczony dworzec, - przestronne Zabrze w zatłoczone przepracowane i zmęczone Katowice.
Teraz czekam na POZYTYWY. Coś mi się jednak wydaje że nieprędko przyjdą i nie same z siebie...

Dworzec PKP Katowice © yoasia