Umówiłam się z przyjaciółką w tym pięknym parku na naprawdę lajtowną wycieczkę po alejkach z metą na kawie i lodach :)
Miała poślizg i musiałam na nią prawie pół godzinki na miejscu poczekać - ale jakie to było piękne pół godziny - na trawie pod słońcem w pozycji horyzontalnej :)
Tak sobie myślę że w geście solidarności posadzę sobie słonecznika w doniczce - akurat wyrośnie do 2016 :)
Przekazujemy zamówienie w kawiarni i kelner (bardzo przystojny ;) ) nagle recytuje: "Przepraszam mam pytanie, która z Pań jeździ na kolarzówce?" A potem nastąpiło 10 najdumniejszych i najprzyjemniejszych minut w moim życiu - chłopak zainteresował się moim rowerem baaardzo (okazało się, że nosi się z chęcią zakupu kolarki), mogłam poopowiadać, pochwalić się zjechanymi łokciami i kolanem... :)
Nawet ja się przejechałam na Harley'u - co prawda takim ustawionym w rusztowaniu i z wałkiem pod tylnim kołem - ale jechałam! - pod czujnym okiem instruktora, któremu nie wiem jakim cudem nie zrobiłam zdjęcia :)
Nie mogłam przejść obojętnie także od przepięknych drobiazgów...
A potem przecudny prawie nocny (m. 22:30 a 23:30) powrót do domu wraz z ciepłym wiatrem w plecy... To są te chwile, kiedy człowiek czuje się naprawdę wolny :) Na tą godzinę przestały mnie obchodzić wszystkie te rzeczy o kóre na codzień się biję a serce zostawiałam przy każdym motocyklu, który mnie mijał :)
A dokładnie z Mikulczycami. Mieszkam tu już 2 lata i wogóle tej dzielnicy nie znam :( Więc wybrałam się nocną porą do "centrum", na Tarnopolską. Nocą, z minimalną ilością aut, powiększoną ilością zataczających się chłopców i oświetlonymi budynkami i drzewami wygląda naprawdę ślicznie.
Trawnik miał trawę o wysokości jakichś 1,5 metra. Spotkałyśmy się w 3 kobitki, ja cięłam tą półtorametrową trawę piłą do drewna jak maczetą, koleżanka atakowała resztę kosiarką a jej córa zabezpieczała grabkami zaplecze i dokonywała wykaszarką końcowych postrzyżyn. Zdjęć PRZED/PO niestety nie mam - ale wyczyn był naprawdę wielki więc zasłużyłam na duże, pyszne piwo.
Zdzwoniłam się z Sabiną i pojechałyśmy posiedzieć w Chudowie. Suuuuuper się siedziało :)
Kolejna równie liczna Masa w Zabrzu i ognisko na hałdzie - z wyjątkową atrakcją - nocną wspinaczką na hałdę i podziwianiem świateł WSZYSTKICH okolicznych miast.
Wybrałam się z jedną koleżanką, zajechałyśmy do Ziemięcic po drugą (i przy okazji obejrzeć jej przepiękną budującą się chałupę) i w trójkę wylądowałyśmy w Barze. Zasiedziałyśmy się tam i potem była adrenalinka ciemną nocą na technicznej A1 wśród pól, bo nad wyraz radośnie pobłądziłyśmy :)
W ramach dnia wolnego (za przepracowaną w Warszawie sobotę) Zapowiadało się pięknie i upalnie, zapowiadała się wyprawa do Parku Chorzowskiego i rowerowy "lansik" z koleżanką ale przyszła burza ;)
Dziś Masę eskortowało, oprócz radiowozów 2 policyjne motocykle - przez całą Masę nie mogłam wyjść z podziwu i zachwytu. A jak ten policjant ślicznie się podnosił na wybojach torowiska tramwajowego.... przepięknie.... Nic więcej z Masy nie pamiętam, tylko te motocykle :D