W trakcie powrotu - śnieżyca i zimowy horror. Z pracy jechałam równo godzinę, szalik miałam caaały oblepiony śniegiem, oczy załzawione. Naprawdę, czułam się jak Rambo ;)
sl: 75.53, 6:32 Po poprzedniej wycieczce odstawiłam psa do domu, wypiłam szybką ciepłą herbatkę i pojechałam po zaopatrzenie. Jak wróciłam byłam tak skonana, że zrobiłam ylkto ryż z jabłkami, walnęłam się na wersalkę, włączyłam film o zwierzątkach i utknęłam na 2 godziny ;)
sl: 65.6, 5:45:29 Udało mi się wreszcie wypatrzyć naprawdę śliczny, zgrabny, mały plecaczek rowerowy na miasto. Pod kolor roweru. Taki odpowiednik damskiej torebki - marzyłam o takim od 3 lat.
Plecaczek ma też wyciąganą z dołu siatkę na kask która bardzo dobrze się nada także na przewożenie torby z zakupami :)
Po drodze do dentysty a potem do drogerii w ramach drobnych przyjemności - główna zdobycz - farba do włosów - Mahoń. Byłam ciemną blondynką... Już nie jestem :) Ale kolor ładny i ciepły. Powrót nieszczęsną, nieodśnieżoną Mikulczycką (chodnikami) - NIGDY tam już zimą nie przejadę. NIGDY.
Powrót z pracy, to mój mały prywatny rajd Dakar. Niesamowicie paskudna mieszanka zlodowaciałego śniegu - w głowę zachodziłam dlaczego ledwie jadę. A potem w telewizji oglądam że linie PKP padają, że drzewa na trakcje, ludzie ledwie chodzą...