Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2010

Dystans całkowity:531.82 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:38:15
Średnia prędkość:13.13 km/h
Maksymalna prędkość:41.40 km/h
Suma kalorii:1872 kcal
Liczba aktywności:39
Średnio na aktywność:13.64 km i 1h 02m
Więcej statystyk

Wyprawa do Dąbrowy Górniczej

Niedziela, 23 maja 2010 · Komentarze(0)
Korzystając z tego, że jestem w Sosnowcu - wybrałam się do koleżanki a potem wspólnie na Pogorię.
W trakcie jazdy do Dąbrowy zdarzyła mi się pierwsza porządna wywrotka na kolarce.

Pojechałyśmy razem na Pogorię IV - koleżance należą się słowa uznania - pierwszy raz w tym roku na rowerze i od razu 15 km w nogach :) I odważyła się przejechać kawałek kolarką, mimo że od zawsze jeździła na górskich.

Zabrze - Sosnowiec

Sobota, 22 maja 2010 · Komentarze(1)
Pociągiem z Miszką.
Ale ledwie na ten pociąg zdążyłam.
Wyjechałam wcześniej, jak trzeba. Jadę Mikulczycką i widzę w oddali, że spod wiaduktu w okolicach DK 88 jakiś chłopak zbiera rowerzystę z ulicy. Myślę, Boże - ktoś kogoś potrącił? Kiedy dojechałam do tego miejsca - ów "poszkodowany" rowerzysta znów leżał - tym razem na chodniku, wywrócony z nogami przerzuconymi przez koło i pupą na tymże kole. Przestraszyłam się nie na żarty, nogi tak dziwnie ułożone, pytam czy nie ma czegoś połamanego, czy zadzwonić na pogotowie.

No i okazało się iż nie jest to "poszkodowany" rowerzysta tylko KOMPLETNIE ZALANY rowerzysta. Zaczął mnie błagać żebym nigdzie nie dzwoniła, bo do więzienia pójdzie i mamrotać "tak to żech jeszcze nigdy nie mioł". Rowerzyście należałoby do tyłka nakopać że się na ulicę pchał, ale żal mi się tego roweru zrobiło i ściągnęłam chłopa z tych kół - uwierzcie mi, nawet nie był w stanie siąść do pionu, więc równie dobrze mogłam go tak zostawić i nie marnować krytycznie cennego czasu - ale niestety mam miękkie serce i twardą [...] .

Na szczęście potem ludzie naprawdę super uprzejmie schodzili mi na chodniku (że nie musiałam się z tym moim psem zatrzymywać żeby przepuszczać) i udało się.

Konferencja kardiologiczna - Multikino

Piątek, 21 maja 2010 · Komentarze(0)
Kategoria Przyjemności
Spóźniona byłam, autobus Bóg wie o której, więc wzięłam mą kolareczkę i w profesjonalnym rynsztunku pomknęłam na taką szkoleniową konferencję - warsztaty kardiologiczne z transmisjami z operacji cewnikowania serca na żywo, przepyszną kawą i ciasteczkami na stoiskach firmowych.

Po akcesoria malarskie

Wtorek, 18 maja 2010 · Komentarze(0)
Skorzystałam z okazji, iż pada tylko deszcz konwekcyjny a nie wielkoskalowy (czego to się człowiek nie nauczy studiując prognozę pogody), ruszyłam do Praktikera.
Otóż na czas wielkich ulew zawiesiłam jeżdżenie do pracy i zabrałam się za malowanie pokoi. Do malowania ścian za półkami potrzebny mi był mniejszy wałek a i taśma papierowa też.
Bardzo fajny wałek i taśmę nabyłam - niestety gdy wychodziłam z Praktikera padał już deszcze wielkoskalowy i zmokłam jak pies ;-)

Deszczowe piekło

Niedziela, 16 maja 2010 · Komentarze(5)
Kategoria Przyjemności
Bardzo chciałam się z tymi koleżankami moimi kochanymi spotkać w Katowicach, więc zacisnęłam zęby (autobusy z Mikulczyc do centrum jak jeżdżą w weekendy, każdy wie ;) ) i wsiadłam. W jedną stronę na dworzec - jeszcze było znośnie.

Spotkanie było super - uśmiałyśmy się z mnóstwa rzeczy ile wlezie, umówiłyśmy się na rowery na Pogorię IV, może nawet uda się nam na wakacje pojechać w góry we wrześniu.

Ale droga powrotna - HORROR. Do deszczu doszedł paskudny wiatr. Na dworcu - Meksyk - pociągi odwołane z powodu podtopień, o innych ani widu ani słychu - mój był opóźniony o jakies 15 minut. W przedziale bagażowym - młody chłopak z dziewczyną, TOTALNY MARGINES i DNO, które cale 25 minut katowało nas wszystkich wulgarnymi przyśpiewkami z komórek. Przedział był pełny, ale nikt się nie odezwał - ja też niestety nie.
To są jedne z tych chwil kiedy autentycznie żałuję, że nie jestem doświadczonym w bojach Dresikiem, bo by było w przedziale miło, cicho i spokojnie.
Ktokolwiek wie, jak sobie w takich sytuacjach radzić - proszę o radę. Naprawdę.

No ale już na szczęście jestem w domu.

Noc Muzeów

Sobota, 15 maja 2010 · Komentarze(5)
Kategoria Przyjemności
Po włóczeniu się po bezdrożach poczułam potrzebę pobycia wśród ludzi, kultury i sztuki. Wyczyściłam więc Narwańca tak, że stał się eleganckim Peugeotem, założyłam czarne wzorzyste rajstopy, eleganckie czarne spodenki do kolan, kwiecisty szaliczek, coś ciepłego na górne partie i pojechałam do Gliwic do Willi Caro na OrientaKcję czyli wieczór ze sztuką japońską.

Okazało się, że to nie była tylko wystawa ślicznych grafik i porcelanki ale także autentyczne warsztaty z origami i nie tylko. I spędziłam REWELACYJNE pół godziny na klejeniu japońskiej laleczki z papieru. Oto wynik :)
Laleczka japońska - zbliżenie 1 © yoasia

Laleczka japońska - zbliżenie 2 © yoasia


A drzewko na zdjęciu to właśnie kupione dzień wcześniej bonsai.
I tym sposobem mam małą Japonię w domu. A robienie takich laleczek spodobało mi się NIESAMOWICIE więc to na pewno nie będzie moja ostatnia :)

PS. Zrobiłam dziś w sumie 90 km - to mój absolutny rekord życiowy