Deszczowe piekło
Spotkanie było super - uśmiałyśmy się z mnóstwa rzeczy ile wlezie, umówiłyśmy się na rowery na Pogorię IV, może nawet uda się nam na wakacje pojechać w góry we wrześniu.
Ale droga powrotna - HORROR. Do deszczu doszedł paskudny wiatr. Na dworcu - Meksyk - pociągi odwołane z powodu podtopień, o innych ani widu ani słychu - mój był opóźniony o jakies 15 minut. W przedziale bagażowym - młody chłopak z dziewczyną, TOTALNY MARGINES i DNO, które cale 25 minut katowało nas wszystkich wulgarnymi przyśpiewkami z komórek. Przedział był pełny, ale nikt się nie odezwał - ja też niestety nie.
To są jedne z tych chwil kiedy autentycznie żałuję, że nie jestem doświadczonym w bojach Dresikiem, bo by było w przedziale miło, cicho i spokojnie.
Ktokolwiek wie, jak sobie w takich sytuacjach radzić - proszę o radę. Naprawdę.
No ale już na szczęście jestem w domu.