Najpierw pojechałam na giełdę w Sośnicy - obiecałam sobie, że poszukam choć trochę mojego Felta. Spodziewałam się tęgich zakapiorów z przeróżnego pochodzenia rowerkami - a na miejscu zastałam kupców wyjętych żywcem z Allegro - rowerki przeważnie niemieckie i raczej nie pierwszego sortu.
Ze spokojniejszym już sumieniem pojechałam w stronę Chudowa. Zahaczyłam o las zabrzański - a tam wiosna pełną parą - i drzewa kwitną i przyjemności tez :)
Dojechałam do Chudowa - a tu niestety :( Motocyklistów i ich ślicznych, ryczących maszyn brak - Chudów smętny jak cholera. Ostatni raz byłam w zeszłym roku i też ich nie było i zaczęłam podejrzewać że poszło o jakiś konflikt z właścicielem. Jak tylko zobaczyłam chłopaka z dziewczyną z kaskami zapytałam o to i na szczęście okazało się, że po prostu dziś jest Rozpoczęcie Sezonu w Częstochowie. Ulżyło mi bardzo, bo dzięki nim to miejsce po prostu tętni życiem i jeśli komuś ukradną rower, to podleczyć serce można i trzeba właśnie tutaj. /ale co się wyleżałam na słońcu to moje i nawet parę razy piękny warkot motorów przygłuszył drące się wszem i wobec bachorki ;)/
Po 3.5 godzinie czyszczenia, dokręcania mojego koliberka - wsiadłam celem pierwszej wycieczki. Dodam iż koliberek ma oponki 28", rzędu 28mm (na takich cienkich jeszcze nie jeździłam). I to było to!!! Pojechałam na Maciejów celem nabrania wody z ujęcia. Ale najpierw zrobiłam próbę jazdy "szosowkami" po drogach leśnych... Hmmmm :) było to inspirujące, wymagało niesamowite skupienia i lawirowania - ale przejechałam i ani razu nie spadłam :)
Potem nabrałam wody, gdy wracałam był już piękny wieczór...
Myślę że troszkę na nim pojeżdżę - zdjęcie i opis wstawię po weekendzie - muszę troszkę podczyścić ramę, wymienić siodełko, oświetlenie. Zapowiada się weekend warsztatowy ;)
Dotarło też do mnie, że muszę zmienić tytuł bloga :( Nawet nie wiem na jaki... Choć w sumie tak czy siak - czy się znajdzie czy będę musiała kupić i tak będę jeździć Feltem, więc....
W jedną stronę - CAŁY CZAS W DESZCZU. Po prostu non stop. Wiosnę widać na każdym kroku - zdjęcie znów w deszczu, ale niestety słońca to od tygodnia nie widziałam ;)
Zajechałam dużo szybciej niż sądziłam, pokręciłam się po osiedlu żeby znaleźć klatkę kolegi z pracy który od dwóch tygodni choruje na zapalenie oskrzeli - odebrałam od niego kwity L4 i podjechałam pod klatkę znajomych. Oni mieli nadjechać dopiero za jakieś 15 minut więc stanęłam pod daszkiem obok miejscowych artystów. Od słowa do słowa wygrałam z jednym z nich butelkę piwa (zakład poszedł o to, kto powiedział "Melduję wykonanie zadania" - Lech do Jarosława czy, jak uważał mój oponent, Jarosław do Lecha) :D
Drugi dzień jazdy. Kolega pomógł w dopasowaniu siodełka i doceniam te wielkie opony za amortyzowanie krawężników. Chyba jechałam nawet przez moment 20 km/h...
Dziś między godziną 22:00 a 23:45 mój rower został skradziony przy ul. Krasińskiego w Zabrzu... Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie... Jak to mówią... Jeśli ktoś go widział proszę o telefon na Komisariat Policji w Zabrzu 271-84-37 (Joanna Śledzik) kradzież będzie oficjalnie zgłoszona jutro (teraz jest tylko u oficera dyżurnego). Będę wdzięczna... Płakać mi się chce i tyle....