W Katowicach, w kinie Rialto. Zajechałam do pod same schody rowerem. Z powrotem już pociągiem. Przyznaję, że byłam tak wykończona, że z samego festiwalu niewiele pamiętam, a najbardziej ten ciepły kaloryferek za plecami...
Wieczorową porą. Najpierw sklep w centrum Zabrza - nie było mojego rozmiaru. Potem drugi sklep - na peryferiach Zabrza - nie było rozmiaru. Tam już Pani zajrzała do bazy i butki odnalazły się - w sklepie w Forum, w GLIWICACH. Była już godzina 20 (centra są czynne do 21) - ale co to dla wytrawnego łowcy uzbrojonego w rower szosowy...
Zdążyłam i zakupiłam - przepiękne, zgrabne butki na rower...
No i mamy jesień. Wyjątkowo mokrą ostatnimi dni - więc wykorzystałam wolny czas, coby się troszkę do niej poprzyzwyczajać przy ciepłej kawie z mlekiem.