Do pracy - z pracy

Wtorek, 11 stycznia 2011 · Komentarze(0)
Po drodze z powrotem do koleżanki na chwilkę, gdzie zostałam z dobrego serca nakarmiona przepysznym obiadem (fasolką po - cytuję - "kretyńsku" ;) ). Są na świecie dobrzy ludzie i moja koleżanka Sabina bez wątpienia do nich należy :)

Przedwiosennie do koleżanki

Niedziela, 9 stycznia 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Przyjemności
Króciutko, tak żeby rowerek poczuł przedwiośnie. Zima była piękną, śnieżna, pokazała co potrafi, więc w zasadzie to styczeń mógłby być już taki "na granicy", luty - ciapa - a 1 marca....

PS> Niestety drogi które wyłoniły się spod śniegu..... w życiu nie widziałam takich zniszczeń - Hermisza która miała piękny asfalt jest teraz totalnie popękana w drobną siateczkę. Nie wiem czy to ten śnieg, temperaturę czy te pługi, czy wszystko razem - ale wyglądało to koszmarnie.

Na koncert kolęd i pastorałek

Piątek, 7 stycznia 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Przyjemności
Po ciężkim dniu w pracy i porażce na polu naukowym zebrałam resztki sił, żeby pojechać do Kościoła Św. Anny na koncert kolęd i pastorałek w wykonaniu zespołu Śląsk. Ledwie się trzymałam na rowerze, ale warto było: kościół przepięknie przyozdobiony (tu muszę uznać wyższość śląskich kościołów jeśli chodzi o dbałość o dekoracje, naprawdę). No i te nasze nieco smutnawe kolędy w takim wykonaniu naprawdę nabierają uroku.

Żeglowanie przez lodowe morze

Piątek, 7 stycznia 2011 · Komentarze(0)
Przepiękna podróż do pracy przez lodowy ocean. Inaczej nie da się określić chodników w 100% pokrytych lodową taflą. Wszystkich chodników. I przejść też. Ale mój Peugeot i moje oponki spisują się w takich sytuacjach po prostu PRZEPIĘKNIE. Naprawdę. Mój rower pokazał dzisiaj cały swój kunszt i hart ducha - nie wpadł w poślizg A.N.I. R.A.Z.U. i przez najcięższe lodowe bałwany przepływał jak po asfalcie.

Do pracy - z pracy i...

Poniedziałek, 3 stycznia 2011 · Komentarze(0)
... w wiele innych miejsc. Przepustka do przychodni - tam miałam niezbyt budującą okazję obejrzeć apogeum ludzkiej zimowej niechęci i zmierzłości.
Nie neguję, że w służbie zdrowia jest kupę absurdów, ale Pani (i o zgrozo młoda 40-latka), która już do przychodni nie należy ale przychodzi bo, cytuję, "źle się poczuła, wyszła z pracy, wzięła kartę i przyszła do przychodni !!!" (jak można było wywnioskować Pani tak sobie chodzi po przychodniach POZ gdzie jej się zechce nie bacząc na prawne skutki w postaci przenoszenia deklaracji ;) ) i starszy Pan(ewidentnie na emeryturze) który przyszedł się zarejestrować o 12-stej (!) "przecież po receptę, bo mu się leki skończyły!!!" (tak jakby nie widać było, że się kończą i nie można było zadbać o to choć parę dni wcześniej) - no to też są absurdy tylko niestety po tej drugiej stronie.

Do Katowic

Niedziela, 2 stycznia 2011 · Komentarze(8)
Kategoria Przyjemności
Rowerem - pociągiem - rowerem.

Na peronie miałam okazję zobaczyć na własne oczy legendarne przyjazdy TLK na które, cytuję kolej,"mimo że się ludzi prosi, żeby przekładali podróże na inne terminy to oni i tak wybierają te najbardziej przeładowane połączenia" (sic!). Do tych ludzi przyjechał totalnie załadowany (łącznie z korytarzami) pociąg z 3-4 wagonami drugiej klasy i chyba 1-dnym pierwszej...
Nadjeżdża pociąg TLK © yoasia


Po jakichś 15 minutach UPYCHANIA się po możliwych kątach wagonów reszta osób z jak najbardziej zasłużonej wściekłości po prostu stała tak nie pozwalając pociągowi ruszyć:
Nadjeżdża pociąg TLK [cd] © yoasia


Jak się sytuacja zakończyła - nie wiem. Mój pociąg zdążył opóźniony przyjechać, poczekać coby poprzepuszczać inne i odjechać...


Widziałam też już w części zburzony dworzec PKP - piorunujący widok... Tak wygląda coś co ten dworzec burzy (źródło gazeta.pl)...