Jakże by mnie tam mogło zabraknąć. Pogoda jak w zeszłym roku była kapitalna - Pan Bóg też chyba jest motocyklistą i ma zrozumienie ;) Wydaje mi się, że było jeszcze fajniej niż w zeszłym roku. Motocykli na pewno dużo więcej,
Pierwszy raz widziałam na żywo - baaaardzo specyficzna gra :D Mecz trwa aż 2 godziny i przez większość czasu zawodnicy przestawiają się grupą z miejsca na miejsce (wyznaczane przez sędziego na boisku). Pojedyncza akcja trwa jakieś 5-10 sekund, wszyscy się na siebie rzucają, jeden wielki łomot. Gdzie jest w tym wszystkim piłką? Tam gdzie kilku zawodników leży na jednym ;)
Ale za to ci zawodnicy - wspaniali, dobrze zbudowani, ubłoceni jak wszyscy diabli chłopcy......... Mówią że za wszystko zapłacisz kartą Mastercard, ale TAKIE sportowe emocje - bezcenne :D
Pominę w tym wpisie OGROM upierdliwych rzeczy które towarzyszyły tej wycieczce - upierdliwych znajomych, upierdliwej pogody, upierdliwego wiatru, upierdliwych kawałków szkła na drodze - nie napiszę ani słowa. Napiszę tylko że jestem pod wrażeniem i na pewno będę regularnie kibicować futbolistom Gliwic Lions na stadionie w Ornontowicach - mam nadzieję że następnym razem przy pogodzie, która pozwoli mi przesiedzieć CAŁY dwugodzinny mecz ;)
Cytując pewnego bikera... Dzień zwyczajny dzień zimowy... wokół biało, mrozek zdrowy...
Słońce dziś było piękne, to ostatni z tych mroźnych dni, ja miałam coś do załatwienia w M1 więc zrobiłam sobie trip po lesie.
Ślicznie było i tyle. Przekonałam się iż pola koło PGR Nowy Dwór zimą zamieniły się w trasę treningową dla narciarzy biegowych. Wreszcie, po 2 latach kibicowania narciarce biegowej pani Kowalczyk mogłam na żywo usłyszeć te charakterystyczne biegowe "szurnięcia"
Nie dość że było ślicznie, to jeszcze jechało się idealnie - śnieg był ubity, zmrożony, rewelacja. Gdy wyjechałam z lasu na ulicę miałam piękny widok na chłopaka-kierowcę siusiającego na środku chodnika. Normalnie zawsze się wkurzałam nieziemsko na coś takiego, ale po obejrzeniu wczoraj wieczorem filmu "Gang dzikich wieprzy" już wiem, że to nie jest nonszalancja tylko prawdziwy problem, który dotyka mężczyzn w coraz młodszym wieku..................
Więc tylko cmoknęłam parę razy, uśmiechnęłam się i pojechałam dalej :D
Pojechałam sobie drogą przez Mikulczyce i w bezdroża która kiedyś jechałam ciemną nocą i wogóle nie wiedziałam dokąd prowadzi. Studiując mapkę miałam nadzieję że dojadę do samego Bytomia - a znalazłam się ledwie w Biskupicach.
Zjechałam je troszkę podziwiając budynki zabytkowe bardziej
Z wiaduktu prawie wypatrzyłam pod błotem i śniegiem chodnik wzdłuż DK 88. Taki prawie-chodnik ;)
Z wiaduktu prowadził śliczny zjazd w dół - próbowałam puścić się z niego jak mustang z radością w sercu że wreszcie tej zimy sobie śmignę, ale szybko i gwałtownie (na szczęście bez upadku) zwały śniegu zakończyły moje śmiganie.
Wracając puściłam się w pola - o dziwo jechało się całkiem przyjemnie, poza momentami gdzie klęłam "że mnie tu kuźwa musiało ponieść" ale nie było ich dużo.
Wybrałam się pojeździć po Lesie przy ul. Matejki jak za starych dobrych czasów (kiedy mieszkałam jeszcze w centrum)
Jako że jest to pierwszy od baaardzo dawna post, więc nie będę się rozpisywać - wyjdzie mi to tragicznie. A więc w skrócie. Przejechałam las na wszystkie strony, odwiedziłam jedno jezioro, odkryłam jedno jeziorko, przejechałam przez Zabrze do następnego parku (Dubiela) gdzie wymijałam rodzinki i smętne dziewczęta na spacerach ze swoimi ciotkami i mamusiami. Przejechałam nad wyraz klimatyczną ulicą Chełmońskiego (muszę tam następnym razem wpaść z poważnym aparatem) __________________________ Las
Wybrałam się rano, pogoda była wyjątkowo senna a ja nie mogłam nawet wypić kawy, bo przy moich zarzutkach żołądkowo-przełykowych zostawiłabym ją na mojej pięknie-błękitnej owijce i byłyby plamy....
Musiałam najpierw pojechać do centrum po zapasową dętkę i tam na własne oczy zobaczyłam jaką armię rencistów i emerytów muszę utrzymywać ze swojej pensji... ;) I jeszcze na dodatek musiałam się wśród nich przeciskać bo babcie i dziadki łaziły po tym rynku jak koniki szachowe zarzucając co chwilę torebkami i siatami.
Na Makoszowych, koło kopalni, wymijałam armię wywrotek z węglem, od czego aż mi chrzęściło w zębach. W Przyszowicach wymijałam kolumny TIR-ów i dopiero gorąca herbata w budce z sokiem malinowym, która na szczęście była otwarta, ukoiła moje serce.
No i zimno mi było bo ubrałam się na 20 stopni a nie było tyle wcale a wcale :)
I teraz mnie bolą kolana bo to był pierwszy rajd na Peugocie po tygodniowej przerwie i powinnam jednak się pomęczyć z lżejszymi przełożeniami...
Obiecałam sobie w ramach postanowień noworocznych że zrobię 5 tysięcy kilometrów w tym roku. I zrobiłam :D :D :D Teraz to już będę jeździć tylko na chwałę Bożą ;)
I przy okazji odkryłam dosłownie 2 ulice dalej od mojego domu kolejny klub nocny - Amore...
(zdjęcie "reporterskie" bo absolutnie nie byłam przygotowana :D
Ale żeby nie było tylko o klubach nocnych - to na moje 5 tysięcy - mój ukochany kawałek Jessie J - przewrotny ostry kobiecy rock - parę razy mi ta piosenka pomogła jak prawie spadałam na moją buzie z tego roweru
Uwielbiam ja po prostu i nie będę się kryć że ten klip TEŻ :D Z przewrotną ostra kobiecą dedykacją dla wszystkich dziewczyn i ich rowerów - Jessie J