Na kawę i na wymianę książek - wymieniłam się na Dziewczynę z tatuażem czyli pierwszy tom Millenium Stiega Larssona. Czyta się SUPER. Film był nieco ponury, natomiast książka tak ładnie opisuje dosłownie WSZYSTKO, że jeśli tylko człowiek ma dobrą (bardzo dobrą ;) ) pamięć to świat Michaela Bloomkvista i Lisbeth Salander pozostawia fajne i bogate wrażenia.
Nie mogłabym też nie wspomnieć o sobotnim biegu na 10 km w Szklarskiej Porębie....
źródło: www.eurosport.pl Jeden z najwspanialszych biegów Justyny - ale i najgorsza transmisja - dostawałam WYLEWU będąc zmuszona oglądać przez pół transmisji przepychanki kibiców z ochroniarzami i tego małego kretyna...
Każdemu kto tu przypadkiem zajrzy - wszystkiego najlepszego, dużo miłości i wieeelkiej strzały Amorka w kole :)
Uwielbiam to Święto! U.W.I.E.L.B.I.A.M. Nawet jeśli niby "teoretycznie" nie mam akurat z kim świętować - bo to jest Święto Miłości, a jak mówi pewna stara mądra piosenka.... Love is in the air, everywhere I look around...
.
Po drodze do pracy upolowałam na stacji BP miłosnego pączka do biurowej kawy.
W pracy wymieniłam się z dwoma moimi bardzo dobrymi kolegami życzeniami "dużo miłości w życiu" a jednemu 40-letniemu (skąd inąd całkiem całkiem ;) ) kawalerowi prychającemu że to "amerykańskie święto" pożyczyłam z całego serca żeby go Amorek tak w dupę kopnął, z całej siły, żeby miał siniaka do 14 lutego następnego roku.
Z pracy pojechałam do serwisu - z pączkami i też złożyłam życzenia, bo jako że właściwie nie wychodzę z domu bez rowera, moi serwisanci zajmują w moim życiu baaardzo ważne miejsce ;) Miałam kupić owijkę a stałam się posiadaczką nowych kół do Peugeota - z odbiorem przy pierwszej wiosennej lub przedwiosennej odwilży :) Która już niedługo, bo gdy jechałam były już -2°C :D
Do Sabiny, do centrum rowerem aby zajechać do Gliwic w celu świętowania urodzin. W Rock'a gdzie chciałyśmy potańczyć akurat był wieczór punk-rockowych koncertów
Patyczek, patyczek, wypiłem go na plaży Słoneczna kropelka, kropelka naszych marzeń... zespół Buster Bidon
Wracam w tym roku do pływania i nurkowania. W Nowy Rok odplombowałam szafę, przymierzyłam moją piankę i co sobotę rano ganiam popływać.
Dziś było wyjątkowo śmiesznie-straszno. Przyjechałam później - na 9-tą - na basenie mimo wszystko tylko 2 osoby. Odpaliłam się na środkowym torze. Pływam, morduję się i w pewnym momencie przykleja się do mojego toru (a właściwie do dysz z ciepłym powietrzem facet - dobrze po 50-tce). Nie dość że się do MOJEGO toru przykleja to jeszcze na dodatek zaczyna mnie zagadywać.
- Fajna ta ciepła woda... No fajna - odpowiadam. Przy następnym nawrocie słyszę - Fajnie tak sobie można za przeproszeniem tyłek ogrzać. Najlepiej to by było jeszcze majtki zdjąć - hihihihi Wryło mnie nieco i wyrwało mi się: "TEORETYCZNIE tak..." bo widok tego Pana bez majtek nie był tym co chciałam dzisiaj oglądać.
Ale niestety widok ten mnie nie ominął. Przy kolejnym nawrocie dało się zauważyć że Pan coś tam poprawia spodenki a przy następnym mogłam już oglądać jego goły tyłek... POWAŻNIE. Wyciągnęłam łeb z wody i rzuciłam sakrastycznie "Pan naciągnie te majteczki" na co rozległo się kolejne "hihihihi". Przepłynęłam parę metrów, stanęłam odwróciłam się i już pełnym głosem rzuciłam "bo powiem ratownikowi".
Oj jak to podziałało..... Przez resztę czasu podziwiałam jak Pan, niczym rażony prądem, pływa niczym Michael Phelps :D
nie jest mega wygadana ale za to ma fajny motocykl i naprawdę rasowo ratuję pupę głównego bohatera - dziennikarza.
Czego on niestety wogóle nie docenia i w końcówce wybiera zmanierowaną, traktującą go jako dodatek do życia panią redaktor.
Powtórzę się jeszcze raz, że film mi się podobał niesamowicie i pochorowałam się (poważnie, z komplikacjami w postaci zakupu) na od niego na takie nieco hardcorowe kolczyki (nosi się je bez bigla, mają średnicę 2 mm)
Ruszyłam wieczorkiem żeby do Żabki po odrobinę przyjemności życiowych i jak normalnie system bankowy był moim przyjacielem tak teraz jedna jedyna karta jaką miałam przy sobie nie działała...
Trochę padało ale w sumie fajnie sobie tak pojeździć na luzie ;)