A po drodze do przychodni po wyniki badań tarczycy, które zburzyły moje wszelkie scenariusze, bo tak na pierwszy rzut oka - idealnie po środku normy... I bądź tu mądry. I jeszcze do banku.
Miałam napisać "zwykła rowerowa nuda". Wyjeżdżałam z domu, było szaro - wyjeżdżałam z pracy - było szaro. Jeszcze w przychodni rano spotkałam ordynarnego chama, który usiłował mnie "zagadać" idiotycznym tekstem ryczanym na cała poczekalnie. Ale wracając z pracy, wstąpiłam do koleżanki, żeby się umowić na wieczór i dostałam od niej krokiecika, barszczyk czerwony i jeszcze ogóreczka - rewelacja. Jak wyjeżdżałam od koleżanki, było już ciemno, księżyc pięknie świecił, dalej było ciepło, wiatr wiał w ta stronę co trzeba - było naprawdę miło