Dziś miałam Dzień Batali o Miejsce Rowerzystów w Życiu Publicznym. A dokładnie o to że miejsce w pociągu z hakiem na rower to miejsce PRZEDE WSZYSTKIM NA ROWER do jasnej. Problem stary jak Koleje Śląskie. Ale dzisiaj mając za plecami nieśmiałą ale w sumie odważną konduktorke mogłam wyrectowac porozsiadanym jak kokosze ale ślepym gorzej niz krety ludziom, że mogą między sobą zapałki ciągnąć ale ktoś musi mi z tego siedzenia zejść.
A po pracy jechałam już w zupełnie innej atmosferze :)
Dziś ramię boli mnie nawet przy naciskaniu pompki od mydła, siniaki na łydkach i kolanach mam takie, że nie mogę nawet założyć nogi na nogę.
Ale za to: - zadzwoniła pani ze sklepu z Allegro, że jutro już dotrze do mnie pulsometr
- zadzwonił pan z banku BGŻ że zajęłam 2-gie miejsce w konkursie na dokończenie hasła rowerowego (bank BGŻ miał stoisko na wyścigu XC w Gliwicach) i zaprasza mnie po odbiór nagrody
- odkryłam przez przypadek super programik na komórkę do robienia notatek ze zdjęciami i przechowywania ich na necie i teraz sobie dłubię wpisy na bloga w pociągu
Cały uśmiech losu tej wygranej leży w tym, że ja ogólnie wystrzegam się kasku jak ognia i zakładam naprawdę w ostateczności. A ideą konkursu była właśnie promocja jeżdżenia w kasku a hasło które należało dokończyć brzmiało "Jeżdżę z głowa bo...."
I stalo sie. Zmieniłam pracę Była to na pewno dobra decyzja, ale na razie odczuwam same NEGATYWY. - Zdemolowana doba, - piękna droga wśród torów i zjazd nad kanałem zamieniły się w zatłoczony dworzec, - przestronne Zabrze w zatłoczone przepracowane i zmęczone Katowice. Teraz czekam na POZYTYWY. Coś mi się jednak wydaje że nieprędko przyjdą i nie same z siebie...
Do pracy znów autkiem przywożąc wszystkie rzeczy które przez te 7 lat wywiozłam ;)
A z powrotem przewłóczyłam się przez Gliwice i dokonałam heroicznego wyczynu. Zaczęło się niewinnie - połamały mi się oprawki, więc zrobiłam w salonie z okularkami badania optometrycznych. Okazało się, że wzrok mi objechał tragicznie - na obydwu oczętach zrobiło mi się już po -2 a na lewym nawet dodatkowo 0.25 i to na plusie. Mimo to nie uciekłam z salonu tylko stanęłam z tą okrutną prawdą bohatersko twarzą w twarz, wybrałam sobie oprawki - bardzo podobne do ostatnich, ale w innym kolorze. Potem wyjątkowo cierpliwie odczekałam chyba z pół godziny na zalataną i zabieganą panią i z wyjątkowo heroicznym uśmiechem pozbyłam się z karty 300 zł.
Za to bardzo pozytywny akcentem było sąsiedztwo z ławeczki w trakcie pożerania kanapki. Totalna odtrutka na "wykwintne" panie zrobione na galeriowo z nienaganną każdą częścią ubioru od sznurówki po apaszkę. Panie Boże, oby więcej takich dziewczyn..... Żeby nie było wątpliwości - mówię to jak najbardziej poważnie. Daj Panie Boże jak najwięcej dziewczyn w poluzowanych sznurówkach z papierosem w raczkach, na ławeczkach a nie tylko w obcasikach z galeriowymi siateczkami.
Pogoda już nie upierdliwa a wyjątkowo paskudna. Na szczęście w uszkach miałam Afromental - momentami dość kontrowersyjnym, ale w sumie bardzo energetycznym klimacikiem a z powrotem jechałam już autkiem wywożąc wszystkie rzeczy z pracy jakie przywiozłam przez 7 lat.
Afromental - We are the lumberjaxxx *Jesteśmy drwalami ;)*
Do placówki nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej na Majnusza - chciałam jechać zobaczyć jak jest w przychodni Unia Bracka, ale pogoda i wogóle i pojechałam tam gdzie zawsze.
Kłopotliwa ale bardzo miła wizyta - pani doktor mnie chyba już pamięta ;)