Wpisy archiwalne w kategorii

Życie.... (praca, zakupy)

Dystans całkowity:8885.20 km (w terenie 56.00 km; 0.63%)
Czas w ruchu:712:44
Średnia prędkość:12.36 km/h
Maksymalna prędkość:30.80 km/h
Suma podjazdów:136 m
Suma kalorii:1806 kcal
Liczba aktywności:572
Średnio na aktywność:15.64 km i 1h 16m
Więcej statystyk

Do pracy - z pracy

Czwartek, 12 maja 2011 · Komentarze(1)
I do dentysty na końcową szlifierke ;)

Dostałam dzisiaj HITOWY filmik nakręcony na ostatniej Masie Krytycznej na której byłam - kluczowy dialog dwóch Pań w dojrzałym wieku w 1:17 filmu - polecam do obejrzenia - BARDZO BUDUJĄCY!!!

.

Załatwianie spraw przeróżnych

Piątek, 6 maja 2011 · Komentarze(0)
Do jednej biblioteki oddać książki i zapłacić solidny "datek", do drugiej odebrać zaginioną książeczkę zdrowia Casillasa (oddaje książki w filii na Pestalozziego a pani mi czyta wstukaną w moje konto uwagę "Do odebrania w Wypożyczalni Centralnej książeczka zdrowia kota" :) ).
Potem na zakupy, potem do rowerowego po dętkę i tak zleciało.

Do pracy - z pracy

Piątek, 29 kwietnia 2011 · Komentarze(5)
a po drodze - do fryzjera. Fryzjerka zafundowała mi kilkudniową życiową odmiane - mam prościutkie włosy :D W ruch poszło wszystko - specjalna szczotka, suszarka, klamerki, prostownica i są tak prościusieńkie że przez cały dzień nie mogłam się napatrzeć.

Ku pamięci do oglądania za 20 lat ;)
Rowerowa wyprawa... do fryzjera © yoasia


A te prawie 20 km (mimo że fryzjer jest w centrum) to przez DTŚ-kę. Chciałam pojechać tak jak kiedyś jechałam (bardzo dawne kiedyś) i przez 2 ulice za 3-go Maja jeszcze się zgadzało a potem nagle zamiast domów zobaczyłam wielkie długie bydlę i wtedy się zaczęło. Jedynym skupiskiem ludności były garaże - na szczęście spotkałam tam kogoś majstrującego przy samochodzie. Do ulicy Wolności? Prościutko - przejdzie Pani pod tamtymi rurami... gdy spojrzałam w "tamtą" stronę faktycznie były rury, była ścieżka i był biegający wolno autentyczny, wielki samiec gatunku kozioł wpatrzony we mnie z baardzo dorodnymi rogami. Zdołałam tylko wykrztusić "czy to koło tych kózek?" - otrzymałam odpowiedź, że tak. Wbiłam w kozła spojrzenie "wiesz stary, ja tam do ciebie nic nie mam" i chyba zadziałało, bo kozioł gdy się zbliżyłam zaczął.... autentycznie zaganiać kury za ogrodzenie - szedł za nimi i popychał je łbem :D

Minęliśmy się, ja z wrażenia jeszcze potem pobłądziłam nieco (ulicą Wolności zamiast w stronę centrum pojechałam w stronę Rudy Śląskiej) - ale w końcu trafiłam.



A z fryzjerką rozmawiałyśmy o ślubie Wiliama i Kate Middleton - o czym innym by dzisiaj można było ;)

Do pracy i z pracy - przez Gliwice

Wtorek, 26 kwietnia 2011 · Komentarze(5)
Pojechałam przez sklep motocyklowy z zamiarem kupienia takiej szpanerskiej czarnej bandanki. Niestety wyszłam zupełnie z czym innym niż chciałam, trochę się poboczyłam, ale w sumie rzecz super jest no i - choć nie wygląda, to jakby nie było - motocyklowa :)

Potem pojechałam do Meridy gdzie przymierzyłam kaski i kupiłam super niebieściutkie rękawiczki z wierzchem z cieniutkiej lycry i skórą z pianką żelową od spodu.
Zdobycze z wyprawy rowerowej © yoasia

Potem pojechałam w stronę Forum, WRÓCIŁAM SIĘ DO MERIDY po mój licznik zostawiony na ladzie i ostatecznie wróciłam do Zabrza.

A po drodze w Gliwicach...
... wpadła mi w oko przeurocza fontanna - uwielbiam ją.
Gliwickie satyrki - a tak naprawdę fauny © yoasia


oraz ujrzany przy przypinaniu roweru pod McDonaldem smutny akcent - przykład paskudnego złodziejstwa a także i smutnej beztroski no i pewnie też społecznej znieczulicy, bo ludzi było mnóstwo.
Linka była na tyle długa, że spokojnie mogła sięgnąć ramy, były godziny szczytu, więc na pewno duuużo osób to widziało.
Złodziejstwo, beztroska i znieczulica © yoasia

A wracając do właścicieli przypinających w Polsce rowery za samo kółko.
Kiedyś po Lidlem nawiązałam krótką rozmowę...
Pan zagadał do mnie, że rower super sprawa - tylko szkoda że tak kradną. Ja na to, że niestety tak - też mi rower skradziono - a on mi na to że jemu 5. Wtedy włos mi się zjeżył i pomyślałam - Boże jaka bandycka jest ta rzeczywistość - i wtedy zobaczyłam jego rower (trekking marki Kross - może starszy model - ale nie byle co, z zaciskami na kołach) przypięty właśnie jak powyżej...