Do Sosnowca do Mamusi
Poniedziałek, 2 maja 2011
· Komentarze(8)
Kategoria Wyprawy małe i duże
Tym razem, w jedną stronę całkiem rowerkiem, w drugą rowerkiem do Katowic a dalej pociągiem.
Nie ma co pisać, było to po prostu nieco upierdliwe przedzieranie się przez Śląsk. Na liczniku wyszło 3:26 - ale tak naprawdę te 3,5 godziny to było tylko w jedną stronę ;)
Jedna rzecz mnie bardzo zachwyciła - jak ucywilizowały się okolice Katowic wraz z budową Silesii - będąc pod Silesią, gdy wjechałam pod górkę i zaczęło się z górki - no to po prostu zabrakło mi oddechu - naprawdę!
I tak sobie pomyślałam, że niech już będą te autostrady i te centra handlowe - niekończące się bezautowe drogi techniczne i piękne zielone alejki to jednak duża rekompensata :)
Moje oczy ucieszył też piękny szkielet korony Stadionu Śląskiego (nie napiszę w jakim mieście bo nie jestem pewna chce sobie ściągnąć gromów na głowę ;) ) i przymiarki do ołuskowywania Spodka.
Nie ma co pisać, było to po prostu nieco upierdliwe przedzieranie się przez Śląsk. Na liczniku wyszło 3:26 - ale tak naprawdę te 3,5 godziny to było tylko w jedną stronę ;)
Jedna rzecz mnie bardzo zachwyciła - jak ucywilizowały się okolice Katowic wraz z budową Silesii - będąc pod Silesią, gdy wjechałam pod górkę i zaczęło się z górki - no to po prostu zabrakło mi oddechu - naprawdę!
Katowice widziane spod Silesii© yoasia
I tak sobie pomyślałam, że niech już będą te autostrady i te centra handlowe - niekończące się bezautowe drogi techniczne i piękne zielone alejki to jednak duża rekompensata :)
Moje oczy ucieszył też piękny szkielet korony Stadionu Śląskiego (nie napiszę w jakim mieście bo nie jestem pewna chce sobie ściągnąć gromów na głowę ;) ) i przymiarki do ołuskowywania Spodka.
Stadion Śląski© yoasia
Spodek© yoasia