Tym razem, w jedną stronę całkiem rowerkiem, w drugą rowerkiem do Katowic a dalej pociągiem.
Nie ma co pisać, było to po prostu nieco upierdliwe przedzieranie się przez Śląsk. Na liczniku wyszło 3:26 - ale tak naprawdę te 3,5 godziny to było tylko w jedną stronę ;)
Jedna rzecz mnie bardzo zachwyciła - jak ucywilizowały się okolice Katowic wraz z budową Silesii - będąc pod Silesią, gdy wjechałam pod górkę i zaczęło się z górki - no to po prostu zabrakło mi oddechu - naprawdę!
I tak sobie pomyślałam, że niech już będą te autostrady i te centra handlowe - niekończące się bezautowe drogi techniczne i piękne zielone alejki to jednak duża rekompensata :)
Moje oczy ucieszył też piękny szkielet korony Stadionu Śląskiego (nie napiszę w jakim mieście bo nie jestem pewna chce sobie ściągnąć gromów na głowę ;) ) i przymiarki do ołuskowywania Spodka.
Ale jaką krwią okupiona! 3 lata masakrycznych korków w godzinach popołudniowych, wykonawca - jedna z największych firm budowlanych PRINŻ - o mało nie stracił życia (miasto w pewnym momencie stało się "okresowo niewypłacalne" i cudem doszło już przed sądem do układu m. PRiNŻ a "jego" podkwykonawcami)...
Powiem Ci Alistar, że rewolucja zaszła ogromna - bo kiedyś to był teren dosłownie wyjęty ze świata - leciała tylko obarierkowana kilkupasmowa średnicówka a skupiska ludzkie po obu stronach były dość oddalone. Wjeżdżało się na wielkie ryczące rondo z przejściami totalnie pod ziemią - teraz na środku tego ronda stoi taka szklana kopuła, przejścia są w większej części "odkryte" a pod ziemią jadą teraz auta (tu jest zdjęcie samego rodno-tunelu http://www.esil.pl/tunel-pod-rondem-gen--jerzego-zietka-w-katowicach-otwarty,galerie,pe,3488.html). Dzięki temu na rondzie "ryczą" tylko te auta, które chcą wjechać do Katowic a te które chcą przejechać PRZEZ Katowice wjeżdżają pod ziemie i wyjeżdżają nawet spory kawałek za.