Po dniu wczorajszym wzięłam dla odmiany Pepe i pojechałam niby w kierunku Chechła. Do Chechła nie dojechałam za to wywłóczyłam się po polach - najpierw za Grzybowicami - tam też zaliczyłam przechodzenie przez budowę autostrady. Boooże jedyny.... Nawet ją troszkę popsułam, bo poślizgnęłam się na pieczołowicie ułożonym z kamyczków 2 metrowym nasypie...
Tuż przed Wieszową odkryłam gdzie ci paskudni spekulanci, przez których cała gospodarka tonie w długach magazynują cukier...
Silosy koło Wieszowej
© yoasia
A kto wie, może i benzynę też!
Potem za Wieszową pojechałam przez las - za czerwonym szlakiem i za chłopem na rowerze ;) (stety/niestety nie dogoniłam ;)) - aż do miejscowości Górniki.
Potem zawróciłam do lasu, odbiłam na północ i tam czekała mnie wielka nagroda - PRZEPIĘKNE, BEZKRESNE pola.
Bezkresne pola za Wieszową
© yoasia
Na polach spotkałam myszołowa - w pewnym momencie leciał tak blisko, że myślałam że chce mi natłuc ;) Pouganiałam się za nim z aparatem strasznie - ale udało się ;)
Myszołów na drzewie
© yoasia
Myszołów w locie
© yoasia
Polną zwierzyną była łania, która przebiegła kilkanaście (autentycznie!) metrów ode mnie. Zanim wyciągnęłam aparat, to była już daleko - ale udało się.
Upolowana aparatem łania
© yoasia
I na koniec ostatnie zdjęcie polnej zwierzyny - ja i Pepe ;) Po polowaniu z aparatem walnęliśmy się na miedzy. Brakowało tylko jakiegoś porządnego bełta...
Ja i mój rower
© yoasia
Ślicznie mi się jechało po tych polach.
W sumie dotarłam do Sztolni Czarnego Pstrąga. Dojechałam, uwieczniłam
Szyb Sylwester i jego przewodnik
© yoasia
choć ledwie ledwie, bo myślałam że się zarżnę na tych podjazdach ;)
Potem wróciłam przez "Bar na Rozdrożu" gdzie wstąpiłam na obiad i Coca-Colę.
Bar na Rozdrożu
© yoasia
Chudów i Bar na Rozdrożu to takie moje 2 porty żeglarskie :)
Są diametralnie różne - Chudów zawsze tętni życiem a każde zdjęcie zrobione w Barze wygląda tak samo (poniżej dla porównania ostatnia wizyta)
Bar "Na rozdrożu"
© yoasia
to uwielbiam obydwa.