Kapitalna wycieczka - z koleżanką - na dodatek późnym popołudniem, więc mimo rekordowych upałów - było naprawdę fajnie.
Niestety motocyklistów jak nie było tak nie ma. Coś się jednak niefajnego musiało zdarzyć i miejsce straciło 90% uroku Namówiłam koleżankę, żeby przyjechać w czwartek, bo wtedy jeszcze ten urok można odnaleźć.
Z tragicznym finałem - przebitą oponą pod M1 o 22 wieczorem. W trakcie próby naprawy.... nie mogłam znaleźć dętki. Uznałam że mam oponę bezdętkową i poczołgałam się do domu przez taki skrót, że mnie o mało komary nie zeżarły. Nazajutrz rano w serwisie okazało się, że to jednak zwykła opona, tylko do roweru szosowego to łyżki trzeba aluminiowe...
Wczoraj zrobiłam naprawdę sensowną i ważną rzecz w moim rowerowym życiu. Zakupiłam pakiet internetu do telefonu komórkowego i zainstalowałam AutoMapę. GPS to jeszcze nie jest (ale już widziałam fajne odbiorniczki na Bluetooth). No i rewelacja - znałam w Biskupicach tylko jedną ulicę a teraz znam już więcej (i to takie którymi ta zatłoczoną, zalaną słońcem główną można ominąć) i dużo dużo innych ulic na trasie Biskupice - Mikulczyce.
Wzięłam mojego psiaka - niby niedaleko, mogłam iść piechotą, ale niech się wybiega ;) i pojechałam nad pobliskie stawy. Ze stawami jest ten problem, że są ogólnie wędkarskie no i nie jest tak łatwo wpuścić psa do wody, ale udało się:
Mój pies był przeszczęśliwy, ale mnie niestety zaatakowały zrozpaczone, podtopione mrówki. Ja rozumiem jakby chciały się tylko ratować - ale po co mnie od razu gryźć? Na zasadzie jak się wpiję szczękami to nie spadnę?
Potem przejechaliśmy się jeszcze kawałek, coby pies troszkę wysechł i napotkałam:
A na koniec jeszcze jedna kąpiel w zatoczce. Rzucałam mojemu psu cudem znalezione małe patyczki a on wynosił grube fragmenty pniaków - taki mały niedzielny cud ;)