Moja ukochana techniczna A4
Wyjechałam rano - w trakcie przygotowań zdążyłam zmienić 3 polary, bo co wychodziłam na dwór to było coraz cieplej ;). Po drodze wymarzłam w łapki i głowę - ale gdy dojechałam do technicznej świeciło już piękne słońce - aż wierzyć się nie chce, że po tym wczorajszym śniegu pogoda w jedną noc wróciła do stanu pozytywnego :)
Wjechałam na A4Tech, stanęłam chwilkę, sfotografowałam joggingowego współtowarzysza,
Mój towarzysz na technicznej© yoasia
zgubiłam w trawie Snickersika (gdy wracałam po godzinie ciągle tam leżał - w przyrodzie faktycznie nic nie ginie :) ) i depnęłam. Do znudzenia będę pisać, że uwielbiam techniczną - te przestrzenie, ten spokój, droga jak stół. Jedynym mankamentem jest to, że nie ciągnie się zbyt daleko - dojechałam do tego momentu co wcześniej, pojechałam wąską ścieżka ale niestety dalej są już tylko ścieżki leśne i wiadukty.
Ale i tak było super - wróciłam się, pojechałam drugą stroną A4ki, wróciłam i popędziłam do mojego Chudowa - gdzie mogłabym indziej pojechać :).
Tam zrobiłam sobie PORZĄDNĄ przerwę - zjadłam, wypiłam gorąco herbatę, posiedziałam przy stole, potem obfotografowałam chudowskie femme fatale:
Wiedźmę,
Wiedźma z Chudowa© yoasia
Meluzynę
Meluzyna z Chudowa© yoasia
i Południcę (to moja ulubiona baśniowa zmora - mam duży sentyment - może mamy coś wspólnego ;) )
Południca z Chudowa© yoasia
Pejzaż z Południcą© yoasia
Zrobiłam w sumie 80 km i naprawdę wyjechałam się do spodu. Gdy przed Chudowem szarpnęłam, żeby wyminąć traktor z przyczepką, to aż mnie zatkało z wysiłku. W Zabrzu wstąpiłam do serwisanta na centrowanie kół i przesiedziałam pół godziny w McDonaldzie. Ze zmęczenia ledwie nie potrafiłam wymówić zamówienia i posiałam 2 banknoty 20 złotowe - żal jak cholera. Za to serwisant zrobił mi to centrowanie (i regulację tylnego hamulca jak się zorientowałam w trakcie jazdy) gratis i jeszcze na koniec życzył "Szerokości" jak prawdziwemu TIRowcowi - niesamowicie mi się miło zrobiło i będę mu to pamiętać do końca życia, naprawdę :).